Posłowie opozycji nie odpuszczają premierowi. Żądają wyjaśnień ws. tego, kto zarobił na akcjach KGHM, które spadły, kiedy premier w expose zapowiedział podniesienie podatku m.in. od wydobycia miedzi. Zarówno Ruch Palikota, jak i SLD uważają, że sprawę powinna wyjaśnić sejmowa komisja. - Wydarzenia, które miały miejsce w ostatnich godzinach są niepokojące - oświadczył z kolei prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Spór o KGHM zdominował początek sobotniego wystąpienia premiera Donalda Tuska w Sejmie. PiS domagało się przerwy w obradach i wyjaśnień premiera.
- W imieniu klubu PiS chciałem złożyć wniosek formalny o przerwę i zwołanie Konwentu Seniorów. Chodzi o rozszerzenie porządku obrad o wyjaśnienia premiera dotyczące wczorajszego wydarzenia na Giełdzie Papierów Wartościowych - oznajmił Zbigniew Kuźmiuk z PiS, tuż przed wstąpieniem szefa rządu, który miał odpowiadać na pytania posłów do jego expose.
Premier zapowiedział w swoim expose podwyższenie podatku od wydobycia surowców. Wymienił miedź i srebro. Po zapowiedziach premiera kurs KGHM zanotował w piątek spadki na warszawskiej giełdzie.
Wniosek PiS odrzucony
Kuźmiuk dowodził, że po informacji premiera o dodatkowym obciążeniu opłatą eksploatacyjną KGHM, akcje tego przedsiębiorstwa spadły w ciągu kilkudziesięciu minut o 4 mld zł. A przecież - jak przypomniał - Skarb Państwa ma w tym przedsiębiorstwie ponad 30 proc. akcji. Czyli według Kuźmiuka, państwo straciło 1,5 mld zł.
- To jest kwota identyczna z tą, jaką pan premier chce zaoszczędzić na likwidacji ulgi internetowej w ciągu czterech lat - stwierdził poseł PiS. I dodał: - Chodzi o to, żebyśmy się dowiedzieli, kto wiedział wcześniej o tej informacji i kto na tym zarobił" - mówił Kuźmiuk.
Sejm odrzucił jednak wniosek zgłoszony przez Kuźmiuka dotyczący ogłoszenia przerwy.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński spadek akcji KGHM podsumował krótko: - Wydarzenia, które miały miejsce w ostatnich godzinach, są niepokojące.
Zapewnił, że PiS odniesie się do tej sprawy na nowo, kiedy uzyska dodatkowe informacje.
Ruch Palikota: Kto zarobił? Bielecki?
Mocne słowa ws. akcji KGHM padły też ze strony polityków Ruchu Palikota. Sugerują oni, że na informacji o podniesieniu podatku od wydobycia miedzi mógł zarobić ekonomiczny doradca premiera Jan Krzysztof Bielecki.
- Powinna się tym zająć komisja ds. służb specjalnych, albo jakaś inna komisja, bo mamy tu do czynienia z sytuacją nadzwyczajną, osoba bardzo wpływowa, mająca liczne kontakty w środowisku giełdy i inwestorów, dysponująca taką wiedzą, to odbezpieczona bomba - oświadczył Janusz Palikot na konferencji prasowej.
I dodał: - Każda uwaga na ten temat, nawet nie wprost, może spowodować u kogoś decyzję do takiej, czy innej akcji (kupna lub sprzedaży akcji - red.). W interesie państwa polskiego jest, żeby było wiadomo, czy Jan Krzysztof Bielecki o tym wiedział i z kim Jan Krzysztof Bielecki rozmawiał pomiędzy dniem, w którym się dowiedział o tej opłacie, a dniem wygłoszenia expose. Być może mamy do czynienia z największym tego typu skandalem w ciągu całego roku, nie mówiąc o powołaniu rządu.
SLD: Zbadać, kto skorzystał na informacji
Wyjaśnień ws. akcji KGHM domaga się też SLD. Posłowie Sojuszu pytali na konferencji prasowej, z kim premier konsultował decyzję o podniesieniu podatku od wydobycia miedzi i srebra. Zapowiedzieli złożenie wniosku o nadzwyczajne posiedzenie komisji skarbu.
- Zadałem wczoraj panu premierowi pytanie, kto przygotowywał mu expose, kto wiedział o tej informacji - powiedział poseł SLD Marek Balt. Dodał, że poprosił o powołanie zespołu, który zbada przepływ informacji i czy informacje tak wrażliwe dla spółki nie zostały ujawnione osobom postronnym, które z tego skorzystały i zarobiły na spadkach kursu akcji KGHM.
PO: To polityczna hupca
Szef sejmowej komisji skarbu Adam Szejnfeld z PO w reakcji na słowa SLD zapowiedział, że nie zwoła specjalnego posiedzenia komisji w sprawia akcji KGHM, bo jego zdaniem opozycja wykorzystuje tę sprawę do politycznej hucpy.
- Moja wiedza i te wszystkie informacje, które napływają, przede wszystkim wystąpienie i prezentacja informacji przez premiera Donalda Tuska, rozwiewają wszystkie wątpliwości merytoryczne, a z powodu jakiejś hucpy polityczne skrajnej lewicy czy skrajne prawicy nie będę angażował poważnej instytucji polskiego Sejmu, jaką jest komisja - oświadczył Szejnfeld.
"Nie zamierzamy sprzedawać akcji"
Od informacji na temat KGHM, premier zaczął swoje sobotnie wystąpienie w Sejmie, podczas którego odniósł się do pytań posłów do swojego expose. Przekonywał, że nie było żadnych obrotów na akcjach KGHM przed expose, a informacja o podatku kopalnianym nie była - według wiedzy szefa rządu - wykorzystywana przez giełdowych graczy.
Tłumacząc intencje wprowadzenia podatku kopalnianego, odpowiedział: - Co chcemy osiągnąć? Żeby pieniądz z tego, że mamy te kopaliny na polskiej ziemi, trafiał do polskich podatników, a nie tylko do zagranicznych inwestorów i udziałowców KGHM.
Zapewnił także, że "Skarb Państwa nie zamierza ani dziś ani jutro sprzedawać akcji KGHM".
Premier obiecał też posłom, że zwrócił się do kierownictwa GPW o informacje o operacjach na akcjach KGHM w czwartek i piątek do momentu, kiedy w expose powiedział o podniesieniu podatku od wydobycia surowców.
- Według informacji, jakie otrzymałem, nie było żadnych znaczących, wyróżniających się od dnia poprzedniego ruchów na akcjach KGHM do momentu wygłoszenia expose, konkretnie do tego fragmentu, który dotyczył ewentualnego nowego podatku, czy daniny od kopalin - oświadczył premier.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24