Jak nie da się latać, nie mają co robić. Dlatego linie lotnicze SAS postanowiły od poniedziałku zwolnić 2,5 tys. swoich norweskich pracowników. - Nie możemy latać. Cała nasza flota jest na ziemi. Nie ma dla nich pracy - argumentuje decyzję rzeczniczka SAS Elisabeth Manzy.
Ruch lotniczy nad Skandynawią jest od czwartku sparaliżowany z powodu wiszącej nad Europą chmury popiołów z islandzkiego wulkanu Eyjafjoell.
Sytuacja będzie się pogarszać?
Według prognoz, chmura pyłu utrzymywać się będzie nad Europą. Większość europejskich krajów czasowo zamknęło swoją przestrzeń powietrzną (według ostatnich danych to już 60 procent przestrzeni powietrznej nad kontynentem), niektóre lotniska zdecydowały się nie przyjmować samolotów, a poszczególne firmy - np. Ryanair - same zawieszają swoją pracę (irlandzki przewoźnik - do poniedziałku).
Jak poinformował SAS w sobotę do pracowników personelu naziemnego, których decyzja dotyczy, wysłano odpowiednie powiadomienia o tymczasowych zwolnieniach.
Skandynawskie linie przekonują, że podobne kroki planuje też konkurencja. - Zawiadomiliśmy dziś 2500 naszych pracowników, że być może technicznie zostaną bezrobotni. Ostateczną decyzję podejmiemy w poniedziałek - oświadczyła rzeczniczka.
Według Elisabeth Manzy w związku z chmurą popiołów wulkanicznych nad Europą spodziewane jest "raczej pogorszenie się sytuacji" w ruchu lotniczym.
Źródło: PAP