Nie będzie na razie zmian w przepisach dotyczących emerytur i rent z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Lech Kaczyński zawetował nowelizację tej ustawy, która miała wprowadzić nowe zasady ustalania rent osobom urodzonym po 1948 r. Według prezydenta, takie zmiany mogłyby doprowadzić do obniżenia świadczeń rentowych.
W świetle nowej ustawy osoby, które odejdą na renty w latach 2009-2013, miałyby skorzystać z okresu przejściowego, w którym świadczenia będą obliczane metodą mieszaną, częściowo według starych, a częściowo nowych zasad. Podstawa obliczenia renty byłaby sumą zwaloryzowanych składek na ubezpieczenie emerytalne i kapitału początkowego.
O co dokładnie chodzi?
Jeżeli ktoś odejdzie na rentę w 2009 r., 80 proc. świadczenia zostałyby mu wyliczone według starych zasad, a 20 proc. według nowych. U przechodzących na rentę w 2010 r. proporcje te miałyby wynieść 70 proc. do 30 proc.; w 2011 r. 55 proc. do 45 proc.; w 2012 r. 35 proc. do 65 proc., a w 2013 r. - 20 proc. do 80 proc.
Prezydent podkreślił w uzasadnieniu do weta, że nowy sposób obliczania świadczeń rentowych spowoduje ich obniżenie, szczególnie - jak zaznaczył - wobec osób, których średnia zarobków z całego okresu aktywności wynosi do 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
Nowy sposób obliczania świadczeń groziłby tym, iż większość rencistów otrzyma renty na poziomie ustawowego minimum prezydent Lech Kaczyński FUS
Groźba skrajnego ubóstwa?
"Grozi to tym, iż większość rencistów otrzyma renty na poziomie ustawowego minimum. Analizy uchwalonych rozwiązań pokazują, że wprowadzenie nowych regulacji może spowodować, że dla osoby całkowicie niezdolnej do pracy, która po raz pierwszy została objęta ubezpieczeniem po 1998 r. i nie ma 30-letniego stażu ubezpieczeniowego, renta wyniesie ok. 29 proc. jej średnich zarobków w odniesieniu do przeciętnego wynagrodzenia" - argumentuje Lech Kaczyński. Prezydent obawia się, że znaczna część osób, które mają orzeczone świadczenie z tytułu niezdolności do pracy, znajdzie się w "skrajnym ubóstwie".
NIE dla nieuczciwej konkurencji i "Przyjaznego Państwa" Palikota
Prezydent zawetował także nowelizację ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Zgodnie z nią pierwszą hipermarkety mogłyby oferować firmom bony towarowe po cenie niższej niż nominalna.
To już druga odrzucona przez prezydenta ustawa z pakietu "Przyjazne Państwo", przygotowywanego pod kierunkiem posła PO Janusza Palikota. Tydzień temu Lech Kaczyński odmówił zgody na odrolnienie wszystkich gruntów w miastach ze względu na groźbę "niekontrolowanego rozwoju budownictwa".
Stoicki spokój premiera
- Weto jest konstytucyjnym uprawnieniem prezydenta i skłamałbym, jeślibym mówił, że nie spodziewałem się tego - tak premier Donald Tusk skomentował fakt niepodpisania przez Lecha Kaczyńskiego kolejnych ustaw. Jego zdaniem prezydent używa weta jako "broni politycznej".
W opinii przewodniczącego zarządu głównego PiS Joachima Brudzińskiego weta prezydenta są merytoryczne.
- Prezydent jest profesorem prawa pracy i ta wrażliwość, którą reprezentuje na kwestie związane z ochroną pracowniczą, praw nabytych jest dla mnie najlepszym gwarantem, że nie kieruje się jakimś powiedziałbym tylko i wyłącznie przesłaniem politycznym czy koniunkturalnym" - oświadczył Brudziński.
Nie podpisanie ustaw przez Lecha Kaczyńskiego oznacza, że ponownie zostaną one skierowane do Sejmu. Aby mimo prezydenckiego weta, mogły wejść w życie, potrzebują zgody większości 3/5 głosów (w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów). Koalicja PO-PSL nie ma takiej większości.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24