Kategorycznie wykluczone tatuaże, widoczna bielizna, czy wzorzyste skarpetki. Żadnego zapachu czosnku albo cebuli, a także papierosów. Szwajcarski bank UBS na 40 stronach opisuje tzw. dresscode, czyli zasady wyglądu (i zapachu...), jakich przestrzegania wymaga od swych pracowników.
Bank UBS - największa ze szwajcarskich instytucji finansowych - mocno doświadczony przez kryzys i spór z władzami USA o tajemnicę bankową, próbuje odzyskać dawną renomę. Jednym z narzędzi ma być nowy dresscode - szczegółowa instrukcja, jak mają wyglądać (i nie tylko) jego pracownicy i pracowniczki. Tak szczegółowa, że zajmuje całych 40 stron.
I tak panie nie powinny nosić zbyt rzucającej się w oczy biżuterii. Powinny natomiast zwracać uwagę, czy ich spódnica nie odsłania zbyt wiele. Bielizna w żadnym wypadku nie powinna być widoczna, a w ogóle wykluczona jest wzorzysta lub kolorowa, która mogłaby prześwitywać przez wierzchnie warstwy odzieży.
Jeśli włosy są farbowane, to wykluczony jest oryginalny ich kolor - czyli mówiąc wprost: żadnych odrostów.
Dla panów przewidziany jest wyłącznie klasyczny biznesowy garnitur. Podobnie jak damskie garsonki powinien on być w kolorze antracytu, czarny lub granatowy. Wyłącznie czarne powinny być skarpetki. I uwaga: żadnych znaczków, szlaczków czy wzorków.
I u pań, i u panów kategorycznie wykluczone są tatuaże czy piercing. Bankowy urzędnik (i urzędniczka) nie może wydzielać zapachu czosnku, cebuli, a także papierosów.
Jak podkreślają autorzy broszury, renoma jest dla UBS najwyższym dobrem, a służą jej właśnie nienaganne zachowanie idące w parze z doskonałą prezencją.
Źródło: Die Welt
Źródło zdjęcia głównego: TVN24