Międzynarodowy Fundusz Walutowy wezwał Białoruś do wprowadzenia oszczędności, zamrożenia płac i zliberalizowania rynku walutowego, aby wyjść z kryzysu. Białoruś 31 maja zwróciła się do MFW o kredyt stabilizacyjny w wysokości do 8 miliardów dolarów.
- Państwo powinno ograniczyć deficyt budżetowy, aby osiągnąć równowagę i nie pozwolić na wzrost płac w tym roku - powiedział szef misji MFW Chris Jarvis na konferencji prasowej na zakończenie dwutygodniowej wizyty w Mińsku.
- Wiemy, że ceny rosną i w tych warunkach trudno jest żyć bez podwyżek płac. Jednak znaczny ich wzrost spowoduje kolejny skok cen i wytworzy się błędne koło - dodał ekonomista MFW.
Podkreślił, że na Białorusi rynek walutowy nie działa i należy wprowadzić płynny kurs rubla białoruskiego, przy czym bank centralny musi zaostrzyć politykę budżetowo-kredytową, podwyższyć stopy procentowe. Powinna też być ostrzejsza polityka podatkowa. Wszystkie te czynniki mają - według MFW - doprowadzić do obniżenia tempa inflacji, obniżenia deficytu płatniczego i ustabilizowania gospodarki.
Jarvis zaapelował do głównych instytucji kraju - administracji prezydenta, rządu i banku centralnego - aby działały w sposób konkretny, podkreślając że współpraca między nimi jest obecnie "niewystarczająca".
Białoruś, rządzona od prawie 17 lat żelazną ręką przez prezydenta Alaksandra Łukaszenkę, od miesięcy boryka się z kryzysem finansowym. Dewaluacja rubla, inflacja na poziomie 20 proc. od początku roku i utrzymywanie cen urzędowych powodują, że w sklepach wiele towarów zniknęło z półek.
Oprócz kredytu stabilizacyjnego MFW Białoruś otrzyma - w ratach - od Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej (EaWG) kredyt w wysokości 3 mld rubli.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24