Emerytura w wieku 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn - to propozycja prezydenta Andrzeja Dudy, który zapowiedział w poniedziałek złożenie w Sejmie projektu ustawy w tej sprawie. Goście "Otwarcia dnia" odpowiadali na pytania dotyczące konsekwencji potencjalnych zmian oraz tego, czy nasz budżet stać na zmiany w wieku emerytalnym, którego reformę uchwalono nie tak dawno, bo w 2012 roku.
Ważne konsekwencje
- Nie znamy dokładnie założeń ustawy, ale kierunek zmian jest oczekiwany przez wielu pracowników - powiedział Andrzej Radzikowski, wiceprzewodniczący OPZZ. - System wymaga nowelizacji i zmiany - dodał gość "Otwarcia dnia".
Jak powiedział, "jest powszechne oczekiwanie i uzasadnienie do tego żeby była możliwość odejścia na wcześniejszą emeryturę. Szczególnie w tych zawodach, w których wykonują ciężką pracę fizyczną".
- Główny problem nie polega na tym, czy można wprowadzić krótszy wiek emerytalny, czy nie. Tylko jakie będą tego konsekwencje - stwierdził Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PWC.
- Przy obecnym wieku emerytalnym mieliśmy wszelkie prognozy pokazujące na ogromny spadek relacji emerytur do płac. Cofnięcie wieku emerytalnego tę sprawę pogarsza - dodał.
Wiceminister finansów alarmuje, że w wyniku wejścia w życie prezydenckiego projektu ustawy, emerytury kobiet mogą spaść nawet o 70 proc. Potwierdził to prof. Orłowski, który powiedział, że "efekt może być bardzo silny". Jak tłumaczył, "główny problem jest to, że w momencie na emeryturę jej wysokość dzieli się nie na 20, a 27 lat (przewidywanego życia - red.)".
- To koniec końców uderzy w wysokość emerytur o kilkadziesiąt procent obniżających ich wysokość - dodał.
Jaki koszt?
W projekcie ustawy, do którego dotarły Fakty TVN zapisano, że zmiany miałyby wejść w życie już 1 stycznia 2016 r. Łączny koszt zmian dla sektora finansów publicznych miałby wynieść za lata 2016-2019 około 40 mld zł - wynika z projektu.
- Budżet stać na to. Przez kadencję da się z tym żyć, a potem dopiero zacznie się problem - powiedział Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion. Dodał, jednak, że ten koszt z każdym rokiem byłyby coraz wyższy.
Prof. Orłowskiego dziwił fakt, że w uzasadnieniu do projektu ustawy zabrakło wyliczeń w dłuższej perspektywie niż 4 lata. - To jest ustawa, która będzie miała wpływ na przynajmniej 50 lat, a nie 4 - stwierdził.
"Nie przejdzie przez Sejm"
- Rozumiem pana prezydenta, który złożył obietnicę, to jest rzecz polityczna, a nie ekonomiczna. To jest trochę teatralne zważywszy, że pozostały dwa posiedzenia Sejmu - ocenił prof. Orłowski.
Zdaniem Piotra Kuczyńskiego ustawa "na pewno nie przejdzie przez Sejm". - To jest tylko ruch polityczny żeby pokazać, że prezydent dotrzymuje słowa i żeby pokazać, że jak partia z której pochodzi dojdzie do władzy, to taką ustawę przyjmie - stwierdził.
Przypomniał także słowa prezydenta, który jeszcze w trakcie kampanii prezydenckiej "prosił Sejm i rząd żeby nie podejmował żadnych ważnych decyzji przed wyborem nowego parlamentu". - Czy to jest mało ważna decyzja? - pytał Kuczyński.
Wtórował temu główny doradca ekonomiczny PwC. Jego zdaniem, "to gest polityczny ze strony pana prezydenta".
Autor: mb//bgr / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: TVN24BiŚ