Miesięcznik komputerowy "Chip" zaliczył poważną wpadkę. Na dołączanej do pisma płycie DVD z programami znalazł się katalog z muzyką, która zgodnie z prawem jest chroniona prawami autorskimi. A opis katalogu sugeruje, że pochodzi ona z nielegalnego źródła...
"Chip" - podobnie jak wiele innych komputerowych czasopism - rutynowo dodaje do swoich wydań płytę CD lub DVD z programami. Zwykle są mają one tzw. próbną licencję, lub są rozpowszechniane na zasadzie freeware.
Na płycie dołączonej do październikowego numeru czytelnicy odkryli jednak katalog o nieco nietypowej nazwie "Sunrise Festival 2009 Kolobrzeg Day 1 Day 2 polskie-torrenty.pl". Nazwa sugeruje, że jego zawartość została ściągnięta z sieci torrent z pominięciem praw autorskich. Oprócz nagrań z kołobrzeskiego festiwalu znalazły się tam także albumy kilku znanych wykonawców polskich i zagranicznych oraz tłumaczenie tekstu do jednego z filmowych hitów.
- Wydawca pisma i dołączonego do niego płyty nie uzyskał zgody ZAiKS-u w zakresie praw autorskich - mówi TVN CNBC Biznes Grzegorz Burakiewicz, kierownik wydziału nagrań mechanicznych ZAiKS
Bonus? Zależy dla kogo
Wpadkę magazynu od razu wytknęły konkurencyjne tytuły, a na redakcyjnym forum rozgorzała dyskusja. - Czy to jakiś bonus niespodzianka? Bo w gazecie nic o nich nie pisało... - pytał czytelnik muadzik. Teraz nikt nie pyta, bo wątek został usunięty ze strony "Chipa". Redakcja gazety nie ukrywa, że wpadka miała miejsce, ale na razie nie komentuje sprawy.
- Oczywiście te pliki nigdy nie powinny były się tam znaleźć. Sprawa jest w trakcie wyjaśniania. Napiszemy więcej wkrótce - brzmiała pierwsza odpowiedź Burda Communication, wydawcy "Chipa". W późniejszym komunikacie napisano m. in.: Wydawnictwo (...) informuje, iż jest w trakcie wyjaśniania zaistniałej sytuacji. (...) Wydawca sprawdza na którym etapie doszło do uchybień. Wydawca wyciągnie konsekwencje w stosunku do osób które przyczyniły się do popełnienia tego błędu i będzie w kontakcie ze wszystkimi zainteresowanymi osobami.
Kto zapłaci?
Nie wiadomo też na razie, jakie będą konsekwencje rozpowszechniania nielegalnego pliku.
Jacek Jagłowski, współwłaściciel firmy QL Music, wydawcy jednej z płyt, z których muzyka znalazła się na feralnym krążku, nie zamierza odpuścić. - Na pewno jakieś kroki będziemy czynić i zobaczymy, co nam magazyn "Chip" zaproponuje, żebyśmy, mam nadzieję, nie skończyli w sądzie - mówi.
- Trzeba te szczegóły ustalić i jeśli będzie taka wola tego wydawcy to uiści to wynagrodzenie twórcom, które się im należy - dodaje Grzegorz Burakiewicz z ZAiKS.
Jeżeli nie - sprawa znajdzie finał w sądzie. Zdaniem Bartłomieja Wituckiego z Koalicji Antypirackiej, konsekwencje finansowe, choć będą pokaźne, nie będą sięgały milionów złotych, i spadną najpewniej na wydawcę.
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC Biznes/tvn24.pl