Zachód powinien silniej przeciwdziałać rosyjskiej propagandzie dotyczącej konfliktu na Ukrainie i dezinformacji, tworząc rosyjskojęzyczne kanały telewizyjne i portale. "Zachodnia propaganda" musi dotrzeć na Wschód – uważa dyrektor polskiego oddziału Rady Atlantyckiej Michał Kobosko.
Kobosko wypowiadał się podczas czwartkowej konferencji News Impact Summit w Warszawie, współorganizowanej przez Google i organizację European Journalism Centre (EJC).
Moskwa manipuluje
Podczas panelu na temat stanu mediów w Rosji, na Ukrainie i w krajach sąsiadujących Kobosko zwrócił uwagę, że Moskwa działa w sposób "zmasowany", zalewając świat manipulowanymi wiadomościami dotyczącymi konfliktu na wschodzie Ukrainy i wydarzeń w całym kraju. Korzysta przy tym sprawnie z narzędzi stworzonych przez Zachód, takich jak media społecznościowe.
- Internet, media społecznościowe, telewizyjne kanały informacyjne – to wszystko wynalazki Zachodu. Zachód, który stworzył te narzędzia teraz jest bezbronny i nie potrafi ich użyć, by przekazać zachodnią propagandę na Wschód - powiedział Kobosko w rozmowie z PAP na marginesie konferencji.
- Mówimy o projekcie masowej globalnej propagandy. (…) Oni wydają miliony dolarów na pokazywanie alternatywnych przekazów - uznał Kobosko. Podkreślił, że bardzo ważnym narzędziem dezinformacji Moskwy jest powszechnie dostępna na Zachodzie telewizja anglojęzyczna Russia Today. W związku z natężeniem działań Rosji w dziedzinie walki informacyjnej Zachód powinien wypracować strategię radzenia sobie z tym problemem - dodał.
Inwestycja w niezależne media
Zdaniem dyrektora należy zacząć inwestować w niezależne media, tak jak miało to miejsce podczas zimnej wojny, gdy finansowano Radio Wolna Europa. Wśród proponowanych działań wymienił też utworzenie rosyjskojęzycznego kanału telewizyjnego na kształt Euronews, czy portali skierowanych do odbiorców na Wschodzie. Według Kobosko, mimo iż Rosjanie mają dostęp do wielu zachodnich mediów, to nie ufają im i traktują zamieszczane tam treści jako wymierzone w ich kraj. - Jednym z najlepszych rozwiązań jest finansowanie takich projektów jak StopFake.org - podkreślił odnosząc się do ukraińskiego portalu, na którym umieszczane są treści dotyczące rosyjskiej dezinformacji. Portal niezależnych ukraińskich dziennikarzy powstał w marcu 2014 roku w czasie rosyjskiej interwencji na Krymie. StopFake.org codziennie monitoruje rosyjskie, separatystyczne i ukraińskie media i internet w poszukiwaniu treści fałszywych i propagandowych. Współpracuje z m.in. rosyjskim dziennikiem "Nowaja Gazieta" czy mającym siedzibę na Łotwie portalem "Meduza", który tworzony jest przez rosyjskich dziennikarzy.
W rękach oligarchów
- Brutalna rzeczywistość na Ukrainie polega na tym, że media w tym kraju są w rękach oligarchów. (…) Jedną z możliwości poprawienia sytuacji są inwestycje w tamtejsze dziennikarstwo. (…) Jeżeli Rosjanie osiągają takie sukcesy inwestując w RT, dlaczego nie powtórzyć tego, nawet jeżeli stworzenia takiego projektu zabrałoby lata – zaapelował Kobosko. Podczas panelu dyskusyjnego ukraińska dziennikarka i redaktor naczelna, StopFake.org Tetiana Maticzak zaznaczyła, że rosyjska propaganda nie przejmuje się jakością swoich komunikatów i wielokrotnie korzysta z tych samych wiadomości. Przyznała jednocześnie, że portal StopFake.org był już wielokrotnie oskarżany o szerzenie kłamstw i działanie na zlecenie i za pieniądze amerykańskiego Departamentu Stanu. Jak ujawniła, StopFake.org na swoją działalność otrzymał granty od fundacji George’a Sorosa i Europejskiego Funduszu na Rzecz Demokracji (EED). - Próbujemy także monitorować zachodnie media, jednak brakuje nam ludzi. W pracy pomagają nam czytelnicy, a wiele treści pochodzi właśnie od nich – tłumaczyła redaktor naczelna StopFake.org. Maticzak skarżyła się, że jej portal był wielokrotnie celem ataków rosyjskich hakerów. Ujawniła też, że serwery StopFake.org są chronione przez Google.
Autor: tol / Źródło: PAP