Około 450 tys. osób pracuje na czas określony, choć powinny mieć stały etat - informuje "Dziennik Gazeta Prawna". Takich pracowników można zwolnić za dwutygodniowym wypowiedzeniem, bez konieczności uzasadnienia i konsultacji ze związkami zawodowymi.
Co siódma terminowa umowa o pracę jest zawierana na okres ponad 5 lat, a co czwarta na co najmniej trzy lata. Niektóre z nich są podpisywane na 10, a nawet 20 lat - wynika z ubiegłorocznych kontroli Państwowej Inspekcji Pracy.
Pokusa dla pracodawców
Jeśli statystyki inspekcji dotyczące czasowego zatrudnienia na okres powyżej 5 lat porównamy z łączną liczbą umów czasowych, okaże się, że ok. 450 tys. osób pracuje na czas określony, choć w większości powinny mieć stały kontrakt. Jeśli w zestawieniu uwzględnimy też pracujących na okres od 3 do 5 lat, liczba ta urośnie do ok. 900 tys. osób.
Takich pracowników można zwolnić za dwutygodniowym wypowiedzeniem, bez konieczności uzasadnienia i konsultacji ze związkami zawodowymi. Pokusa korzyści jest dla pracodawców tak duża, że obchodzą przepisy kodeksu pracy dotyczące stałego zatrudnienia.
Ułatwiają im to regulacje - nie wskazują maksymalnego czasu, na jaki można podpisać umowę na czas określony. To ma się zmienić - zapowiadany już projekt nowelizacji kodeksu pracy, który ma ograniczyć nadużywanie takich kontraktów, zostanie przedstawiony partnerom społecznym do końca lipca.
Autor: ToL//gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock