Arturas Margelis, mer przygranicznego litewskiego miasta Łoździeje, wezwał mieszkańców, aby nie robili zakupów w Polsce - donosi portal alfa.lt. Miał też zagrozić swoim urzędnikom obcięciem dodatków do wynagrodzeń, jeżeli będą kupowali towary w naszym kraju. Kiedy sprawa stała się głośna, zmienił zdanie. - Owszem apelowałem, aby robić zakupy na Litwie, ale nie zabraniałem jeździć do Polski - przekonywał reportera TVN24.
Łoździeje to małe, przygraniczne miasteczko. Jak podawał litewski serwis alfa.lt, Margelis wezwał mieszkańców, aby nie jeździli na zakupy do Polski, tylko robili je w lokalnych sklepach.
Wyjazdy się opłacają
Jego zdaniem wpłynęłoby to na rozwój gospodarczy miasta. Margelis miał też podkreślić, że zakupy w Polsce zasilają budżet obcego kraju, zamiast lokalnych przedsiębiorców. Mieszkańcom zarzucił myślenie tylko o własnej kieszeni.
Co więcej miał też zakazać zakupów w Polsce swoim urzędnikom pod karą wstrzymania dodatków do wynagrodzeń. Ci - jak podaje portal alfa.it - nie kryli swojego oburzenia.
Jednak w rozmowie z reporterem TVN24 Margelis tłumaczył, że chciał promować produkty z Litwy, a nie zakazywać wyjazdów na zakupy do Polski.
- Nigdy nie powiedziałem, że nie można jeździć na zakupy do Polski. Owszem apelowałem, aby robić zakupy na Litwie, ale nie zabraniałem jeździć do Polski. Taka sytuacja jest normalna, że reklamuje się produkty swojego kraju, ale nie zabraniałem robić zakupów w Polsce - powiedział TVN24 Margelis.
Jest taniej
Litwinom bardziej opłacają się krótkie wizyty w Polsce niż zakupy we własnym kraju. Wszystko przez niższy kurs złotego wobec euro, które na Litwie obowiązuje od 1 stycznia 2015 roku. Niektóre towary kosztują w Polsce nawet o 1/3 mniej niż na Litwie.
Na zakupy do Polski chętnie przyjeżdżają tez Rosjanie z Kaliningradu:
Autor: ToL//bgr / Źródło: alfa.lt, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24