Pierwsza taka samochodowa gala odbyła się w roku 1929. Późniejsze perturbacje, jakich doświadczała ówczesna Europa, na wiele lat wstrzymały konkurs motoryzacyjnej elegancji. Wystawa odżyła w 1999 roku, by od tamtej pory rokrocznie gościć najpiękniejsze arcydzieła motoryzacyjne. Co pokazano w tym roku?
Ostatni konkurs motoryzacyjnej elegancji odbył się pod koniec maja. Jak co roku, posiadłość nad jeziorem Como gościła wystawców z całego świata, których pojazdy rywalizowały o miano najpiękniejszego auta i motocyklu.
Pokaz motoryzacyjnych dzieł sztuki miał miejsce w ogrodach innego dzieła sztuki – architektonicznego. Położona nieopodal granicy ze Szwajcarią Villa D'Este, widziała od momentu swojego powstania w drugiej połowie XVI wieku naprawdę wiele. Koronowane głowy i znakomite osobistości często gościły w jej murach. Posiadłość była też miejscem wielu romansów, a nawet głośnego morderstwa na tle miłosnym, kiedy hrabina Pia Bellentani, kochanka Carlo Sacchi - bogatego producenta jedwabiu, zastrzeliła go z pistoletu swojego męża. Od kilkunastu lat, osiadłość okrzyknięta przez "Forbes'a" najlepszym hotelem na świecie, ogląda co roku wydarzenie budzące równie potężne emocje - Concorso D'Eleganza Villa D'Este. To wystawa i konkurs, które przyciągają prawdziwą moto-arystokrację. Nad jeziorem Como pokazuje się auta i motocykle historyczne oraz samochody prototypowe i koncepcyjne. Właśnie te ostatnie w tym roku najmocniej przyciągnęły naszą uwagę.
Nagroda dla współczesnych aut koncepcyjnych i prototypowych po raz pierwszy została przyznana w ramach Concorso D'Eleganza w 2002 roku. W tym roku o palmę pierwszeństwa rywalizowało sześciu uczestników. Jeśliby zechcieć przedstawić ich w porządku alfabetycznym, wypadałoby zacząć od marki Alpine, która po latach nieudanych prób i mariaży wreszcie wydała z siebie owoc. Wskrzeszenie rajdowej legendy udało się dzięki koncernowi Renault – właścicielowi marki od 1973 r. Na Concorso D'Eleganza Francuzi pokazali model Alpine Vision Concept – dwumiejscowy samochód z centralnie zamontowanym silnikiem. Większość danych technicznych producent postanowił zachować dla siebie. Na tę chwilę wiadomo niewiele. Na przykład to, że umieszczony zaraz za kierowcą silnik doładowany o pojemności 1 800 ccm rozwija moc 273 KM. Zaliczane do kategorii piórkowej auto, ów motor rozpędzi do pierwszej setki w czasie poniżej 4,5 sek. W sprinterskich osiągnięciach Alpine pomoże dwusprzęgłowa przekładnia łącząca silnik z tylnymi kołami. Pierwsze egzemplarze mają wejść do sprzedaży w połowie 2017 r. Na konkursie elegancji można też było zobaczyć pojazdy prawie nie z tej ziemi. Jeden z nich otrzymał nawet prestiżową nagrodę za styl: „Desing Award”. Alfa Romeo Disco Volante, w nadwoziu Spyder, to wariacja znanego od 2012 modelu z twardym dachem.
Zbudowany dla uczczenia 90. rocznicy powstania firmy Carrozzeria Touring samochód nawiązuje do swojego pierwowzoru – C52 Disco Volante („latający spodek”). C52 był stworzony zgodnie z opatentowaną w drugiej połowie lat 30. ubiegłego wieku przez Carrozzeria Touring, metodą budowania poszycia aut nazwaną Superleggera (dosłownie: superlekka). Oparta na szkielecie z cienkich stalowych rurek oraz pokrywających je paneli aluminiowych, była podstawą dla karoserii takich ikon motoryzacji jak Alfa Romeo 8C 2900, pierwsze Lamborghini – 350 GTV, Maserati 3500 GT, Aston Martin DB4, czy Ferrari 166.
Sam Disco Volante Spyder to auto budzące skrajne emocje. Od zachwytu, po zdegustowanie. I nie chodzi tutaj jedynie o wygląd. Zbudowanie wersji coupe trwa cztery tysiące godzin pracy rzemieślniczej oraz dziesięć tysięcy roboczo-godzin konstruktorów. Żeby stać się właścicielem takiego auta, najpierw trzeba zgłosić się do fabryki w Mediolanie z Alfą Romeo 8C – samochodem z limitowanej serii, której wszystkie 500 egzemplarzy zostało już dawno wyprzedane. Następnie, nasze auto za sto kilkadziesiąt tysięcy funtów obsiadają rzemieślnicy ze szlifierkami kątowymi, rozcinając karoserię na drobne elementy. Dopiero kiedy auto zostanie ogołocone do podwozia, na szkielet nakłada się nowe pokrycie aluminiowe.
Innym uczestnikiem konkursu motoryzacyjnej elegancji był w tym roku Aston Martin Vanquish Zagato. Producent przedstawicieli motoryzacyjnej arystokracji pokazał owoc swojej współpracy z włoskim studiem designerskim. Firma Zagato powstała w 1919 roku, kiedy pewien pracownik fabryki samolotów opuścił zakład, by otworzyć swój biznes. Nadwozia budowane w fabryce Pana Ugo Zagato od początku łączyły w sobie lekkość i wytrzymałość, dzięki zastosowaniu technologii rodem z przemysłu lotniczego. To między innymi właśnie tym karoseriom swoje sukcesy zawdzięczają takie ikony sportu motorowego jak Alfa Romeo, czy Ferrari (np. team Scuderia Ferrari).
Aston Martin Vanquish Zagato jest kolejnym, po DB4 GT, V8 Zagato, DB7 oraz ostatnim V12 Vantage, modelem w historii współpracy firm, sięgającej lat 60 tych. Samochód został zaprezentowany w ramach Concorso d'Eleganza jako auto koncepcyjne ale chodzą słuchy, że gliniany model auta, już stoi w pewnym angielskim studio projektanckim (na takich formach nanosi się ostatnie poprawki stylistyczne przed uruchomieniem produkcji seryjnej auta).
Moc Astona Zagato wzrosła w stosunku do 576-konnego auta bazowego o 24 konie mechaniczne. Wolnossący silnik V12 wyprodukuje zatem okrągłe 600 KM, które rozpędzą owoc angielsko-włoskiej współpracy do pierwszej setki w czasie znacznie poniżej 4 sekund.
Ale nie o osiągi w tym aucie chodzi. Nadwozie Vanquisha Z to designerski majstersztyk. Karbonowa powłoka auta zbudowana jest dużych paneli, dzięki czemu udało się jeszcze bardziej oszczędzić wagę, którą łączenia elementów poszycia zawsze zwiększają. Koneserzy marki mogliby próbować zarzucić koncepcyjnemu Astonowi, że inspirowany jest kilkoma poprzednimi modelami z Gaydon (m. in CC-100, One-77, DB11 lub Vulcanem). Ale chyba nikt, nie będzie miał o to żalu do producenta. Z kolei Bugatti na Concorso D'Eleganza zaprezentowało w świecie rzeczywistym auto zaprojektowane do gry komputerowej. Model Vision Grand Tourismo wygląda łudząco podobnie do Chirona, dla którego prawdopodobnie było protoplastą. Zanim bowiem ujrzeliśmy nowego cesarza dróg na tegorocznym genewskim Motor Show, wirtualna wersja Vision GT już ścigała się po okrążeniach kultowej gry komputerowej – Grand Tourismo.
Wygląd, zaprezentowanego na konkursie elegancji auta ze stajni Bugatti, chyba nikogo nie pozostawi obojętnym. Nawet sam Chiron, mógłby zazdrośnie spoglądać w stronę swojego bliskiego krewnego, gdyby postawiono obydwa auta obok siebie. Niemal bliźniacze kształty odróżnia jedynie kilka dodatków aerodynamicznych Vision GT, które mogłyby się okazać nie do końca legalne na publicznych drogach Starego Kontynentu. Z przodu auta, znajduje się wielki splitter, służący do wyrównywania ciśnienia powietrza opływającego auto górą i dołem przy dużych prędkościach. Z tyłu natomiast, inżynierowie Bugatti, a wcześniej programiści Grand Tourismo, zamontowali ogromny spoiler, mocno wystający poza obrys auta. Nie znamy detali technicznych, dotyczących silnika, czy przeniesienia napędu Vision GT. Jednak jego geny, współdzielone z Chironem, nakazują sądzić, że mamy tu do czynienia z 8-litrowym silnikiem o 16 cylindrach w układzie W, generującym 1500 KM i 1600 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Jakkolwiek małe wydają się szanse zwykłego Kowalskiego na poprowadzenie jednego z 500 egzemplarzy Chirona, jakie Bugatti planuje wyprodukować, szanse na przejażdżkę modelem Vision GT są jeszcze mniejsze.
Na konkursie elegancji nie zabrakło też przedstawiciela aut o napędach w dalszym ciągu zwanych alternatywnymi. Pewne studio designerskie z okolic Turynu, przyjechało do Villa d'Este z modelem H2. Jak sugeruje nazwa, auto napędzane jest ogniwem wodorowym. Założona w 1930 roku przez Battistę Pininfarinę firma, znana jest przede wszystkim z projektów karoserii dla pojazdów gwiazd i milionerów, a także ze współpracy m.in. z Ferrari, Maserati, Lancią, Alfa Romeo, Mitsubishi, Roverem, Peugeotem, Hondą, Volvo, Bentleyem, Rolls-Roycem oraz Cadillaciem. Od końca maja 2016 będzie również rozpoznawana, jako odpowiedzialna za projekt Pininfarina H2 Speed. Auto koncepcyjne, które potrafi rozpędzić się ze startu zatrzymanego do 100 km/h w czasie poniżej 3,5 sek., jednocześnie emitując wyłącznie parę wodną. Nie rozwodząc się nad wyglądem auta, bo to najlepiej oddadzą zdjęcia zamieszczone w galerii, warto kilka słów poświęcić szczegółom technicznym. Na przykład dwóm silnikom elektrycznym, z których każdy niezależnie napędza tylne koła, generując łącznie moc 503 KM. Ponieważ w samochodach z takimi motorami nie trzeba montować skrzyni biegów, oszczędność kilogramów w sportowym H2 nie wynika tylko z zastosowania lekkich kompozytów węglowych, użytych do wykonania karoserii.
Koncepcyjna Pininfarina przewozi paliwo w dwóch zbiornikach, do których łącznie można zatankować 6,1 kg wodoru.
Prędkość maksymalna auta, które jest gdzieś w połowie drogi między prototypem, a samochodem produkcyjnym, wynosi blisko 300 km/h. Niezaprzeczalną przewagą samochodu, napędzanego co prawda silnikami elektrycznymi, ale energią pochodzącą z łączenia atomów wodoru i tlenu w cząsteczki wody, nie zaś z baterii, jest czas tankowania. Zbiorniki supersamochodu Pininfarina H2 Speed zatankujemy do pełna w zaledwie 3 minuty.
Monopol europejskich producentów aut wystawianych na tegorocznym konkursie elegancji, przełamała japońska Mazda. Model RX Vision Concept, to napędzany silnikiem Wankla roadster inspirowany włoskimi samochodami z lat 50', 60' i 70. Jak mówi kierownik projektu– Kevin Rice, "jeśli spojrzeć na Ferrari GTB albo Ferrari 330, czy wszystkie te włoskie auta z późnych lat 50-tych, 60-ty i początku 70-tych, zauważymy jak czystą, wręcz purystyczną miały formę i jakie były ekscytujące”.
- Współcześnie wszystko dzieje się szybciej, ludzie są bardziej zabiegani ale my szanujemy te minione wartości oraz piękno, które były bardziej doceniane kilka dekad temu. Jeżeli nikt inny nie chce tego zrobić, to my je wskrzesimy - dodaje Rice.
Przed RX Vision stoi jednak wiele trudności. Wokół ewentualnego wejścia auta koncepcyjnego do seryjnej produkcji krąży sporo znaków zapytania. Pierwszym z nich są wśrubowane normy emisji spalin, jakie coraz więcej państw stawia przed producentami aut. Zamontowany w prototypowej Mazdzie silnik rotacyjny, pomimo wszystkich swoich zalet, emituje duże ilości zanieczyszczeń, a ich zmniejszenie jest nie lada sztuką.
Zapytany, kiedy zamierzają zapalić zielone światło dla seryjnej produkcji RX Vision, Rice uśmiecha się i mówi: - Bardzo chcielibyśmy zbudować to auto, ale nie jest to taka prosta sprawa. Mamy skromny zespół inżynierów pracujących wyłącznie nad silnikiem Wankla. Nie zostawiliśmy projektu na etapie modelu RX-8, żeby teraz leżał na końcu zakurzonego magazynu i kiedy już świat będzie gotowy na zakup kolejnego auta z silnikiem rotacyjnym, będziemy go mieli w naszej ofercie.
Z niecierpliwością wyglądamy wieści o seryjnej produkcji każdego ze wspomnianych wyżej aut oraz kolejnego Concorso D'Eleganza w Villa D'Este.
Autor: Jakub Tomaszewski / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: mat. prasowe