Energetyka wiatrowa w Polsce osiągnęła sukces: wzrosła jej efektywność, a spadły koszty, w tej chwili buduje się wiatraki o mocy 1500 MW - wskazali w środę uczestnicy 70. Forum "Energia - Efekt - Środowisko" w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Uczestnicy forum podkreślali jednak, że najlepsze miejsca pod inwestycje wiatrowe są już zajęte i niedostępne, dlatego też po 2020 r. konieczna będzie budowa elektrowni na morzu. Za kluczowe przy rozpatrywaniu nowych przedsięwzięć uznali kwestie transportu (elementy elektrowni wiatrowej są bardzo duże i trudne do przewiezienia) i uwarunkowania środowiskowe, w tym wpływ na ludzi, krajobraz i zwierzęta.
Potrzebne jasne przepisy
Dużą rolę - ich zdaniem - odgrywa przewidywalność przepisów dotyczących odnawialnych źródeł energii (OZE), w tym cele wyznaczone przez unijny pakiet klimatyczno-energetyczny.
Wiceminister środowiska Janusz Ostapiuk powiedział PAP, że celem spotkania było także zastanowienie się, w jaki sposób prawnie uregulować zakończenie eksploatacji elektrowni wiatrowych, które za kilka do kilkunastu lat przestaną działać. W jego opinii po wyłączeniu wiatraków można by np. zobligować operatorów urządzeń do ich likwidacji lub zabezpieczenia finansowego rozbiórki czy budowy nowych.
Brak planów?
Za największą barierę w rozwoju energetyki wiatrowej wiceminister uznał brak planów zagospodarowania przestrzennego i oznaczeń miejsc, w których można postawić nowe wiatraki. W związku z tym - jak powiedział - na większości obszaru Polski działa się w oparciu o indywidualne uregulowania gminy. -To jest złym rozwiązaniem, bo nie ma pewności inwestycyjnej - zaznaczył.
Wiceminister uznał jednak, że energetyka wiatrowa w Polsce ma przyszłość. - Na pewno będzie rozwój - powiedział. - Rocznie będzie przybywało nam po 550 MW - to może nie tyle, ile byśmy chcieli, ale myślę, że to wielkość optymalna".
Ostapiuk wskazał też, że resort środowiska przygotował już zgody na lokalizacje kabli na szelfie w celu budowy morskich farm wiatrowych. - Tu chodziło o mądre rozwiązanie potencjalnego konfliktu z zatwierdzonymi już na szelfie polskim obszarami, gdzie będą przebiegały prace związane z wydobywaniem ropy naftowej, albo badaniami - powiedział wiceminister. Zauważył jednak, że budowa samych farm wiatrowych na morzu zależeć będzie tylko i wyłącznie od inwestorów.
"Kraj zaciszny"
Ostapiuk przypomniał, że koszty budowy elektrowni na morzu są czterokrotnie wyższe niż na lądzie, natomiast na Bałtyku różnica w sile wiatru w porównaniu z lądem jest niewielka, aby czyniła obecnie tę inwestycję bardziej opłacalną.
Polska uważana jest za kraj "zaciszny", gdyż średnią prędkość wiatru w pomiarach długoterminowych ocenia się na 3,5 m na sekundę - przypomnieli specjaliści. Uznali, że najlepsze warunki do budowy elektrowni wiatrowych w kraju znajdują się wzdłuż wybrzeża oraz ciągnącym się z zachodu na wschód przez centrum Polski pasie - tam wiatry są wystarczająco silne i częste, aby inwestycja przyniosła zyski.
Dyrektor Departamentu Inwestycji i Rozwoju w PGE Energia Natury Maciej Wagner zwrócił jednak uwagę, że pomiary prędkości i kierunku wiatru dla każdej lokalizacji elektrowni wiatrowej powinno wykonywać się indywidualnie. Dziś np. - zauważył - prowadzi się je laserowo za pomocą specjalnych urządzeń.
Mówił, że parametry stali i betonu służących do budowy masztu planuje się na wytrzymałość do 25 lat, po tym okresie konieczna jest ich wymiana. Rozbiórka masztu wraz z rozbiciem fundamentu trwa około sześciu dni, co - jak tłumaczył - jego firma sprawdziła, demontując jeden z wiatraków.
Autor: /gry / Źródło: PAP