Agencja Unii Europejskiej do spraw Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA) zezwoliła na powrót do wykonywania operacji lotniczych zmodyfikowanej wersji Boeinga 737 MAX – poinformował Urząd Lotnictwa Cywilnego. Maszyny tego typu były uziemione przez 22 miesiące z powodu dwóch katastrof, w których łącznie zginęło 346 osób. MAX-y dostały wcześniej zielone światło na wykonywanie lotów w USA i Brazylii.
Jak czytamy w komunikacie ULC, unijna agencja nakazała aktualizację oprogramowania, przeróbki instalacji elektrycznej, przeglądy konserwacyjne, aktualizację instrukcji obsługi oraz szkolenia załóg. Ma to pozwolić na bezpieczne wykonywanie operacji lotniczych w europejskiej przestrzeni powietrznej po niemal dwóch latach od uziemienia maszyn.
MAX-y w swojej flocie mają polscy przewoźnicy - PLL LOT (pięć samolotów) oraz Enter Air (dwa).
"Dogłębna analiza"
- Osiągnęliśmy znaczący postęp w tym długim procesie. Po dogłębnej analizie przeprowadzonej przez EASA ustaliliśmy, że 737 MAX może bezpiecznie powrócić do wykonywania operacji lotniczych – powiedział dyrektor wykonawczy EASA Patrick Ky.
Podkreślił, że ocena ta została przeprowadzona niezależnie od Boeinga i Federalnej Administracji Lotnictwa (Federal Aviation Administration – FAA), a także bez jakichkolwiek nacisków natury ekonomicznej, czy politycznej.
- Zadawaliśmy trudne pytania tak długo, aż otrzymaliśmy odpowiedzi. Ponadto dążyliśmy do wypracowania rozwiązań, które spełniłyby nasze wysokie wymagania w zakresie bezpieczeństwa. Przeprowadzaliśmy własne testy lotów i sesje na symulatorach, nie zdając się na strony trzecie w tym procesie – powiedział Ky.
- Chcę jasno powiedzieć, że nasza praca na tym się nie kończy. Mamy całkowitą pewność, że samolot jest bezpieczny, co było warunkiem koniecznym do uzyskania naszej zgody. Będziemy nadal wnikliwie monitorować eksploatację 737 MAX, gdy samoloty te wznowią operacje. Jednocześnie, pod naszym naciskiem, Boeing również zobowiązał się do dalszego usprawniania swoich maszyn w perspektywie średnioterminowej, tak by osiągnąć jeszcze wyższy poziom bezpieczeństwa – zaznaczył.
Boeingi 737 MAX były uziemione od 22 miesięcy z powodu dwóch katastrof: w 2018 roku w Indonezji i w 2019 roku w Etiopii, w których łącznie zginęło 346 osób. Przyczyną tych tragicznych zdarzeń było oprogramowanie znane jako MCAS (Maneuvering Characteristics Augmentation System), które miało ułatwić obsługę samolotu. Jednak MCAS, kierowany tylko przez jeden czujnik kąta natarcia (Angle of Attack – AoA sensor), stale włączał się, tak jakby czujnik źle działał, pchając nos samolotu wielokrotnie w dół i ostatecznie uniemożliwiając kontrolę nad statkiem powietrznym.
Cztery warunki
Po uziemieniu EASA określiła cztery warunki, po spełnieniu których statki powietrzne mogą powrócić do wykonywania operacji lotniczych:
- przyczyny obydwu wypadków zostały dostatecznie dobrze zrozumiane;
- zmiany konstrukcyjne zaproponowane przez Boeinga w celu rozwiązania problemów, zidentyfikowanych przez wypadki, zostały zatwierdzone przez EASA – ich wdrożenie jest obowiązkowe;
- EASA przeprowadziła rozszerzoną, niezależną analizę projektu;
- załogi latające na Boeing 737 MAX zostały odpowiednio przeszkolone.
- Te cztery warunki zostały już spełnione, co umożliwia ponowne dopuszczenie statków powietrznych do wykonywania operacji lotniczych – powiedział Ky.
Dyrektywa Zdatności
ULC poinformował, że choć w wyniku przeprowadzonych dochodzeń stwierdzono, że zachowanie systemu MCAS i związanych z nim systemów ostrzegawczych było główną przyczyną obu katastrof, to EASA szybko zdała sobie sprawę, że konieczne jest przeprowadzenie znacznie szerszego przeglądu 737 MAX.
"W związku z tym EASA rozszerzyła prowadzoną analizę na cały system kontroli lotu ze szczególnym uwzględnieniem czynnika ludzkiego - rzeczywistych doświadczeń pilota związanych z obsługą samolotu" – czytamy w komunikacie ULC.
Rozszerzony przegląd, przeprowadzony w ścisłej współpracy z FAA – będącej głównym organem certyfikującym oraz firmą Boeing jako producentem, trwał łącznie 20 miesięcy. Jego wyniki doprowadziły do zdefiniowania szerokiego pakietu działań określonych w Dyrektywie Zdatności.
- Nakazane działania muszą być postrzegane jako kompleksowy zestaw, który zapewnia bezpieczeństwo statku powietrznego. Nie dotyczy to wyłącznie zmian w projekcie samolotu: wszyscy piloci Boeinga 737 MAX muszą przejść jednorazowe specjalistyczne szkolenie, włączając w to trening na symulatorze, tak by mieć pewność, że w pełni poznali przeprojektowany 737 MAX oraz że są w stanie poradzić sobie z różnymi sytuacjami, które mogą pojawić się podczas lotu. Szkolenia będą powtarzane m.in. podczas szkoleń okresowych, tak by ich wiedza pozostawała aktualna – podkreślił Patrick Ky.
EASA uzgodniła z Boeingiem, że producent będzie pracował nad dalszym zwiększeniem odporności systemów samolotu na awarie czujników AoA (czujnik kąta natarcia), aby jeszcze bardziej poprawić bezpieczeństwo samolotu. W ciągu najbliższych 12 miesięcy Boeing przeprowadzi również dodatkową ocenę ryzyka czynnika ludzkiego w obszarze systemu ostrzegania załogi w celu określenia potrzeby wprowadzenia bardziej długoterminowych usprawnień.
Wznowienie lotów w Europie
ULC zaznaczył, że harmonogram przeprowadzenia obowiązkowych działań, określonych w dyrektywie, leży w gestii operatorów statków powietrznych, pod nadzorem władz lotniczych państw członkowskich. Oznacza to, że faktyczne przywrócenie maszyn do eksploatacji może okazać się czasochłonne. Pandemia COVID-19 również może mieć wpływ na tempo powrotu do wykonywania operacji komercyjnych – poinformował ULC.
- Urząd Lotnictwa Cywilnego jest w stałym kontakcie z Polskimi Liniami Lotniczymi LOT oraz Enter Air, którzy posiadają we flocie Boeingi 737 MAX i na bieżąco sprawdza realizację wymogów EASA. Nie ma wątpliwości, że B737 MAX został poddany wyjątkowo długiej i skrupulatnej ocenie niezależnych nadzorów lotniczych m.in. FAA, EASA, Transport Canada. Wykonane modyfikacje i testy pozwalają na bezpieczną eksploatację samolotu. Przed finalnym dopuszczeniem do wykonywania operacji samolotu B737 MAX z pasażerami w Polsce, zostanie przeprowadzona ocena bezpieczeństwa w zakresie technicznym i operacyjnym zgodnie z przygotowanymi przez EASA wymogami – powiedział Piotr Samson, prezes ULC.
Niebo nad Europą
Powrót MAX-ów zbiega się z jednym największych kryzysów w lotnictwie cywilnym. Kilkudziesięcioprocentowe spadki liczby połączeń na europejskim niebie wpływają na sytuację lotnisk, ale i załóg linii lotniczych. W zeszłym tygodniu holenderskie KLM poinformowało o kolejnych zwolnieniach. Pracę może stracić kolejne tysiąc osób.
Źródło: TVN24 Biznes