Niemieckie przepisy dotyczące płacy minimalnej niepokoją polskie firmy transportowe. Wszystko dlatego, że stawka za godzinę pracy, która od 1 stycznia wynosi co najmniej 8,5 euro, dotyczy też pracowników firm z innych państw działających na terytorium tego kraju. Według interpretacji Berlina ma to również zastosowanie do kierowców z zagranicznych przedsiębiorstw transportowych, którzy jeżdżą do Niemiec. Polscy przewoźnicy obawiają się kłopotów finansowych. Dziś o sprawie będzie rozmawiał rząd.
Taka interpretacja jest dla nas niekorzystna, bo w praktyce oznacza, że każda firma transportowa, której samochód wjeżdżałby na terytorium naszego sąsiada, musiałaby płacić swoim kierowcom odpowiednio wysokie stawki. Polska ma drugą co do wielkości flotę samochodów ciężarowych w całej Unii Europejskiej. Firmy z naszego kraju, a także innych państw Europy Wschodniej mogą konkurować ze swoimi zachodnimi odpowiednikami niższymi stawkami dla kierowców. - Działanie rządu niemieckiego jest wymierzone w ograniczenie konkurencyjności polskich przedsiębiorstw. Jeżeli polscy przedsiębiorcy będą musieli płacić 8,5 euro na godzinę, skończy się dominacja polskiego rynku transportowego i polskich przewoźników na niemieckim rynku - ocenia Sebastian Paluch z Polskiego Forum Transportu.
Rząd sprawdza
Jak informuje Centrum Informacyjne Rządu dziś premier Ewa Kopacz oraz Rada Ministrów “zapozna się z informacją o działaniach podejmowanych w związku ze skutkami dla sektora transportu drogowego wprowadzonych przez Republikę Federalną Niemiec zmian prawnych dotyczących płacy minimalnej”. Informację ma przedstawić minister infrastruktury Maria Wasiak. Niedawno poinformowała ona, że zwróciła się w tej sprawie do Komisji Europejskiej. Zapowiedziała też konsultacje z niemieckim ministrem w tej kwestii. - Uważamy, że nowe niemieckie przepisy nie powinny być stosowane do przewoźników drogowych wykonujących przewozy międzynarodowe po terytorium Niemiec, ponieważ jest to niezgodne z unijnymi regulacjami - mówiła w Sejmie Wasiak, powołując się na rozporządzenie UE dot. dostępu międzynarodowego do usług autokarowych i autobusowych oraz o rozporządzenie ws. wspólnych zasad dostępu do rynku międzynarodowych przewozów drogowych. Jak mówiła, oba akty realizują zasadę swobody świadczenia usług w sektorze transportu drogowego. Z kolei szef polskiej dyplomacji Grzegorz Schetyna poinformował w poniedziałek, że o problemach przewoźników drogowych w związku z nowymi przepisami będzie rozmawiał telefonicznie z szefem MSZ Niemiec Frankiem-Walterem Steinmeierem. Jak dodał, trudno zaakceptować nowe niemieckie zasady. - Trzeba wszystko zrobić, by nie doszło do wprowadzenia tak kuriozalnych przepisów - powiedział Schetyna na konferencji prasowej. Według niego niemiecki minister ma zapoznać się ze szczegółami tego problemu i propozycjami działań niemieckich władz.
Autor: mn / Źródło: TVN24 Biznes i Świat, TVN24