Wiceminister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Riabkow uznał kolejne antyrosyjskie sankcje nałożone przez USA za nieprzemyślane. Oświadczył, że waszyngtoński zwyczaj nakładania sankcji na Moskwę grozi podważeniem globalnej stabilności i jest częścią niebezpiecznej gry.
Administracja Trumpa nałożyła w czwartek sankcje na chińską agencję ds. rozwoju technologii militarnych za zakup 10 myśliwców Su-35 oraz systemów rakietowych ziemia-powietrze S-400 od głównego rosyjskiego eksportera broni, koncernu Rosoboroneksport.
Restrykcje polegają na odmawianiu chińskiej agencji wojskowej i jej szefowi możliwości ubiegania się o licencje eksportowe oraz odcięciu ich od systemu finansowego USA. Zostali oni również dopisani do prowadzonej przez amerykańskie ministerstwo finansów listy podmiotów, z którymi Amerykanie nie mogą robić interesów.
Waszyngton podkreślił, że Chiny złamały w ten sposób amerykańską ustawę o sankcjach, karzącą Moskwę za ingerowanie w wybory prezydenckie w USA w 2016 roku.
W piątek Pekin zaapelował do USA o wycofanie sankcji przeciwko chińskiemu wojsku.
Narodowa rozrywka USA
Administracja USA obłożyła też sankcjami kolejne 33 osoby i podmioty powiązane z rosyjskimi siłami zbrojnymi i wywiadem.
Riabkow wydał w piątek oświadczenie, w którym stwierdził, że Moskwie wydaje się, iż nakładanie sankcji na Rosję stało się narodową rozrywką USA. Zwrócił uwagę, że był to 60. pakiet sankcji od 2011 roku. - Każda nowa runda sankcji dowodzi całkowitego braku sukcesów naszego nieprzyjaciela w wywieraniu presji na Rosję za pomocą poprzednich takich prób - uznał Riabkow i dodał, że Waszyngton nigdy nie zdoła dyktować swoich warunków Moskwie. - Nie byłoby źle, gdyby pamiętali oni o koncepcji globalnej stabilności, którą bezmyślnie podważają, podsycając napięcia w relacjach Rosja-USA. Igranie z ogniem jest głupie i może się stać niebezpieczne- ostrzegł Riabkow. Wśród osób prawnych objętych nowymi sankcjami USA znalazły się m.in. zakłady lotnicze w Komsomolsku nad Amurem, firma najemnicza znana jako Grupa Wagnera, agencja badań internetowych z Petersburga (zwana "fabryką trolli") i dwie spółki należące do Jewgienija Prigożyna, biznesmena z najbliższego otoczenia prezydenta Rosji Władimira Putina. Natomiast wśród osób fizycznych są - oprócz Prigożyna - obywatele Rosji oskarżeni wcześniej przez amerykański resort sprawiedliwości o ingerowanie w wybory prezydenckie w USA w 2016 roku i włamanie do serwerów Partii Demokratycznej. Na "czarną listę" trafili też szef wywiadu wojskowego GRU Igor Korobow i jego zastępca Siergiej Gizunow.
Autor: tol / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock