- Mówienie o kryzysie i szukanie analogii w historycznych krachach to duża przesada - mówi "Dziennikowi" Leszek Balcerowicz. Obecna sytuacja na rynkach to wg niego przegrzanie sztucznie napędzanej gospodarki USA. Były szef NBP radzi Polsce wyciągnąć z tego wnioski i, choć nad Wisłą jest na razie bezpiecznie, nie igrać z ogniem i zacząć w końcu reformy.
- Uważam, że wypowiedź George'a Sorosa jest przesadna, prawdopodobnie zresztą wyrwana z kontekstu. Poza tym Soros też nie jest wróżką, więc nie należy traktować jego słów jako pewnej prognozy - mówi prof. Leszek Balcerowicz pytany, o wypowiedź znanego finansisty, który wieszczy najpoważniejszy od czasu II wojny kryzys gospodarczy. Podobnie odnosi się do wypowiedzi Jacques'a Attali, który powiedział, że obecna sytuacja do złudzenia przypomina Wielki Kryzys z 1929 roku. - Sięganie do takich analogii jest bardzo naciągane; m.in. dlatego, że skala zmian na rynkach finansowych jest dużo mniejsza niż wtedy. Poza tym w tej chwili o wiele lepiej orientujemy się, jak zapobiegać takim kryzysom i jak przeciwdziałać zagrożeniom o charakterze lawinowym - tłumaczy
Jak nie kryzys, to co?
Zdaniem Balcerowicza obecne spadki na światowych giełdach to po prostu spadkowa faza pewnego cyklu koniunkturalnego.
- Rynki finansowe są trochę jak ogień - czasem można się poparzyć, ale nie można bez niego żyć. Rynki mają okresy wzrostu i spadku. W ostatnich latach nadmiernie obniżono stopy procentowe w USA, co dodatkowo spowodowało, że szybko zaczęła tam rosnąć masa pieniądza, a inwestorzy poszukiwali dla niej lokat. I część tych lokat okazała się nadmiernie ryzykowna. Teraz jest reakcja - wyjaśnia prof.
Przyznaje, że chociaż mamy do czynienia ze spowolnieniem wzrostu gospodarczego kraju, który jest bardzo bogaty, to jednak będzie on się nadal rozwijał. Nawet jak spowolnienie będzie duże i przeniesie się na inne kraje, choćby przez handel, to nasz region ze względu na niewielką zależnosć nie będzie poważnie dotknięty. I nawet mimo, że to właśnie giełdy łączą nasze kraje najbardziej, to w Polsce parkiet nie ma takiego przełożenie na gospodarkę jak w krajach wysoko rozwiniętych.
Uczmy się na błędach innych
Balcerowicz radzi, aby z ostatnich wydarzeń należy więc wyciągnąć taką lekcję, że bank centralny każdego kraju powinien zachowywać umiarkowanie w obniżkach stóp procentowych wtedy, kiedy czasy są dobre. A żeby pozostały dobre jak najdłużej potrzebna jest nie panika, bo nie ma ku niej powodów, tylko budowanie solidnych podstaw gospodarki - Wszystko to, o czym mówimy, dzieje się w innej gospodarce - w Stanach Zjednoczonych. Polska polityka gospodarcza zajmuje się realnymi problemami - uważa były szef NBP. - Mamy rosnącą inflację, mamy wprawdzie stosunkowo wysoki wzrost, ale jednocześnie strukturalne fundamenty gospodarki są zbyt słabe, by wzrost mógł się utrzymać długo. Od pewnego czasu płace rosną szybciej niż wydajność w skali całej gospodarki i w związku z tym polskie przedsiębiorstwa powoli przestają być konkurencyjne - wylicza
I to właśnie przez to, zwłaszcza przy globalnym spowolnieniu, może spaść popyt na polskie produkty, co musiałoby się odbić na naszej gospodarce. - I to są realne problemy, nie ma sensu kierować uwagi opinii publicznej ku problemom urojonym - puentuje.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: TVN24