Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przeciąga rozstrzygnięcie przetargu na blankiety elektronicznych dowodów osobistych. Firmy, które w nim startują, nie kryją zaskoczenia - pisze "Newsweek". Zaś "Dziennik Gazeta Prawna" donosi, że wprowadzenie elektronicznych dokumentów jest za drogie, a system jest na nie nieprzygotowany.
Przeciąganie rozstrzygnięcia przetargu na blankiety elektronicznych dowodów osobistych pchnęło jednego z uczestników postępowania - jak pisze "Newsweek" - do złożenia oferty niemal trzy miesiące przed wyznaczonym terminem, a nie jak to jest w zwyczaju na minuty przed upłynięciem terminu.
- Zdecydowaliśmy się zagrać va banque, by zadać kłam twierdzeniom także startującej w Przetargu Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych (PWPW). Jej przedstawiciele twierdzą bowiem, że na złożenie oferty potrzeba więcej czasu i postulują kolejne przekładanie terminów - mówi "Newsweekowi" Wiesław Paluszyński z konsorcjum Consortia, które pospieszyło się z ofertą. (Oprócz Consortii i PWPW o zamówienie ubiegają się jeszcze 3 inne firmy).
Organizujące przetarg MSW juz trzykrotnie przekładało termin otwarcia ofert. Ostatnio w styczniu przesunięto go na kwiecień. Mimo, że pierwsze egzemplarze nowych dokumentów mają trafić do Polaków w lipcu 2013 r. Rządowe Centrum Projektów Informatycznych(CPI), które w imieniu MSW prowadzi przetarg, alarmowało, że zwycięzca postępowania potrzebuje 12-18 miesięcy na opracowanie dokumentu.
"Newsweek" pisze, że przeciąganie przetargu może być korzystne dla PWPW, która za dzisiejszy dowód inkasuje około 22 złotych, a nie może być pewna wygranej w przetargu na nowe dokumenty.
System za drogi, i nieprzygotowany
O zamieszaniu wokół przetargu pisze też "Dziennik Gazeta Prawna", który twierdzi, że wprowadzenie elektronicznych dokumentów jest za drogie, a system jest na nie nieprzygotowany.
I dlatego rząd - zdaniem gazety - zamierza najpierw przesunąć o kilka miesięcy rozstrzygnięcie przetargu na blankiet nowych dowodów osobistych, a potem zawiesić ich wprowadzenie nawet na kilka lat.
- Cała operacja kosztowałaby do 400 mln zł. Ale nie wiadomo, co dzięki niej zyskaliby Polacy. W założeniu nowy dowód miał być np. kluczem do placówek ochrony zdrowia i załatwiania spraw w e-urzędach. Ale żaden z tych systemów nie działa i nie wiadomo, kiedy zacznie - tłumaczy rozmówca gazety.
Stanowisko MSW oznacza jednak - jak zaznacza gazeta - otwarty konflikt z resortem administracji i cyfryzacji, gdzie wiceministrem jest Piotr Kołodziejczyk, do niedawna odpowiadający za projekty pl.id oraz PESEL 2.
Obydwa pochłonęły już od 100 do nawet 230 mln zł z funduszy UE i najprawdopodobniej nie zostaną rozliczone. Nie ma także konkretnych efektów tych wydatków, a strategiczny system ewidencji ludności działa wyłącznie dzięki systemowi, którego autorami jest dwóch pułkowników SB z końca lat 70.
Źródło: Newsweek, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24