- Expose to plan na cztery lata. Zmiany zapowiedziane przez premiera, to będą stopniowo wprowadzane reformy, które chcemy dobrze przygotować. Nie będzie terapii szokowej - zadeklarował w "Faktach po Faktach" minister finansów Jacek Rostowski. Dlatego - jak dodał - rząd na razie nie ma jeszcze szczegółowych projektów ustaw.
O tym, że rząd ma na razie puste szuflady dot. ustaw wprowadzających zapowiadane przez Donalda Tuska w expose zmiany, informowała w tym tygodniu "Rzeczpospolita".
W "Faktach po Faktach" na antenie TVN24, Rostowski potwierdził, że na razie szczegółowych projektów ustaw nie ma. - Byłoby to nieuczciwe wręcz, gdyby były, bo oznaczałoby to, że premier w expose nie przedstawia planu na całe cztery lata - powiedział.
- Chcemy, by ustawy były przegłosowane w pierwszej połowie przyszłego roku, ale - jeśli nawet się to trochę przeciągnie - mamy na to czas. A później będą stopniowo wchodziły w życie - dodał.
Rostowski podkreślił też, że nie obawia się sprzeciwu PSL, które już sygnalizuje, że nie zgadza się na część zapowiedzi z expose. - Nie spodziewam się silnego oporu. Przez cztery lata mieliśmy naprawdę harmonijną współpracę i jestem pewien, że nadal będzie harmonijna - stwierdził szef resortu finansów.
Zaznaczył też, że rząd "będzie podejmował działania, które będą przynosiły skutki w dłuższym horyzoncie czasowym". - Stoimy przed wyborem. Albo podejmiemy działania długofalowe zwiększające zaufanie do polskiej gospodarki, albo później drastyczne działania w krótkim okresie - powiedział.
Trzy wersje
Rostowski mówił też o trzech wariantach budżetu na przyszły rok, z których każdy oparty jest o założenie innego tempa wzrostu gospodarczego (+3,2 proc., +2,5 proc., -1 proc.). - Czy te wersje można nazwać optymistyczną, realistyczną i pesymistyczną? - pytał prowadzący "Fakty po Faktach". - Nie. Raczej: optymistyczno-realistyczną, pesymistyczno-realistyczną i pesymistyczną - odparł Rostowski. Na który wariant budżetu zdecyduje się ostatecznie rząd, nie potrafił jednak powiedzieć.
- Sytuacja w Europie jest niesłychanie dynamiczna i niestabilna - wyjaśnił. - Wczoraj Niemcy nie były w stanie sprzedać 40 proc. swoich obligacji. To poważny sygnał ostrzegawczy. Ostrzegaliśmy, że jeśli się nie ustabilizuje sytuacja w strefie euro, to turbulencje przeniosą się ze słabszych krajów południa na silniejsze północy. To było jedno z przesłań mojego wystąpienia w PE - podsumował minister finansów.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24