Grzegorz Kołodko uważa, że za grecki kryzys odpowiada nie tylko rząd tego kraju, ale także prywatne banki, które zbyt łatwo udzielały Atenom kredytów. - To jest trochę tak, jak dyskusja, kto jest winien, gdy ktoś jest uzależniony od narkotyków: czy ten, kto je bierze, czy też ten, kto je sprzedaje - zastanawiał się były minister finansów w Poranku TVN24.
Deficyt finansów publicznych Grecji sięgnął w 2009 roki 13,6 proc. PKB Grecja nie jest w w stanie finansować swojego zadłużenia, sięgającego 300 miliardów euro. Do greckiej gospodarki zaufanie stracili inwestorzy, żądając coraz wyższego oprocentowania za jej obligacje.
Kto winny?
Były wicepremier Grzegorz Kołodko podkreślił, że grecki dług przede wszystkim "należy" do banków prywatnych, które "w pogoni za zyskami udzielały kredytów zbyt łatwo". - Ryzykowały. Jeśli ryzyko jest nadmierne, należy ponosić konsekwencje. (...) - ocenił.
Jak zaznaczył ekonomista, wina leży nie tylko po stronie rządu w Atenach, ale i samych banków. - Z jednej strony są tacy, którzy chętnie pożyczają ponad miarę swoich możliwości finansowych. Z drugiej strony są tacy, którzy im pożyczają. To jest trochę tak, jak byłaby dyskusja, kto jest winien, gdy ktoś jest uzależniony od narkotyków: czy ten, kto je bierze, czy też ten, kto je sprzedaje - zastanawiał się Grzegorz Kołodko.
"Pogranicze skandalu"
Były polski minister finansów za sytuację obwinia także agencje raitingowe, które oceniają zdolność kredytową państw. Za badania te płacą im bowiem kraje-zleceniodawcy. - Ktoś może powiedzieć, że to jest na pograniczu skandalu. Wpierw przyznają stopień inwestycyjny, a po kilku miesiącach sprowadzają je do statusu tzw. śmieci, wprowadzając panikę - zauważył.
Zdaniem ekonomisty, grecki kryzys nie byłby takim wielkim problemem, gdyby Unia Europejska była w pełni zintegrowana. - Ten deficyt, który jest dość duży w stosunku do dochodu narodowego Grecji, gdyby Unia była tworem w pełni zintegrowanym tworem gospodarczym, to byłoby tylko 0,3 proc. - wyjaśnił.
"Koniec greckiego dramatu to nie koniec historii"
By pomóc wyjść z kryzysu, kraje strefy euro i Międzynarodowy Fundusz Walutowy zdecydowała się pożyczyć Atenom 110 miliardów euro do 2012 roku. Natomiast grecki parlament wprowadził - wyjątkowo jak na socjalistyczny rząd - restrykcyjny pakiet oszczędnościowy. Między innymi obniżone zostały wynagrodzenia pracowników sektora publicznego, zabrano im 13. i 14. pensje oraz podwyższono podatek VAT.
Zdaniem Kołodki, międzynarodowa pomoc może być niewystarczająca. - Sądzę, że wyjście z tego greckiego dramatu jest, ale to nie koniec historii. Moim zdaniem, trzeba będzie restrukturyzować dług grecki i obciążyć częścią odpowiedzialności banki, które taką lekką ręką te pieniądze pożyczały - podsumował.
Źródło: TVN24, PAP