To jest to bardzo niefartowny moment - tak o przyjętych w piątek przez parlament zmianach w ustawie o KNF, w szczególności poprawce nazywanej "bank za złotówkę", mówił w programie "Tak jest" w TVN24 były minister finansów i pierwszy szef Komisji Nadzoru Finansowego Stanisław Kluza.
Senat w piątek przyjął bez poprawek ustawę o zmianie niektórych ustaw w związku ze wzmocnieniem nadzoru nad rynkiem finansowym.
Najwięcej kontrowersji w związku z tą ustawą wzbudzała jedna z poprawek zgłoszona w drugim czytaniu w Sejmie. Zakładała, że w razie obniżenia sumy funduszy własnych banku poniżej wymaganego w Prawie bankowym poziomu, albo powstania niebezpieczeństwa takiego obniżenia, Komisja Nadzoru Finansowego "może podjąć decyzję o przejęciu banku przez inny bank za zgodą banku przejmującego", jeżeli nie zagrozi to bezpieczeństwu środków gromadzonych na rachunkach w banku przejmującym.
Parlamentarzyści opozycji podnosili, że poprawkę wprowadzono dwa dni po tym, gdy właściciel m.in. Getin Noble Banku Leszek Czarnecki zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Marka Chrzanowskiego, jako szefa KNF.
Przejmowanie banków
- Możliwość przejęcia podmiotu, który jest zagrożony upadłością, za przysłowiowego centa, nie jest czymś, co powstało w Polsce, ani czymś, co w Polsce zostało wymyślone – stwierdził w TVN24 b. przewodniczący KNF Stanisław Kluza. Jak dodał, "jest to rozwiązanie, które nie tylko zostało już prawnie umożliwione w Unii Europejskiej, ale również zostało w niektórych przypadkach zastosowane".
Jak wyjaśnił, zastosowanie takiego rozwiązania (przejęcie banku przez inny bank) ma pozwolić uniknąć konieczności wyłożenia środków podatników w kolejnym etapie ratowania instytucji finansowej.
Stanisław Kluza wyjaśnił, że nie odnosi się do szczegółów uchwalonej przez parlament nowelizacji, ponieważ nie zna jej "szczegółowego zapisu". Jego zdaniem jednak moment uchwalania zmian, w tym poprawki nazywanej "bank za złotówkę", jest "bardzo niefartowny".
- W tym momencie, kiedy ustawa jest w Sejmie, kiedy debata nad tymi problemami się toczy, z drugiej strony wybucha afera, w której tego typu zapisy mogły być wykorzystane, do tego, żeby kogoś wywłaszczyć - zauważył.
Kluza podkreślił, że należy jednak odróżnić sytuację, kiedy "państwo musi chronić interes podatników, od sytuacji, kiedy państwo używa pewnych narzędzi przymusu i pozbawia prywatnej własności".
- To jest już zupełnie inny problem. Czy państwo poprzez swoje narzędzia może w niektórych sytuacjach stworzyć takie uwarunkowania rynkowe, a jednocześnie presję prawną, że ktoś, kto nie powinien upaść, kto jest w stanie poradzić sobie samodzielnie, że taki podmiot jest wywłaszczany - zauważył.
Posada dla syna ministra
Stanisław Kluza był także pytany o decyzje kadrowe obecnego prezesa Narodowego Banku Polskiego, w tym udział procesie zatrudnienia w centrali Banku Światowego Kacpra Kamińskiego - syna ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego.
- Nie chcę oceniać kompetencji poszczególnych osób. (...) Zachowałbym (w tej sytuacji - red.) bardzo duży dystans. Dlatego, że jednym z ryzyk związanych z reputacją i potencjalnym konfliktem interesów, jest relacja o charakterze rodzinnym bądź nepotycznym - stwierdził.
W cztery oczy
Były szef KNF odniósł się także do kwestii spotkania w cztery oczy właściciela Getin Noble Banku Leszka Czarneckiego i ówczesnego przewodniczącego KNF Marek Chrzanowskiego.
- Jest kwestia pewnych standardów spotkań przewodniczącego (KNF - red.). Nigdzie nie istnieje, w żadnej ustawie, zapis co można, a czego nie można. Ale z drugiej strony jest refleksja tego przewodniczącego, co powinien, a czego nie – stwierdził.
Autor: mp//dap / Źródło: TVN 24