Ponad 100 kierowców firmy Uber opuściło spotkanie organizacyjne w Seattle bez swoich służbowych telefonów. W ten sposób zaprotestowali przeciwko 20-procentowej obniżce cen. Ich zdaniem ukłon Ubera w stronę klientów, uderzy po kieszeni współpracowników firmy.
Podczas spotkania w Seattle, w stanie Waszyngton, kierowcy firmy oddali swoje służbowe telefony w ręce reprezentującego ich prawnika. Podkreślają, że nie zgadzają się na wożenie ludzi za 80 proc. stawki.
Więcej pracy?
Twierdzą, że przez to będą musieli pracować więcej, by zarobić tyle samo. - To brak szacunku dla kierowców - powiedział Jamal Ahmed, kierowca Uber, który lobbuje w radzie miasta o zajęcie się sprawą i przegłosowanie przepisów regulujących stawki. Jednak kilka godzin później w mieście nie było żadnego problemu z zamówieniem samochodu Uber. Przedstawiciele firmy zapewniają, że w tej okolicy jeździ dla nich ponad tysiąc kierowców.
- Naszym celem jest przywrócenie ceny do poprzedniego poziomu - dodaje prawnik reprezentujący kierowców. Ale czy Uber, a w konsekwencji sami kierowcy nie stracą bardziej, jeśli klienci nie będą chcieli zapłacić więcej? - Za dobrze wykonaną usługę należy się odpowiednia zapłata - odpowiedział krótko.
Aplikacja zmorą taksówkarzy
Uber jest amerykańską firmą, która w 44 krajach udostępnia pasażerom aplikację na smartfony, dzięki której można zamówić taksówkę. Usługa różni się od tradycyjnych taksówek tym, że kierowcą nie jest licencjonowany i znający na pamięć każdą ulicę w mieście taksówkarz, a często przypadkowa osoba, która chce po prostu dorobić po pracy. Ta różnica odbija się w cenie, bo przejazd z Uberem jest zwykle tańszy niż w tradycyjnej taryfie na usługach korporacji.
Zanim pasażer wsiądzie do samochodu, za pośrednictwem aplikacji otrzymuje zdjęcie kierowcy, jego imię i numer rejestracyjny. W sierpniu Uber zaczął działać w Polsce.
Autor: rf//km / Źródło: tvn24bis.pl, x-news/US CBS