Czy można rozbić strefę euro? Spróbujcie przywrócić omlet do postaci jajek - pisze w środę agencja Reuters, analizując sytuację w eurolandzie.
Teoretycznie strefa euro mogłaby być rekonfigurowana poprzez odłączenie od niej Grecji lub stworzenie wewnętrznego, "twardego jądra", oddzielonego od gorzej radzących sobie gospodarczo peryferii. Ale wynikające z tego niebezpieczeństwo dla gospodarki i globalnych systemów finansowych byłoby tak wielkie, że do takiego rozbicia najprawdopodobniej nie dojdzie - pisze Reuters.
Z drugiej strony agencja przytacza wypowiedzi polityków, którzy wbrew obowiązującemu wcześniej tabu wspominają - jak szef eurogrupy Jean-Claude Juncker - że Grecja nie może pozostawać w unii walutowej "za wszelką cenę". Prezydent Francji Nicolas Sarkozy przedstawił nawet publicznie pomysł podzielenia strefy na rozwijającą się szybciej i głębiej zintegrowaną część centralną oraz luźniej powiązane peryferia. Jeszcze niedawno opinie takie byłyby w zjednoczonej Europie herezją - zauważa Reuters.
Za wszelką cenę?
Gdyby miało dojść do jakiejś dramatycznej akcji, jak wyłączenie z unii walutowej Grecji, trzeba by było minimalizować szkody i zrobić to szybko i nieoczekiwanie, nie ostrzegając banków, nie dając rynkom czasu na paniczną reakcję i przypuszczenie ofensywy na banki. główny ekonomista banku Berenberg, Holger Schmieding.
Rzecz w tym, że nikt nie wyobraża sobie jakiejkolwiek rekonfiguracji strefy walutowej bez załamania publicznego zaufania, wiary rynków, ucieczki inwestorów i wreszcie katastrofy instytucji finansowych na miarę upadku banku Lehman Brothers, a nawet znacznie go przewyższającej - komentuje Reuters.
Dlatego przywódcy wspólnej Europy - dodaje - zrobią wszystko, aby uratować euro. Niemal na pewno będzie musiał być zaangażowany w to Europejski Bank Centralny. Doradca ekonomiczny banku UBS George Magnus zauważa, że jeśli zwiększy się zagrożenie unii walutowej, Niemcy zmienią swe dotychczasowe stanowisko i zgodzą się, by EBC "załatwił problem", choćby "drukując pieniądze i zezwalając na wyższą inflację w strefie euro".
- Gdyby zaś miało dojść do jakiejś dramatycznej akcji, jak wyłączenie z unii walutowej Grecji, trzeba by było minimalizować szkody i zrobić to szybko i nieoczekiwanie, nie ostrzegając banków, nie dając rynkom czasu na paniczną reakcję i przypuszczenie ofensywy na banki - mówi Reuterowi główny ekonomista banku Berenberg, Holger Schmieding. - Ale jest to ryzyko, które bym podjął - dodaje Schmieding.
Koszty polityczne
Podczas gdy analiza Reutera koncentruje się na finansowych implikacjach kryzysu zadłużeniowego euro, amerykański konserwatywny instytut badawczy Stratfor przestrzega przed konsekwencjami politycznymi. Według analityków, po problemach finansów publicznych przyjdzie kryzys polityczny.
Prawdziwy nastąpi wtedy, gdy ratując unię politycy będą musieli przenieść część kosztów kryzysu finansowego z dłużników na szeregowych obywateli. W końcu rekapitalizacja banków stanie się też kosztem publicznym, ponoszonym przez mieszkańców strefy euro - prognozuje Stratfor.
Koniec elit?
Jak to się skończy, nie wiadomo, ale sytuacja taka może zrodzić niebezpieczne trendy polityczne w Europie - uważają analitycy Stratforu. Nie wykazują tego jeszcze badania opinii publicznej, bo skala kryzysu nie jest wciąż widoczna i nie przełożył się on jeszcze w pełni na życie indywidualnych obywateli - wyjaśnia amerykański instytut.
Gdyby koszty oszczędności, cięć budżetowych, spłat długów przełożyły się na utraty miejsc pracy, emerytur i pensji szerokich grup społecznych, mogłyby one zakwestionować władzę obecnych elit - uważa Stratfor.
Rozczarowanie własnym życiem w połączeniu z kulturową obcością wobec imigrantów i poczucie, że elity nie są kompetentne mogłoby wywołać niebezpieczną reakcję łańcuchową Stratfor
"Wybuchowa mieszanka"
Powstaje więc pytanie - pisze dalej Stratfor - czy skutki finansowego kryzysu nie sprawią, że "wyłonią się siły, które kompletnie przekształcą europejski krajobraz polityczny". Gdyby tak się stało, to byłoby to najważniejszym skutkiem kryzysu finansów publicznych eurolandu.
Szczególnym zagrożeniem byłoby powstanie "fundamentalnych podziałów" między elitami Europy a jej populacją, na które nałożyć się mogą napięcia kulturowe i etniczne, wywołane imigracją do UE. To zaś byłoby "mieszkanką wybuchową".
"Europa doświadczyła tego w okresie międzywojennym, choć nie jest to fenomen tylko europejski. Rozczarowanie własnym życiem w połączeniu z kulturową obcością wobec imigrantów i poczucie, że elity nie są kompetentne mogłoby wywołać niebezpieczną reakcję łańcuchową w dowolnym miejscu na świecie" - ostrzega Stratfor, dla którego niepokojącym zjawiskiem jest pojawianie się w Europie partii skrajnie prawicowych i antyeuropejskich. Możliwe jest też rodzenie się takich poglądów w partiach wrośniętych od dawna w europejską scenę polityczną.
Zjawiska te Stratfor uznaje za tak niepokojące, że zdaniem jego analityków prawdziwe pytanie brzmi nie "jak rozwiąże się kryzys polityczny", ale "czy przetrwa projekt europejski".
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu/dennisbos