Smutek zapanował w szeregach króliczków. Piękno damskich ciał, znana na całym świecie marka, długa historia - a cyfry w księgach znów czerwone. I to jeszcze bardziej, niż przed rokiem.
W III kwartale 2010 roku koncern zanotował stratę 27,4 milionów dolarów. Przed rokiem tez była strata, ale duzo mniejsza: 1,1 mln dol.
Kiepsko wiedzie się przede wszystkim działowi telewizyjnemu koncernu, którego interesy coraz bardziej cierpią w starciu z erotyką z internetu. Choć zwykle jest ona gorszej jakości - ale za to tańsza, lub wręcz dostępna zupełnie gratis.
W tej sytuacji Playboy chce zarabiać nie tylko na nagich, ale i na (nieco) ubranych ciałach. Internetowy serwis "The Smoking Jacket" pokazuje piękne damy, ale bez całkowitej golizny.
Playboy liczy też na dochody za swoje powszechnie znane logo. Jeśli jakaś firma zechce np. użyć znaczka z króliczkiem na produkowanej przez siebie odzieży, będzie musiała głębiej sięgnąć do portfela. Umowy licencyjne to dziedzina, która w interesach Playboya się rozwija. Sam magazyn, który zapoczątkował, już nie kwitnie.
Ogółem przychody koncernu skurczyły się o 7 proc., do 52 milionów dolarów. Żeby podratować sytuację finansową, Playboy wystawia na sprzedaż swą kolekcję sztuki. 8 grudnia w domu aukcyjnym Christies zostanie wystawionych 125 dzieł z gromadzonej przez 60 lat kolekcji, w tym obrazy niegdyś zdobiące słynną sypialnię Hugh Hefnera.
Na sprzedaż pójdzie m.in. akwarela Salvatora dali, czy czerwone usta "Mouth #8." amerykańskiego malarza Toma Wesselmanna. Specjaliści spodziewają się, że tylko ten ostatni obraz powinien przynieść 2 do 3 milionów dolarów.
Do kupienia będzie też fotografia Marilyn Monroe z jej pierwszej okładki "Playboya" z grudnia 1953 roku. Tu cena będzie zapewne niższa, ale by ją kupić, trzeba będzie wysupłać 10-15 tysięcy dolarów.
Źródło: DPA
Źródło zdjęcia głównego: Magda Łukasiak