- Niestety wygląda na to, że kierowcy i my, przewoźnicy zostaliśmy pozostawieni sami sobie - mówił Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych komentując zmagania kierowców we francuskim Calais, gdzie borykają się z atakami imigrantów. - Międzynarodowy transport drogowy ma 4 mld euro nadwyżki płatniczej w bilansie, w związku z tym, to chyba jest branża, na której powinno zależeć każdemu rządowi - argumentował gość "Wstajesz i weekend" w TVN24.
- Nasz rząd, jak widać po ostatniej wypowiedzi ministra Waszczykowskiego, lekceważy sobie ten problem - mówił Buczek.
W piątek w radiowej Trójce szef MSZ Witold Waszczykowski został zapytany, czy pojedzie z ministrem spraw wewnętrznych do Calais, by interweniować w sprawie ataków na Polaków. Z podobną wizytą do Londynu Waszczykowski i Błaszczak, szef MSWiA udali się po zamordowaniu Polaka w Harlow.
- Wróćmy do poważnych tematów. Jakbym chciał w ten sposób traktować sprawę, to bym odpowiedział jak kiedyś pan (były premier Włodzimierz - red.) Cimoszewicz: "ubezpieczcie się od tego, żeby was nie uderzono w głowę". No, bądźmy poważni - powiedział Waszczykowski. - Oczywiście będziemy zwracać uwagę władzom, w tym przypadku francuskim, by zadbano o to bezpieczeństwo. Natomiast myśmy pojechali do Wielkiej Brytanii, gdzie mamy praktycznie około miliona Polaków, gdzie dzieją się rzeczy złe - powiedział.
Tylko deklaracje?
Natomiast premier Beata Szydło podczas kuluarowych rozmów w Bratysławie interweniowała u prezydenta Francji Francoisa Hollande’a ws. polskich kierowców w Calais. - Ja już niejednokrotnie słyszałem takie deklaracje - mówił Buczek. - Za tym nie idą czyny - stwierdził. Jan Buczek skrytykował także nieskuteczność francuskich policjantów w Calais. Ich działania - polegające m.in. na rozpylaniu gazu łzawiącego - przedstawił w swoim reportażu Wojciech Bojanowski, reporter Faktów TVN. - Proszę sobie wyobrazić, że francuscy policjanci stoją, tak jak reporterzy TVN24 kilkaset metrów dalej, i nie reagują na sytuację - mówił prezes ZMPD.
Kierowcy ofiarami
Zdaniem Buczka ofiarami policyjnych metod stają się także sami kierowcy. - Ten gaz łzawiący oślepia także naszych kierowców, którzy nie są w stanie później jechać dalej - mówił. Gość TVN24 wyjaśniał, że branża oczekuje bardziej zdecydowanej reakcji służb francuskich. Wskazywał także na regulacje brytyjskie, które są nieprzychylne wobec polskich kierowców. Jeśli przewoziliby (świadomie, bądź nie) uchodźców, wiązałoby się to z karami za przemyt. Tymczasem uchodźcy pozostawaliby bezkarni.
Potrzeba poważnych działań
- To jest sytuacja trudna do rozwiązania. Na pewno nie zrobimy tego sami a kurtuazyjna rozmowa prezydenta Francji z panią premier Szydło tej sytuacji także nie rozwiąże - mówił Buczek. - Tu potrzeba naprawdę poważnych działań, ale najpierw trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy transport w Polsce jest branżą, którą należy traktować, jak owcę, którą się bez ograniczeń strzyże - dodał.
Trudna sytuacja branży
- Powstaliśmy bez pomocy któregokolwiek z rządów. Teraz problemy, z którymi się borykamy urastają do takiego poziomu, że będziemy mogli tylko wspominać, że mieliśmy fantastyczną branżę - mówił. Buczek wskazywał, że często rentowność firm transportowych wynosi ok. 3 proc. i jest „symboliczna” oraz „śmieszna”. - Niektóre firmy starają się utrzymać potencjał w nadziei, że nastąpią lepsze czasy - wyjaśniał Buczek. Wskazywał także na kluczową rolę transportu dla całego kraju. - Gospodarka bez transportu nie ruszy - przekonywał.
Prezes zrzeszenia przekonywał, że branża znajduje się teraz w trudnej sytuacji finansowej - płaci wiele danin, podatków, co sprawia, że nie jest stanie konkurować na rynku zewnętrznym.
- Jeśli mamy zbyt wysokie koszty, wypadamy z rynku, za chwilę polskiego transportu nie będzie - alarmował na antenie TVN24.
Zobacz: Zdesperowani imigranci w Calais i dramatyczna sytuacja polskich kierowców. Relacja reportera „Faktów”
Autor: ag//km / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: "Fakty" TVN