Poczta Polska szykuje podwyżkę. W ciągu najbliższych tygodni cena wysłania telegramu wzrośnie z 7 do około 20 zł - ostrzega "Rzeczpospolita". - Nikomu nie będzie się opłacało wysyłać telegramu - mówi wprost Andrzej Polakowski, dyrektor generalny Poczty Polskiej.
Według szacunków "Rz", koszty dostarczenia telegramu są niemal dwukrotnie wyższe niż przychody uzyskiwane z opłat. Firma, która boryka się z problemami finansowymi, nie może sobie pozwolić na dalsze dopłacanie do tej usługi - tłumaczy gazecie dyrektor generalny Poczty Polskiej Andrzej Polakowski. I liczy, że nowa cena odstraszy klientów od korzystania z tej usługi...
Nikomu nie będzie się opłacało wysyłać telegramu
Telegram ważny dla banków i firm windykacyjnych
Teraz telegram powinien dotrzeć do odbiorcy w ciągu sześciu - ośmiu godzin. I tu poczta zostawia sobie furtkę, bo - jak deklaruje dyrektor Polakowski - cena drastycznie wzrośnie tylko w przypadku takich właśnie telegramów, z określoną datą dostarczenia. Za telegram, który będzie mógł dotrzeć do adresata w ciągu kilku dni - nie zapłacimy więcej.
W dobie telefonów komórkowych i internetu rola telegramu drastycznie zmalała. Obecnie z tej usługi masowo korzystają jedynie operatorzy telekomunikacyjni, firmy windykacyjne, banki, szpitale i uzdrowiska.
W epoce przed-internetowej, kiedy nie było też telefonów komórkowych, telegram był jedynym w zasadzie sposobem szybkiej komunikacji. Na dodatek fakt jego przesłania był urzędowo potwierdzany, co do dziś ma znaczenie w niektórych sytuacjach.
Usługa z tradycjami
W Polsce dawniej usługa "telegram" była świadczona przez przedsiębiorstwo państwowe Polska Poczta, Telegraf i Telefon. Po jego podziale na Telekomunikację Polską S.A. oraz PPUP Poczta Polska usługę wykonywała ta pierwsza.
Wraz z rozwojem innych form komunikacji opłacalność usługi spadała, i TP SA wzorem operatorów w innych krajach w 2002 roku wycofała się z jej świadczenia. Rynek spróbowała przejąć Poczta Polska, wprowadzając "telegram pocztowy", którego treść przesyłała własną siecią informatyczną. Nadawca mógł wybrać różnorodne formy doręczenia przesyłki - przez telefon, faksem, SMS-em lub e-mailem. Podstawowym jednak pozostała forma pisemna, za pośrednictwem listonosza.
Teraz jednak okazało się, że utrzymywanie w gotowości rzeszy ludzi, gotowych do doręczenia w krótkim czasie przesyłki do rąk adresata jest zbyt kosztowne.
Źródło: "Rzeczpospolita", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Radomil, licencja GNU