PO i PSL chcą zwolnić hamulce, jakie na prywatyzacji zacisnął rząd PiS. Zapał Platformy jest większy niż ludowców, ale obie partie zapowiadają prywatyzacyjne przyspieszenie, skrócenie listy spółek strategicznych i odpolitycznienie zarządów firm z państwowym udziałem - pisze "Dziennik".
- Chcemy doprowadzić do sytuacji, gdzie udział Skarbu Państwa w spółkach spadnie poniżej 10 proc. Dziś ten wskaźnik wynosi ponad 20 proc. i jest jednym z najwyższych w Europie - twierdzi Jan Wyrowiński, senator PO, w poprzedniej kadencji Sejmu członek sejmowej komisji skarbu. Na przeprowadzenie tej operacji, obejmującej ponad 1,2 tys. spółek, PO daje sobie cztery lata. Po zakończeniu tej kadencji Sejmu prywatyzacja ma być w większej części zakończona.
Strategia PO nowemu
Przygotowanie "rozkładu jazdy", czyli harmonogramu działań, ma się rozpocząć zaraz po powstaniu nowego rządu. - W ciągu kilku miesięcy chcemy przygotować czteroletni plan, który pokaże, jak będą prywatyzowane poszczególne sektory gospodarki - oznajmia Aleksander Grad, poseł PO i kandydat na ministra skarbu.
PO nie chce jeszcze ujawniać zamiarów wobec poszczególnych spółek. Na pewno przytnie listę ponad 70 tzw. firm strategicznych, które PiS chciał pozostawić pod kontrolą państwa. - Zostanie nie więcej niż 20 - zapowiada Wyrowiński.
Według gospodarczego eksperta Platformy, posła Adama Szejnfelda, państwowe pozostanie to, co jest "rurą, kablem lub szyną". Będą to więc firmy związane z przesyłem surowców, energii lub sygnału, a także przedsiębiorstwa zarządzające liniami kolejowymi. - Reszta powinna być prywatyzowana - uważa Szejnfeld. Zmiany dotkną także listę 17 firm objętych ustawą o złotym wecie. Może z niej wypaść Telekomunikacja Polska (3,96 proc. udziałów Skarbu Państwa) i koncerny paliwowe: Orlen (27,52 proc.) i Lotos (58,84 proc.). Koncerny będą działać osobno: nowy rząd porzuci plany ich połączenia.
(A)polityczne czystki
Gruntowne zmiany zostaną wprowadzone w polityce kadrowej. PO i PSL zapowiadają odpolitycznienie spółek. Nabór do rad nadzorczych ma być jawny i oparty o kwalifikacje, a zarządy spółek wybierane w konkursach. Zmieni się także polityka dywidendowa - zyski spółek mają być w pierwszej kolejności kierowane na ich rozwój. PO wysuwa także postulat "oddzielenia prywatyzacji od budżetu". Z wypowiedzi jej przedstawicieli odpowiedzialnych za politykę własnościową wynika, że część wpływów z prywatyzacji mogłaby zasilić fundusz rezerwy demograficznej. Takie rozwiązanie musiałby jednak zaakceptować minister finansów.
Ludowy hamulec
Koalicja rządowa nie będzie jednak w sprawie prywatyzacji monolitem. Różnice pojawią się zarówno w kwestiach tempa, jak i zakresu przekształceń. Już teraz politycy PSL poddają w wątpliwość niektóre plany Platformy. - Cztery lata na zmniejszenie obecnego udziału państwa w spółkach o połowę to mało realny termin - uważa Jan Bury, poseł PSL i wiceprezes partii. Jego zdaniem prywatyzacja powinna być "rozważna", a pracownicy przekształcanych firm - jak stwierdził - do prywatyzacji przygotowani i przekonani. Część posłów PSL może być także przeciwna zmniejszaniu państwowego udziału w niektórych spółkach poniżej poziomu umożliwiającego blokowanie strategicznych decyzji. Z kolei PO nie ukrywa, że od takiej częściowej prywatyzacji chciałaby odchodzić.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: TVN24