"Tutaj zostaję" - takie hasło umieszczone na pociągach w Opolu miało zniechęcić młodych Polaków do zarobkowego wyjazdu za granicę. - Kampania nie przyniosła rezultatów - pisze Reuters i zwraca uwagę na liczne problemy wynikające z emigracji: słaby system emerytalny i brak wykwalifikowanych pracowników.
Po tym jak w ciągu 10 lat od wstąpienia do Unii Europejskiej z kraju wyemigrowało 1,2 mln obywateli, Polska rozlicza koszty ekonomiczne i społeczne - pisze Reuters.
Wyschnięte źródło
Ci, którzy wyjechali, byli młodzi i aktywni zawodowo. Przez chwilę miliardy euro, które przesyłali do Polski pomagały gospodarce - przekazy te były warte 2 proc. PKB w 2009 roku. Pozwoliło to Polsce uniknąć recesji. Ale to źródło pieniędzy szybko wyschło, ponieważ wielu z emigrantów postanowiło osiedlić się za granicą na stałe, wraz z rodzinami.
W efekcie tego system ubezpieczeń socjalnych w Polsce stał się poważnym problemem. Reuters zwraca uwagę, że kraj wyda prawie 1/3 swojego przyszłorocznego budżetu na dofinansowanie emerytur. A może być jeszcze gorzej wraz ze starzeniem się obywateli oraz sytuacją, kiedy ich wnuki rodzą się na emigracji.
- Mówiąc bardzo prosto: miliony pracowników emigrują i nie płacą żadnych pieniędzy na miliony emerytów - powiedział Janusz Kobeszko, analityk z Instytutu Sobieskiego cytowany przez Reuters.
Prognozy demograficzne wskazują, że Polska straci prawie 3 mln obywateli w ciągu najbliższych 25 lat. Stanie się tak częściowo dzięki migracji, a częściowo dlatego, że kobiety, które opuszczają kraj, rodzą dzieci chętniej od tych, które zostają.
Brakuje pracowników
Kolejnym problem związanym z emigracją są niedobory siły roboczej. W woj. opolskim, które opuściło od 10 do 15 proc. ludności (najwyższy wskaźnik emigracji w kraju) brakuje m.in. robotników budowlanych, ochroniarzy, handlowców i personelu sprzątającego.
Ale pomimo tego, że firmy mają problemy ze znalezieniem pracowników, bezrobocie jest nadal wysokie i wynosi 11,3 proc. Ofert pracy są kierowane głównie do osób słabo wykwalifikowanych i nisko opłacanych.
Jak wskazuje Reuters, jednym z rozwiązań tej sytuacji może być przyjęcie imigrantów z innych krajów, np. z sąsiedniej Ukrainy. W tej chwili imigranci stanowią mniej niż 1 proc. populacji.
Eurosieroty
W 2013 roku w Opolskiem było ponad 10 tys. dzieci określanych mianem "eurosierot", czyli takich, których przynajmniej jeden rodzic pracował za granicą. Liczba ta wzrosła o 8 proc. od 2008 roku.
Ostatnie badania pokazują, że tylko połowa polskich emigrantów planuje powrót do ojczyzny. Od 2004 roku ok. 70 tys. Polaków przyjęło obywatelstwo brytyjskie oraz niemieckie. - Bądźmy realistami. Oni nie wrócą - przekonuje Jacek Suski, dyrektor urzędu pracy w Opolu. - Chyba, że po śmierci - dodaje.
Polski rząd oferuje wprawdzie pomoc dla osób wracających z emigracji, ale plany Donalda Tuska, aby przyciągnąć emigrantów ulgami podatkowymi i preferencyjnymi kredytami, nie doszły na razie do skutku. I chyba prędko w życie nie wejdą, bo były premier pracuje obecnie w Brukseli.
Autor: tol / Źródło: Reuters