Na czwartkowym posiedzeniu rady nadzorczej TVP po raz kolejny nie udało wyłonić się zarządu spółki. Dalszy ciąg przesłuchań zaplanowano na piątkowy wieczór. Jak spekulują gazety, pat jest wynikiem partyjnej wojny między PiS i SLD, które wstawiły swoich ludzi na Woronicza, ale nie ufają sobie na tyle, żeby porozumieć się, co do podziału władz w spółce.
W środę wieczorem rada nadzorcza TVP przesłuchała pięciu kandydatów do zarządu. Według "Gazety Wyborczej" o fotel prezesa walczyli Romuald Orzeł, Jacek Karnowski i Jarosław Grzelak. Prezesa jednak nie wyłoniono.
Kolejne posiedzenie rady wyznaczono na piątek wieczorem. Wtedy kończy się oddelegowanie do zarządu dwóch członków rady nadzorczej, m.in. p.o. szefa telewizji Tomasza Szatkowskiego. Gdyby do tego czasu nie udało się wyłonić nowych władz spółki, konieczna będzie kolejna tymczasowa delegacja dla kolejnych członków Rady, a to - jak nieoficjalnie przyznaje część członków Rady - oznaczałoby jej "kompromitację".
Aż się dogadają?
O kompromitacji i farsie mówi się podobno coraz częściej także na Woronicza. - Ten konkurs to farsa. Bardziej przypomina to układankę towarzysko-biznesowo-polityczną niż wybory szefa jednej z największych spółek skarbu państwa - mówi nieoficjalnie źródło "Rzeczpospolitej".
Inne źródła twierdzą, że mimo tego do wyboru władz TVP jednak w sobotę nie dojdzie. - Nie będzie rozstrzygnięcia, nie ma większości dla żadnego z kandydatów na prezesa. Najprawdopodobniej konkurs zostanie unieważniony - mówi nieoficjalnie jeden z członków rady nadzorczej TVP.
Jest to już drugi konkurs na zarząd TVP w ostatnich miesiącach. Poprzedni unieważniono trzeciego listopada. Jak podawała Rada Nadzorcza, powodem była formuła konkursu - wyłoniony w nim zarząd miał jedynie dokończyć kadencję zapoczątkowaną jeszcze w kwietniu 2006 r. przez Jana Dworaka. Oznaczałoby to, że już wiosną 2010 r. TVP musiałaby ogłosić nowy konkurs.
Źródło: PAP, Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24