Lato to okres, który zazwyczaj przeznaczamy na wymarzony urlop, i nie chcemy myśleć o pracy. Ale wiele osób te kilka wakacyjnych miesięcy wykorzystuje na swój sezonowy biznes, dzięki któremu mogą zarobić na tyle dużo, aby przeżyć pozostałą część roku. Oto sześć pomysłów na letni biznes.
1. Artyści uliczni. Talentu nie da się wystawić na aukcji. Nie można więc jednoznacznie stwierdzić, ile można zarobić występując na ulicy. Dużo zależy od szczęścia, miejsca czy pogody. Pewne jest jednak, że wakacje sprzyjają performerom, bo to właśnie turyści najchętniej się przy nich zatrzymują.
- Granie wystarcza mi na to, żeby kupować jedzenie i wynajmować pokój, ale w szczycie sezonu zdarzało mi się przez kilka minut zarobić tyle, na ile ktoś musi pracować przez pół miesiąca. Wbrew pozorom jest to perspektywiczne - mówi Paweł, który zarabia na życie grając na krześle na słynnej "Patelni" przed wejściem do stacji Metra Centrum w Warszawie.
Człowiek-śmierć, który stoi bez ruchu w pobliżu warszawskiej starówki przyznaje, że w okresie wakacyjnym udaje mu się dziennie zarobić nawet 200 zł. A pracuje przez siedem dni w tygodniu. Z prostej kalkulacji wynika, że może pochwalić się całkiem sporymi, nawet jak na warszawskie warunki, zarobkami.
Akordeonista sprzed kościoła św. Anny jest o wiele bardziej energiczny. Jego metodą na przyciąganie darczyńców jest trafianie w różne gusta. - Gram różny repertuar, od disco-polo do starych piosenek - mówi tvn24bis.pl. Najlepszy okres na zarobek? - Wakacje, to oczywiste! - potwierdza. O konkretnych kwotach niestety nie chce mówić.
2. Hotele dla zwierząt. Urlop zaklepany, wykupione bilety lotnicze i hotel. Pozostaje tylko jedna, niezmiernie ważna zagadka - co zrobić ze swoim pupilem? W okresie wakacyjnym wiele rodzin spotyka się z takim dylematem.
Jeśli decydujemy się wyruszyć w drogę samochodem, zazwyczaj nic stoi na przeszkodzie, żeby czworonóg był naszym towarzyszem podróży. Wystarczy znaleźć hotel, pensjonat czy kamping, który ma w ofercie miejsca dla gości ze zwierzętami.
Problem pojawia się natomiast, kiedy planujemy polecieć na zagraniczne wakacje. Kilka miejsc w Polce postanowiło wyjść naprzeciw miłośnikom psów, kotów oraz mniejszych zwierząt - gryzoni, płazów, gadów, a nawet… rybek.
Mowa o hotelach dla zwierząt. Cena za dobowy pobyt psa w hotelu „Pupil” w Mirkowie koło Wrocławia, w którą wliczona jest 24-godzinna opieka, wyżywienie oraz różnorodny program dnia, waha się 55 zł do 75 zł, w zależności od jego wagi; nieco mniej zapłacą właściciele kotów.
Po wcześniejszym uzgodnieniu kosztów, istnieje możliwość wykupienia dodatkowych usług, takich jak dowóz zwierzęcia do i z hotelu, kąpiel czy strzyżenie. Cena za mniejsze zwierzęta domowe, nie wymagające własnego ekwipunku, wynosi 15 zł za dobę.
Latem hotele dla zwierząt przeżywają prawdziwe oblężenie, a klienci którzy decydują się na umieszczenie w nich swoich pupili, nie traktują dodatkowego naruszenia domowego budżetu jako wielkiej ekstrawagancji. Chcą po prostu wypocząć podczas urlopu mając pewność, że ich ukochany zwierzak pozostaje w dobrych rękach.
3. Smażalnie ryb. W wakacje nad polskim wybrzeżem w okolicach portów i promenad unosi się znany zapach smażonej ryby. I choć nad Bałtykiem nawet w szczycie sezonu nikt nie zagwarantuje nam słonecznej pogody, dobrego obiadu w zapełnionych turystami smażalniach możemy być niemal pewni.
Ceny są zazwyczaj również „turystyczne”. 150-gramowy filet z dorsza to wydatek rzędu 15-18 zł. Za sandacza o takiej samej wadze można zapłacić nawet 30 zł. - Brak wolnego stolika oznacza gwarancję świeżości. U nas w wakacje przemiał jest ogromny. Sprzedaje się koło 150-200 porcji dziennie - mówi nam pan Bogdan, właściciel średniej wielkości smażalni w pobliżu promenady w Łebie.
- Po odjęciu kosztów samej ryby, opłaceniu lokalu i wypłatach dla pracownic (pan Bogdan zatrudnia dwie uczennice szkoły gastronomicznej - red.), do mojej kieszeni trafia około 2,5 zł za porcję - dodaje.
Rachunek jest prosty. Zarobić można nawet 500 zł dziennie, czyli 15 tys. zł. w miesiącu. - Ale takie dochodowe są w zasadzie są tylko dwa miesiące, lipiec i sierpień - wyjaśnia.
Większość smażalni ryb funkcjonuje od maja do września, w zależności od pogody okres ten może się nieco wydłużyć lub skrócić. W pozostałych miesiącach smażalnie są zamykane. Czy z wakacyjnych zysków można utrzymać się przez pozostałą część roku? - Można - zapewnia pan Bogdan. - I żonę porozpieszczać, i dzieci z wnukami odwiedzić. Bo mi się porozjeżdżały po całej Polsce - podkreśla. Ale w ślady ojca dzieci nie chcą iść.
4. Przewodnik. Praca przewodnika w Polsce to typowo sezonowe zajęcie. Największe zapotrzebowanie na jego usługi przypada na okres od maja do sierpnia. W pozostałych miesiącach roku przewodnik praktycznie nie ma pracy, dlatego przez sezon letni musi zarobić na martwy jesienno-zimowy okres.
Najlepiej opłacalne jest oprowadzanie turystów zagranicznych. Do stolicy najwięcej przyjeżdża Amerykanów, Hiszpanów, Niemców i Francuzów. - Licencjonowany przewodnik po Warszawie może liczyć na ok. 300 zł za cztery godziny oprowadzania turystów. Do tego dochodzą napiwki - zwykle od kilku do kilkunastu euro - mówi tvn24bis.pl Maria Borzym, warszawska przewodniczka z ponad dwudziestoletnim doświadczeniem.
Co liczy się najbardziej w jej zawodzie? Jak mówi pani Maria, znajomość języków obcych, wiedza, uśmiech i cierpliwość do mnóstwa pytań, jakie zadają jej turyści. - Praca przewodnika to zawód, który wymaga ciągłego kształcenia - dodaje.
Dużą popularnością wśród zagranicznych gości cieszą się też wycieczki objazdowe po Polsce. Trwają one zazwyczaj tydzień. - Turyści zwiedzają Warszawę, Kraków, Gdańsk, Częstochowę. Czasami również Malbork i Białowieżę - mówi Borzym. Jak dodaje, za taką wycieczkę może liczyć na 2500 zł wynagrodzenia.
5. Moda na surfing. Polacy zakochali się w surfingu - można tak pomyśleć, przyglądając się przyglądając się m.in. Baltica Surf Shop we Władysławowie. To pierwszy w Polsce sklep, gdzie można kupić lub wynająć deski do surfingu, supsurfingu i bodyboardingu.
Jego założyciel i zapalony surfer Paweł Niesłuchowski cieszy się, bo udała mu się rzadka sztuka połączenia pasji z biznesem. - Teraz jest boom na surfing. To nie tylko świetny sposób na aktywne spędzanie czasu, ale także pewnego rodzaju kultura - mówi tvn24bis.pl. - No i konkurencja na razie mała - dodaje, ale nie chce zdradzić ile potrafi zarobić.
Polacy dopiero odkrywają ślizganie po falach. A dla początkujących amatorów surfingu fale na Bałtyku - choć nie największe - są w zupełności wystarczające. Najlepsze znajdziemy właśnie w okolicach Półwyspu Helskiego.
6. Lody dla ochłody. Lody należą do najpopularniejszych letnich deserów a ich sprzedaż rośnie wraz z temperaturą. Posiadanie budki z lodami to świetny pomysł na wakacyjny biznes. Jego zaletą są niskie koszty inwestycji, bowiem wcale nie trzeba pakować dużo pieniędzy w wynajem lokalu. Wystarczy mobilna budka, którą możemy postawić np. na deptaku w jednym z nadmorskich kurortów.
Maszyna do produkcji "lodów włoskich" to wydatek rzędu kilkunastu tysięcy złotych. Używaną można kupić już za 7 tys. zł, ceny nowych wahają się od 10 do nawet 20 tys. zł. Biorąc pod uwagę ich długą żywotność jest to inwestycja na lata. Dla osób nie posiadających takich oszczędności dobrym rozwiązaniem jest dzierżawa takiego urządzenia. Będzie nas to kosztowało ok. 3-4 tys. zł miesięcznie.
Ile można zarobić? Jeżeli nasza lodziarnia będzie stała w miejscu atrakcyjnym turystycznie i jeżeli pogoda będzie sprzyjająca możemy liczyć na dochód w granicach 15-20 tys zł. miesięcznie.
Autor: Tomasz Leżoń / Źródło: TVN24 Biznes i Świat
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu | sxc.hu