Słynny raport Najwyższej Izby Kontroli, na podstawie którego związkowcy pozwali premiera za działanie na szkodę stoczni, już jest. Z dokumentu, do którego dotarł portal tvn24.pl wynika, że trzy stocznie w latach 2005-2007 otrzymały w sumie 4 mld zł pomocy publicznej. Raport nie zostawia też suchej nitki na kolejnych ekipach rządowych, za wieloletnie zaniedbania ws. restrukturyzacji zakładów.
W drugiej połowie lipca wiceprzewodniczący gdańskiej "Soliarności" Karol Guzikiewicz złożył do prokuratury kolejne doniesienie na premiera Donalda Tuska. Szef rządu w swoich wypowiedziach z maja miał zawyżyć wysokość pomocy publicznej dla Stoczni Gdańsk i w ten sposób - zdaniem stoczniowców - narazić zakład na utratę powszechnego zaufania. Premier mówił, że były to okolice 700-800 mln zł, a związkowcy, że 10 razy mniej. Guzikiewicz podpierał się kartką z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Rzecznik NIK Paweł Biedziak mówił wtedy, że Izba rzeczywiście podlicza kwotę pomocy, ale na ostateczne wnioski jest dużo za wcześnie.
Łatwiej policzyć ziarenka piasku na plaży
Teraz jednak wszystko jest jasne. Albo trochę jaśniejsze. NIK na 112 stronach opisuje dwa lata z życia finansowego trzech stoczni, wskazując jednak, że przez zwykły bałagan, jaki panował w zakładach, ustalenie sytuacji ze 100-procentową pewnością jest praktycznie niemożliwe. Ciężki do rozstrzygnięcia jest skala pomocy dla Stoczni Gdańsk i Gdynia w czasie, gdy działały one jako jedna grupa. Po wyjściu ze Stajni Augiasza kontrolerzy ustalili, że w latach 2005-2007 stoczniom w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie udzielono pomocy publicznej w wysokości blisko 4 mld zł.
Stocznia Gdańsk miała otrzymać 86,51 mln zł, w formie przejęcia zobowiązań, pożyczek i dokapitalizowania, Stocznia Gdynia - 2,97 mld zł w tym 2,5 mld z tytułu gwarancji Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE), a Stocznia Szczecińska Nowa – 886,81 mln (w tym 536,2 mln gwarancji KUKE). Autorzy raportu podkreślają, że w badanym okresie nie ma śladów, aby KUKE udzielało gwarancji Stoczni Gdańsk. Kontrolerzy podkreślają jednak, że do sierpnia 2006 roku Stocznia Gdańsk i Gdynia działały w ramach tzw. Grupy Stoczni Gdynia i po "rozwodzie" zakładów zobowiązania z tytułu gwarancji zostały "przy Gdyni".
Kto winny? Wszyscy
Względy społeczne i sprawy polityczne – w dużo większym stopniu niż rynek i prawa ekonomii – decydowały o działaniach kolejnych rządów i spółek wobec polskich stoczni. Odpowiadając na społeczne zapotrzebowanie żonglowano pomysłami, zmieniano strategie i udzielano pomocy publicznej bez niezbędnej decyzji Komisji Europejskiej nik o stoczniach
- Względy społeczne i sprawy polityczne – w dużo większym stopniu niż rynek i prawa ekonomii – decydowały o działaniach kolejnych rządów i spółek wobec polskich stoczni. Odpowiadając na społeczne zapotrzebowanie żonglowano pomysłami, zmieniano strategie i udzielano pomocy publicznej bez niezbędnej decyzji Komisji Europejskiej - w tych dwóch zdaniach NIK podsumowuje przyczyny ostatnich zawirowań wokół stoczni. - Wpływ na podejmowane działania naprawcze i udzielanie stoczniom pomocy publicznej, miały: chęć utrzymania bieżącej produkcji i ochrona miejsc pracy. W mniejszym stopniu koncentrowano się na długofalowych działaniach restrukturyzacyjnych - czytamy dalej.
- W efekcie w żadnym obszarze: ani gospodarczym, ani społecznym, ani makroekonomicznym nie osiągnięto zaplanowanych celów restrukturyzacji, a w szczególności celu kluczowego: odzyskania przez stocznie zdolności do prowadzenia działalności na zasadach wolnego rynku. Negatywną ocenę działań naprawczych wzmacnia fakt, iż pomoc publiczna została udzielona stoczniom bez niezbędnej w tym wypadku decyzji Komisji Europejskiej, a w danych dotyczących jej wielkości występują istotne rozbieżności - podsumowują autorzy raportu.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24