Przepisy o terapii nowoczesnymi medykamentami wykluczają pomoc dla większości chorych - alarmuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Gazeta opisuje przypadek mężczyzny o wzroście 182 cm z chorobą Leśniowskiego-Crohna, cierpiącego na zapalenie jelita, który nie dostanie w szpitalu skutecznego leku, jeżeli waży więcej niż 60 kg. Resort zdrowia uzależnia podanie medykamentu od wskaźnika masy ciała pacjenta, który w tym wypadku nie może przekroczyć 18.
Pacjenci kontra NFZ
Jak pisze "DGP", to tym większy absurd, że cierpiących na chorobę Leśniowskiego-Crohna standardowo leczy się sterydami, po których przybierają na wadze, więc rzadko kiedy spełniają ministerialne wymagania. A NFZ nie musi płacić za nowoczesne leki. Teraz niektóre szpitale mają zakontraktowane pieniądze na leki, ale nie mają chorych, którzy mogą być nimi leczeni. Takie absurdy są w większości programów terapeutycznych, donosi dziennik.
Resort i NFZ bronią się, że nie każdemu można zagwarantować leczenie. W rozmowach z urzędnikami często można usłyszeć, pisze "DGP", że łzawe historie pacjentów to tylko narzędzie w rękach firm farmaceutycznych, aby lobbować za większą sprzedażą leku.
Stowarzyszenia pacjentów oraz same koncerny twierdzą, że chcą jedynie, aby decyzję o sposobie leczenia podejmowali lekarze, a nie urzędnicy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu