PGNiG powierdza, że nołozyło ograniczenia dostaw gazu dla swoich dwóch dużych klientów: Zakładów Azotowych "Puławy" i PKN Orlen. Jednocześnie deklaruje, że "na ten moment" dalszych ograniczeń nie będzie. Z powodu braku rosyjskiego gazu na Słowacji produkcję wstrzymuje huta.
Przed południem Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo ujawniło, że odbiór gazu z rurociągu prowadzącego z Rosji przez Ukrainę surowca został całkowicie wstrzymany. To kolejny, najbardziej dotąd dramatyczny przejaw gazowego konfliktu na linii Kijów - Moskwa. Podobne wiadomości o wstrzymaniu dostaw od rana nadchodziły ze wszystkich krajów zaopatrywanych tranzytem przez Ukrainę.
PGNiG podało w południe w środę, że po wstrzymaniu dostaw gazu przez rurociąg z Ukrainy realizuje 84 procent planowanego importu gazu z kierunku wschodniego. Jak powiedziała rzeczniczka firmy Joanna Zakrzewska, stara się ona o przekierowanie dalszych ilości zamówionego w Rosji paliwa do rurociągów przechodzących przez Białoruś.
Jej zdaniem sytuacja jest o tyle niekorzystna, że w Polsce utrzymują się wciąż niskie temperatury, co zwiększa zużycie gazu. Według jej słów zwykle w kraju zużywamy ok. 45 mln m3 gazu na dobę, a obecnie potrzebujemy 55 mln m3. Mimo to rzeczniczka zapewnia, że żaden z odbiorców - także przemysłowych - nie został dotknięty ograniczeniami dostaw.
Według PGNiG zapasy w krajowych magazynach wystarczą na utrzymywanie takiej sytuacji nawet do początków marca, ale przy założeniu, że temperatura nie będzie tak niska, jak obecnie.
Jednak krótko po wystąpieniu rzeczniczki PGNiG Zakłady Azotowe "Puławy" wydały komunikat, zapowiadający, że od godz. 19 w środę mają otrzymywać mniej gazu. Taką decyzję miało im przekazać właśnie PGNiG. Jak podano, dla spółki oznacza to 12,5-procentowe zmniejszenie zużycia tego paliwa. Otrzymana od PGNIG decyzja przewiduje, że ograniczenie dostaw będzie trwać do 31 stycznia.
Także PKN Orlen dostał od PGNiG decyzję, że od godz. 18 w środę będzie otrzymywał zmniejszone do 72 tys. metrów sześc. na dobę dostawy gazu ziemnego. Zazwyczaj płocki koncern zużywa na dobę do 95 tys. metrów sześc. gazu na dobę.
Naftowy potentat zapewnia jednak, że nie wpłynie to na wielkość i ciągłość jego produkcji. Gaz ziemny jest wykorzystywany w PKN Orlen przede wszystkim do dwóch procesów: opalania pieców i wytwarzania wodoru, którego zapasy spółka obecnie posiada.
Zmniejszone dostawy gazu do PKN Orlen mają obowiązywać do końca stycznia, jednak termin ten może ulec zmianie.
PGNiG: więcej cięć nie będzie
Przed godziną 15 Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo podało, że "na ten moment" nie planuje ograniczeń dostaw gazu dla kolejnych przedsiębiorstw. - Gdyby była taka konieczność, będziemy o tym informować - powiedziała - powiedziała rzeczniczka PGNiG Joanna Zakrzewska.
PGNiG potwierdziło nałożenie ograniczeń w dostawach gazu dla dwóch swoich klientów: Zakładów Chemicznych "Puławy" i PKN Orlen. Inni najwięksi odbiorcy gazu to: Zakłady Chemiczne Police, Zakłady Azotowe Kędzierzyn oraz Anwil.
To będzie kosztować...
Rząd prowadzi już szacunki dotyczące strat spowodowanych ograniczeniem dostaw gazu do Polski - dowiaduje się TVN CNBC Biznes. Nie chce jednak ujawnić nawet wstępnych danych, bo - jak mówi doradca premiera do spraw bezpieczeństwa Maciej Woźniak - na informowanie o stratach przyjdzie czas, gdy rząd skorzysta z prawa do odgórnej redukcji poboru gazu i z tego powodu ucierpią konkretne firmy.
Także wiceprezes Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii ocenia, że straty w polskich firmach są raczej nieuniknione. Mirosław Semczuk ocenił na antenie TVN CNBC Biznes, że efektem kryzysu gazowego dla polskich firm będą mniejsze przychody i redukcja zatrudnienia.
- Firmy nie wyprodukują tego, co chciałyby sprzedać i po prostu ktoś inny wejdzie na ten rynek. A to oznacza po prostu straty, co oznacza również mniej zatrudnionych - po prostu pogłębienie kryzysu - mówił Semczuk
Politycy uspokajają
- Przy obecnym poziomie zaopatrzenia z importu, czyli znacznie zwiększonych dostawach z kierunku białoruskiego, nasze magazyny pozwalają nam tak naprawdę dotrwać do początku sezonu wiosennego - powiedział TVN CNBC Biznes wiceprezes PGNiG Radosław Dudziński.
Import pokrywał 60 procent polskiego zużycia gazu. Niemal całość sprowadzanego gazu dociera do nas ze Wschodu - od Gazpromu lub za jego pośrednictwem.
Przez rurociąg z Ukrainy w zwykłych warunkach docierało do Polski 40 procent tego importu. Jak zapewniał we wtorek wicepremier Waldemar Pawlak, znaczną część ubytku gazu po zakręceniu kurków na ukraińskim rurociągu zrekompensowało zwiększenie przesyłu dwoma rurociągami prowadzącymi z Rosji przez Białoruś. Nie ma jednak technicznej możliwości, aby w ten sposób całkowicie zastąpić tranzyt przez Ukrainę.
Ukraina: Rosjanie zakręcili kurki
Krótko przed godziną 8 rzecznik ukraińskiego Naftogazu poinformował o całkowitym wstrzymaniu dostaw rosyjskiego gazu, przeznaczonego dla państw europejskich, a przesyłanego tranzytem przez Ukrainę.
Godzinę później rosyjski Gazprom wydał komunikat, w którym oskarżył Ukrainę o zamknięcie ostatniego, czwartego rurociągu, którym tranzytem rosyjski gaz płynie do innych państw Europy. Takie oskarżenie zawiera cytowana przez agencję ITAR-TASS wypowiedź wiceprezesa Gazpromu Aleksandra Miedwiediewa.
Miedwiediew już we wtorek oskarżał Ukrainę o zamknięcie trzech z czterech rurociągów przesyłających rosyjski gaz tranzytem przez jej terytorium.
- Wszystkie punkty wtłaczania gazu do ukraińskiego systemu rurociągów znajdują się w Rosji. My fizycznie nie możemy ograniczyć dostaw z tego kraju - odpowiada na to rzecznik ukraińskiego Naftohazu.
Jak dodaje, jeszcze o godz. 6.00 (5.00 czasu polskiego) rano w środę tłoczono przez Ukrainę 40 mln metrów sześciennych gazu. O godz. 7.44 (6.44 czasu polskiego) dostawy spadły do zera.
Ponadto przebywający w Berlinie Miedwiediew ostrzegł, że przy obecnych, bardzo niskich temperaturach może dojść do "poważnego uszkodzenia" systemu przesyłowego, jeśli gaz nie będzie płynąć przez dłuższy czas. Ocenił, że w normalnych warunkach gazociągi można ponownie uruchomić w ciągu 12-24 godzin.
Juszczenko pisze do Miedwiediewa i Barroso
Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko zaapelował w środę do Rosji o "natychmiastowe" wznowienie dostaw gazu, przesyłanego tranzytem przez Ukrainę do innych państw Europy.
Jak podano w Kijowie, taki apel prezydent Ukrainy zawarł w liście, przesłanym na ręce rosyjskiego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa i przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso.
Węgry, Austria i Słowacja: gazu już nie dostajemy
Na Słowacji jest już pierwsza ofiara kryzysu gazowego. Według wstępnych informacji największa tamtejsza huta należąca do międzynarodowego koncernu US Steel wstrzymuje pracę na 7 dni. Powód to właśnie braku dostaw rosyjskiego gazu z Ukrainy - mówi w TVN CNBC Biznes przedstawicielka polskiej ambasady w Bratysławie. W jej ocenie nie będzie to jedyny zakład produkcyjny na Słowacji, który będzie musiał ograniczyć lub zamknąć produkcję.
Jak z kolei donosi z Bratysławy reporterka TVN24, na Słowację gaz z rosyjskiego rurociągu przestał płynąć już o 23 we wtorek. W Bratysławie nad sposobami poradzenia sobie z sytuacją obraduje sztab kryzysowy. Oczekuje się, że zostaną ograniczone dostawy dla odbiorców przemysłowych, aby ochronić dostawy dla zwykłych obywateli. Na Słowacji na szczęście zima nie jest zbyt dolegliwa.
Rano we wtorek węgierski operator rurociągów gazowych poinformował o wprowadzeniu ograniczeń w dostawach gazu dla odbiorców przemysłowych.
O odcięciu dostaw rosyjskiego gazu poinformowano też w sąsiedniej Austrii. Tamtejszy koncern paliwowy OMV jest jednym z głównych partnerów Gazpromu w Europie Środkowej i jednocześnie jednym z trzech największych dystrybutorów w Europie.
Czechy i Rumunia: u nas ciśnienie wynosi zero
Wcześniej agencja Reutera, cytując rzecznika czeskiego importera gazu - firmy RWE Transgas - podała, że w głównym rurociągu z Rosji, przez Ukrainę do Czech przepływ gazu całkowicie ustał. - Główny gazociąg ze wschodu pozostaje zamknięty od północy - powiedział Reuterowi rzecznik firmy.
Jak relacjonowała na antenie TVN24 dziennikarka z Pragi Barbara Sierszuła, rzecznik Transgazu zapewnił odbiorców, że bieżące zapotrzebowanie na gaz będzie mimo to zaspokajane. W awaryjnym trybie Czechy zakupiły dodatkowe ilości gazu m.in. z Norwegii. Przed południem w Pradze ma zebrać się sztab kryzysowy.
Także Rumunia donosi o całkowitym wstrzymaniu dostaw rosyjskiego gazu do tego kraju. Informację operatora gazociągów potwierdził minister gospodarki Adriean Videanu. - Niestety doszło do takiej sytuacji - przez stację importową Mediesu Aurit nie płynie ani kropla gazu - powiedział minister.
Rumunia importowała na początku obecnego kryzysu gazowego pomiędzy Rosją a Ukrainą ok. 10 mln metrów sześciennych rosyjskiego gazu na dobę. Dzienne zużycie gazu w tym kraju to - jak piszą agencje - 58 mln metrów sześciennych.
Kryzys zatacza coraz szersze kręgi
To kolejna odsłona gazowego kryzysu: we wtorek podobne doniesienia dochodziły z południowej części Europy, gdzie sięga inna nitka rurociągu prowadzącego z Rosji przez Ukrainę. Wcześniej wybuchł konflikt między Moskwą i Kijowem na tle wysokości opłat za kupowany przez Ukrainę gaz i cen za transport tego surowca tranzytem przez ukraińskie terytorium.
W wyniku gazowego kryzysu w ciężkiej sytuacji energetycznej znalazły się m.in. Bułgaria, Rumunia, Macedonia, Serbia i inne kraje w znacznym stopniu uzależnione od rosyjskiego paliwa.
Jak podaje BBC, powołując się na dane Europejskiej Rady Stosunków Międzynarodowych, od rosyjskiego gazu w całości uzależniona jest Słowacja (oraz Łotwa, finlandia i Estonia - ich jednak obecny kryzys nie dotyka). W ponad 80 procentach zależne są Bułgaria, Litwa i Czechy. Ponad 60 procent zapotrzebowania rosyjski gaz zaspokaja w Grecji, Austrii i na Węgrzech.
Źródło: Reuters, PAP, bbc.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: TVN24