Tysiące greckich emerytów demonstrowało w Atenach przeciwko kolejnym cięciom świadczeń. Wydatki z budżetu są redukowane, by spełnić wymogi zagranicznych pożyczkodawców.
Sukcesywne redukcje emerytur to, obok obniżenia kwoty wolnej od podatku dochodowego, jedno z wymagań międzynarodowych kredytobiorców: strefy euro, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Europejskiego Banku Centralnego wobec Grecji. Ateny muszą dokonać cięć oszczędnościowych, aby dostać kolejny, trzeci już od 2010 roku, pakiet pomocy finansowej. Stan zadłużenia nie pozwala Grecji zaciągać nowych kredytów bankowych.
Grecja zaciska pasa
W 2015 roku rząd premiera Aleksisa Ciprasa zgodził się wprowadzić rozległe reformy budżetowe w zamian za prawo korzystania z opiewającego na 86 mld euro pakietu pomocowego. Aby móc nadal z niego czerpać, Grecja musi do lata przekonać międzynarodowych kontrolerów, że obiecane reformy są rzeczywiście wprowadzane w życie. W ciągu ostatnich siedmiu lat 11 razy wprowadzano obniżki emerytur. - Cipras zdradził nas - tak dziennikarzowi Reutera powiedział Stelion Wicilaios, jeden z uczestników czterotysięcznej manifestacji w centrum Aten. Rozpoczął pracę w wieku 14 lat i obecnie otrzymuje emeryturę w wysokości 550 euro miesięcznie, o 100 euro mniej niż przed kryzysem. Frustracja wśród społeczeństwa głównie spowodowana jest tym, że greccy emeryci są często jedynymi żywicielami rodzin, w których nikt w wieku produkcyjnym nie pracuje. Wskaźnik bezrobocia w kraju wynosi 25 proc. - Oszczędzamy na wszystkim. Jemy tylko fasolę - oznajmił 82-letni emeryt Trianos Sofcis.
Początkowo jego emerytura wynosiła 800 euro. Po zmianach wartość jej spadła do 650 euro. 82-latek twierdzi, że wspiera finansowo dwoje dzieci i wnuków.
Autor: kp / Źródło: PAP