Fundusz Intel Capital, należący do jednej z największych firm technologicznych świata, ma w portfelu niewiele polskich spółek. Jego szef na Europę Środkową i Wschodnią Marcin hejka chce to zmienić. Co to znaczy dla raczkujących spółek technologicznych? Do wzięcia są pieniądze i wiedza - pisze "Puls Biznesu".
Fundusz Intel Capital działa jak wylęgarnia talentów. Od początku istnienia przeprowadził już ponad tysiąc inwestycji. Co roku wydaje na nie miliard dolarów. Działa z misją, bo — jak przekonuje Marcin Hejka, dyrektor funduszu na Europę Środkowo-Wschodnią — nie chodzi wyłącznie o to, żeby na inwestycjach zarobić.
— Jesteśmy największą na świecie firmą, która produkuje komponenty komputerowe. Nasz sukces zależy od sukcesu całego "ekosystemu", czyli branży. Dlatego chcemy, by dynamicznie się rozwijała. Mamy wystarczające zasoby wiedzy i finansów, by rozwój ułatwiać — mówi Marcin Hejka.
Fundusz nie ma ograniczeń, jeśli chodzi o sektor nowych technologii, telekomunikacji i mediów cyfrowych.
— Możemy inwestować we wszystko, co przekłada się na wzrost zapotrzebowania na moc obliczeniową: usługi, technologie, produkty — wyjaśnia dyrektor Intel Capital.
Intel kapital nie obejmuje większościowych pakietów, zazwyczaj około 20 proc. akcji, często współinwestuje z innymi funduszami. Firmy, w które inwestuje fundusz, oprócz kapitału moga liczyć na wsparcie obejmujące wiedze, marketing oraz kontakty handlowe. Limity inwestycyjne sa bardzo szerokie i wynoszą z reguły od 1 do 20 mln dolarów.
Źródło: Puls Biznesu
Źródło zdjęcia głównego: TVN24