Zaprezentowany na genewskim Motor Show pierwszy SUV Maserati, może się okazać jedynie przedsmakiem zmian, jakie czekają firmę. Do gamy aut wpisujących się w trendy rynkowe, obok Levante, ma dołączyć Alfieri – w pełni elektryczny samochód z Modeny.
Niewidzialna ręka rynku reguluje wiele aspektów naszego życia. W ustroju opartym na cyrkulacji pieniądza, trudno jest funkcjonować płynąc pod prąd. Długi czas radziła sobie z tym Maserati - włoska marka o wybitnie sportowym rodowodzie.
Liczne sukcesy oraz wiedza zdobyte na torach wyścigowych, przez długi czas trzymały Maserati z dala od trendów w światowej motoryzacji. Nie było mowy o produkcji SUV-ów, hybryd, czy innych "modnych" aut. Liczyły się jedynie wozy sportowe. Jednak wszechwładni księgowi i bezwzględny rachunek ekonomiczny, wymogli wreszcie na marce zmianę tej filozofii i produkcję auta z najlepiej sprzedającego się segmentu. Maserati zaprezentowało model Levante – pełnokrwistego SUV-a na tegorocznych targach w Genewie.
Ale to nie koniec występków przeciwko rodowodowi marki, której rozwój napędzany był głównie przez widlaste silniki o dużych pojemnościach i potężnej mocy. Władze spółki Fiat Chrysler – obecnego właściciela marki spod znaku trójzębu – rozważają, czy nie popłynąć dalej z nurtem motoryzacyjnych zmian.
Sergio Marchione – dyrektor generalny Fiat Chrysler Automobiles - przyznaje: - Rozważamy produkcję kilku modeli samochodów elektrycznych, w tym Maserati, które mogłyby podjąć rękawice rzuconą przez Teslę.
Modelem, który miałby pełnić funkcję eksperymentalnego samochodu Maserati o napędzie elektrycznym, ma być sportowe Alfieri. Auto klasy GT, na razie zostało zaprezentowane jako koncepcyjne. Wersja spalinowa miała swoją premierę w 2014 r. na genewskim Motor Show. Produkcja seryjna auta, zaplanowana na 2016 r., została celowo opóźniona o dwa lata, by oddać pierwszeństwo modelowi Levante.
- Od zawsze uważam, że model ekonomiczny działania Tesli jest czymś, co Fiat Chrysler mógłby z powodzeniem wprowadzić w życie, skoro mamy odpowiednie marki i pojazdy. Myślę, że wykorzystanie potencjału jednego z naszych dobrze rokujących samochodów, by funkcjonował jako eksperyment w tym obszarze, jest interesujące - dodaje w rozmowie z Bloombergiem Marchionne.
Jak szybko możemy się spodziewać e-samochodu od Maserati? Nieprędko. W obecnym planie produkcyjnym marki, który kończy się w 2018 r., taka pozycja się nie figuruje.
Między innymi dlatego, że produkcja przeznaczonego wyłącznie na rynek amerykański Fiata 500e, kosztuje firmę 10 000 dolarów straty. Dotyczy to każdego egzemplarza sprzedanego w 2014 r. Jego produkcję da się wytłumaczyć wyłącznie przez wyśrubowane normy emisji zanieczyszczeń, jakie kalifornijskie władze stawiają przed nowymi autami nabywanymi w tym stanie. Fakt, że na tak pokaźnym rynku obecność marki jest obowiązkowa, nie powinien dziwić.
A tymczasem w Polsce elektryczne auta mają być wkrótce codziennością:
Autor: Jakub Tomaszewski / Źródło: tvn24bis.pl, Bloomberg
Źródło zdjęcia głównego: Autoweek USA/Wikipedia (CC BY 2.0)