Prawie 7,5 milionów emerytów i rencistów, którzy otrzymują świadczenia z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych może nie dostać podwyżek na czas. Zakład przyznaje, że nie zdąży z realizacją pomysłu premiera, który chce by waloryzacja była kwotowa, a nie procentowa - informuje "Rzeczpospolita".
Wiceprezes ZUS Elżbieta Łopacińska w przesłanej do ministerstwa pracy i polityki społecznej opinii o projekcie nowelizacji ustawy, przyznaje wprost: "wydaje się mało realne", aby podwyżkę przeprowadzić zgodnie z planem, czyli od 1 marca.
"Na proces przygotowania akcji umożliwiającej dokonanie zwaloryzowanych świadczeń w marcowych terminach płatności składają się: zdefiniowanie na podstawie projektu ustawy założeń na systemy informatyczne (...), wytworzenie oprogramowania, testy i odbiór oprogramowania oraz jego instalacja w środowisku produkcyjnym" - wylicza Łopacińska.
Dlatego ZUS proponuje, aby świadczeniobiorcy waloryzację dostali w maju, z wyrównaniem od marca. Ma to pozwolić uniknąć konieczności wypłaty odsetek z tytułu opóźnień.
Zapytany przez "Rz" o waloryzację rzecznik ZUS Jacek Dziekan jednak uspokaja, że prace nad modyfikacją systemu informatycznego już trwają i będzie on gotowy na czas. Ale zaznacza: - Gdyby termin został przełożony na maj, byłoby spokojniej.
Podwyżki niezgodne z konstytucją?
Jak podkreśla "Rz", może się okazać, że forsowany przez szefa rządu pomysł nie tylko zostanie zrealizowany z opóźnieniem, ale i Trybunał Konstytucyjny uzna go za niezgodny z konstytucją. Wiceszef Rządowego Centrum Legislacji Piotr Gryska wskazuje wprost: rządowy projekt "budzi istotne zastrzeżenia natury konstytucyjnej", m.in. dlatego, że świadczenia nie wszystkich osób zachowają realną wartość, a TK w orzecznictwie wskazuje, iż tak być nie powinno.
Według zapowiedzi, świadczenia mają wzrosnąć nie o procentowy wskaźnik uwzględniający wzrost cen i płac, ale o ok. 70 zł. A to oznaczałoby, że osoby z wyższymi emeryturami nie dostałyby podwyżki rekompensującej inflację.
Źródło: Rzeczpospolita, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24