Udało nam się szybciej, niż ktokolwiek się spodziewał wynegocjować z Brukselą inwestycje na lata 2007 - 2013. Mają one przyczynić się do skoku cywilizacyjnego w Polsce - pomogą w budowaniu autostrad, wprowadzaniu internetu na wsi, rozwoju nowoczesnych firm.
Pierwsze konkursy na dotacje unijne wystartują już w październiku - dowiedziała się w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego "Gazeta Wyborcza". Dopływ euro pojawi się tak szybko, ponieważ polscy negocjatorzy zdołali - wbrew przewidywaniom - załatwić wszystko w pierwszej turze negocjacji, czyli na etapie konsultacji pomiędzy Komisją Europejską a rządem. Okazuje się, że w przypadku planu budżetowego na lata 2007 - 2013, Polska będzie jednym z pierwszych państw, które uzgodniło z Komisją sposób wydawania dotacji z UE. - A przecież nasze programy operacyjne należą do największych - podkreśla swój sukces Jerzy Kwieciński, sekretarz stanu w MRR, odpowiadający za negocjacje z Brukselą.
Jak to się stało, że w tym roku byliśmy dla Unii tak przekonujący? Filozofia inwestowania w rozwój zaprezentowana przez Polskę od razu spotkała się akceptacją Unii. W późniejszym toku negocjacji strona polska musiała tylko udowodnić, że znajduje ona odzwierciedlenie w poszczególnych programach operacyjnych. Nasi negocjatorzy przekonali Komisję, że do regionalnych programów operacyjnych (pieniądze UE wydawane przez samorządy) nieodzowne jest wpisanie projektów budowy lotnisk. Wcześniej Bruksela kwestionowała potrzebę powstania lotnisk w regionach, co do których miała obawy, że nie będzie w nich ruchu. Dzięki temu samorządy będą mogły finansować lotniska z dotacji UE, pod warunkiem jednak, że dotacje te wesprą tylko jeden port w województwie. W gestii samorządu będzie leżał wybór, który port ma dostać pieniądze.
Bardzo istotnym wynikiem negocjacji polskich urzędników z Brukselą jest zdobycie zgody na budowę trasy S19 (Białystok - Rzeszów) w ramach programu "Infrastruktura i środowisko", będącego największym programem w UE i obejmującym ponad 27,85 mld euro. Trasa ta ma stać się fragmentem wschodniej obwodnicy drogowej Unii. Urzędnicy unijni nie chcieli wcześniej na to przystać, tłumacząc swoje stanowisko m.in. małym ruchem na tym odcinku. W zamian za zgodę Polska jest jednak zobowiązana do opracowania listy projektów zapasowych, na które alternatywnie możemy przeznaczyć pieniądze, jeśli nie uda nam się zrealizować budowy trasy S19.
Wszystkie te projekty będą dokładnie monitorowane przez Unię Europejską. Część programów będzie zarządzana przez Polaków centralnie, a część będą nadzorować samorządy wojewódzkie.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24