Polskie przepisy gwarantują, że elektrownia jądrowa będzie bezpieczna, dostawcy technologii muszą się dostosować do naszych wymagań, a nie na odwrót - mówi prezes Państwowej Agencji Atomistyki Janusz Włodarski. PAA pełni w Polsce rolę dozoru jądrowego.
Jak tłumaczył w środę na konferencji prasowej, poświęconej bezpieczeństwu w polskim projekcie jądrowym Włodarski, zadaniem niezależnego dozoru jest zapewnienie bezpieczeństwa m.in. poprzez stawianie wymagań, które projektanci reaktorów muszą spełnić.
Konkretne wymagania
Podkreślił, że PAA wymaga m.in. by reaktor, który znajdzie zastosowanie w Polsce był odporny na uderzenie samolotu pasażerskiego, miał pasywne i zwielokrotnione systemy bezpieczeństwa, by ciężka awaria ze stopieniem rdzenia nie powodowała uwolnienia radioaktywnych substancji, musi też być odporny na trzęsienia ziemi.
- Rozwiązania techniczne tych wymagań musi znaleźć projektant, a dozór musi mieć możliwości wyegzekwowania swoich wymagań i decyzji - podkreślił szef PAA.
Janusz Włodarski dodał, że z analiz prowadzonych w Agencji wynika, iż polskie przepisy i wymagania dotyczące bezpieczeństwa jądrowego są co najmniej tak samo restrykcyjne jak w innych krajach, a w wielu przypadkach są znacznie ostrzejsze.
Podkreślił jednocześnie, że PAA musi być przygotowana do oceny każdej technologii, którą zaproponuje inwestor elektrowni i która wstępnie spełnia wymagania, w związku z tym Agencja już na tym etapie projektu stara się mieć dobre rozeznanie we wszystkich technologiach komercyjnie dostępnych. - Nasze przepisy uważamy że są technologicznie neutralne, więc inwestor ma możliwość wyboru spośród różnych technologii - zaznaczył prezes PAA.
Pierwszy krok
Włodarski przypomniał, że jedną z pierwszych okazji do współpracy z inwestorem - PGE EJ1 - będzie tzw. opinia wyprzedzająca o lokalizacji. Podkreślił, że dozór musi zaakceptować miejsce pod elektrownię, wskazane w wyniku trwających już badań lokalizacyjnych i środowiskowych. Rozpoczęte jesienią 2013 r. badania dwóch miejsc na Pomorzu - w Żarnowcu i w Choczewie - ciągu dwóch lat mają wskazać najlepszą lokalizację elektrowni.
Pełnomocnik rządu ds. energetyki jądrowej Hanna Trojanowska poinformowała z kolei, że po przyjęciu przez rząd programu jądrowego (PPEJ) będzie się teraz koncentrować bardziej na kwestiach edukacji i informacji. Jak dodała, do jej zadań będzie też obecnie należeć aktywizacja polskiego przemysłu, potencjalnie zaangażowanego w projekt czy konsolidacja potencjału badawczo-rozwojowego.
Co z odpadami?
W PPEJ opisane jest m.in. postępowanie z promieniotwórczymi odpadami, czym ma się zajmować głównie Zakład Unieszkodliwiania Odpadów Promieniotwórczych (ZUOP). Jego dyrektor Andrzej Cholerzyński zapewniał, że prace nad przyszłymi składowiskami odpadów będą prowadzone w sposób całkowicie transparentny dla opinii publicznej.
Około 2022 r. zapełni się działające od kilkudziesięciu lat w Różanie nad Narwią składowisko nisko- i średnioaktywnych odpadów, przygotowania do znalezienia nowego miejsca już ruszyły. W perspektywie kilkudziesięciu lat Polska będzie też potrzebować składowiska wypalonego paliwa jądrowego.
Cholerzyński podkreślił, że ZUOP miał już do czynienia ze wszystkimi rodzajami odpadów promieniotwórczych, także z wypalonym paliwem - pochodzącym z reaktora badawczego w Świerku, jego pracownicy udowodnili, że potrafią obchodzić się z odpadami w sposób całkowicie bezpieczny.
Harmonogram przyjętego w styczniu br. przez rząd PPEJ przewiduje, że pierwszy blok pierwszej polskiej elektrowni jądrowej powinien ruszyć z końcem 2024 r.
Autor: mn / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 | TVN24