Ustawa o frankowiczach to zagrożenie nie tylko dla banków, ale całej gospodarki - mówią zgodnie ekonomiści w programie "Otwarcie Dnia". - Nie płaczmy po bankach, ich strata to nic w porównaniu do tego, ile zarabiają - ripostuje przedstawiciel konsumentów. Gorąca dyskusja na antenie TVN24 Biznes i Świat to efekt negatywnej oceny, jaką ustawie ws. frankowiczów wystawił Komitet Stabilności Finansowej.
Jak powiedział wczoraj minister finansów, Komitet Stabilności Finansowej (KSF) negatywnie ocenił ustawę o frankowiczach w obecnym kształcie i uznał, że stanowi ona zagrożenie dla stabilności sektora finansowego w Polsce. Wskazał, że ustawa jest zagrożeniem m.in. dlatego, że traktuje nierówno kredytobiorców w zależności od waluty zadłużenia, wpływa na obniżenie wpływów z podatku CIT oraz spowoduje obniżenie akcji kredytowej banków.
Ustawa dotycząca restrukturyzacji walutowych kredytów hipotecznych została gruntownie zmieniona podczas sejmowego głosowania na początku sierpnia. W pierwotnej wersji projektu autorstwa PO koszty przewalutowania miały być dzielone pół na pół na kredytobiorców i banki. Jednak posłowie niespodziewanie przegłosowali poprawkę SLD, która 90 proc. tych kosztów przerzuca na banki.
Ucierpi cała gospodarka
- Komitet Stabilności Finansowej ma rację wskazując, że propozycja, która poszła do Senatu z poprawkami wrzuconymi przez Sejm w ostatniej chwili, rodzi poważne ryzyko destabilizacji - mówi Marek Rozkrut z EY.
Podkreśla, że nie chodzi tylko o sektor finansowy, bankowy, ale o całą gospodarkę. - Musimy wiedzieć, że potencjalne koszty propozycji dla banków to ok. 21-22 mld zł. To rodzi poważne zagrożenie nie tylko dla wyników banków. Co ważniejsze, przełoży się to na mniejszą akcję kredytową, dlatego że banki będą uzupełniały kapitały i będzie to ograniczało ich akcję kredytową nawet o kilkanaście procent. To oznaczałoby obniżenie PKB o 1,5-2 proc. - dodaje Rozkrut.
Makroekonomiczny problem
Zdaniem Ignacego Morawskiego, głównego ekonomisty FM Bank PBP poprawka wprowadzona w ostatniej chwili bez konsultacji, która podnosi koszty banków do ponad 20 mld zł oznacza konsekwencje nie tylko dla tych podmiotów.
- Bankom spadną kapitały i będą musiały odbudowywać ich udział w aktywach, czyli częściowo ograniczą akcję kredytową, co odczuje cała gospodarka. Problem jest makroekonomiczny, nie dotyczy kilkunastu banków, ale całej gospodarki - powtarza Morawski.
Ustawa jest nieuczciwa
Zgadza się z nim ekonomista Marek Zuber. - To nie jest problem tylko systemu bankowego, tylko całej gospodarki. To będzie miało wpływ na dochody budżetowe, czyli każdy z nas będzie w tym uczestniczył - mówi Zuber.
Ekonomista zwraca też uwagę jest ustawa frankowa jest "nie fair". - Znam takie osoby, które mają problem z kredytem we frankach, ale znam też takie osoby, które wzięły kredyt we frankach, miały pełną świadomość ryzyka, ale wzrost miesięcznego obciążenia z tytułu franków kompletnie im nie przeszkadza, bo bardzo dobrze zarabiają. Czy im też mamy pomagać? Czy to jest uczciwe i sprawiedliwe? - pytał Zuber.
Wyrównanie niesprawiedliwości
Tomasz Sadlik ze Stowarzyszenie Pro Futuris tłumaczy, że "strata dla banków w porównaniu do zysków, które liczymy w dziesiątkach miliardów to jest nic".
- To jest drobne wyrównanie niesprawiedliwości, jaką banki wyrządziły klientom. Nie płaczmy za bankami, one zarobiły swoje. To jest szantaż banków i ministra finansów, który przekazuje nam taką informację: "jeżeli banki oddadzą nam trochę nienależnie pobranych swoich zysków to świat się zawali". - zaznacza Sadlik.
Szczurek: ustawa frankowa zagraża finansom państwa
Autor: tol / Źródło: TVN24 Biznes i Świat