10 groszy - tyle wynosi najniższa emerytura w Polsce. Pobiera ją 63-letnia kobieta. Najwyższe świadczenie wynosi zaś blisko 21 tysięcy złotych. Dostaje je mężczyzna z Lublina.
Minimalna emerytura w Polsce wynosi 1 tysiąc złotych. Przysługuje ona kobietom z 20 i mężczyznom z 25 letnim stażem pracy. Jednak ponad 150 tysięcy osób otrzymuje jeszcze niższe świadczenie. Jest tak, bo według obowiązujących przepisów emerytura przysługuje dzisiaj każdemu, kto osiągnął wiek emerytalny i opłacił choćby jedną składkę emerytalną. W efekcie wypłaty mogą być nawet liczone w groszach.
Najniższa w Polsce
Tak jest w przypadku na przykład 63-latki z Rybnika na Śląsku, której Zakład Ubezpieczeń Społecznych wypłaca co miesiąc zaledwie 10 groszy. Kobieta nie ma ustalonego kapitału początkowego, ponieważ nie udowodniła żadnych okresów składkowych przed 1999 rokiem. Wprawdzie podlegała ona obowiązkowi ubezpieczeń społecznych z tytułu prowadzonej przez siebie działalności gospodarczej - okres rejestracji od 2010 do 2016 roku, ale nie dopełniła tego obowiązku. W efekcie przebieg ubezpieczenia za okres opłaconych składek na ubezpieczenia społeczne wyniósł w jej przypadku jedynie cztery dni.
Najniższe emerytury to zresztą zdecydowanie częściej problem kobiet. Niemal wszystkie przykłady podane nam przez ZUS dotyczą właśnie przedstawicielek płci pięknej. Dlaczego? Jest tak, bo kobiety zwykle mają krótszy czas pracy i dłuższy przewidywany okres życia, który jest brany pod uwagę przy wyliczaniu wysokości świadczenia. - Mają też częstsze przerwy w pracy, np. z powodu urlopów wychowawczych. Kobiety też generalnie zarabiają w Polsce mniej - wyjaśniła niedawno Aldona Węgrzynowicz z oddziału ZUS w Chorzowie.
Ważny problem
Emerytura jest tym wyższa, im więcej składek odprowadzimy do ZUS. Doskonale obrazuje to przykład mężczyzny z Lublina, który pobiera najwyższą emeryturę w Polsce. Wynosi ona 20 890 złotych. Jak to możliwe? To efekt wieloletniej pracy zawodowej. Mężczyzna po świadczenie zgłosił się dopiero po 80 roku życia i mógł pochwalić się ponad 60 letnim stażem pracy.
O ile wysokość świadczenia mężczyzny z Lublina może być dla większości obiektem zazdrości, to już przypadek 63-latki z groszowym świadczeniem stanowi poważny problem, szczególnie że nie jest odosobniony. Emerytury groszowe, bo tak nazywane są tak drastycznie niskie świadczenia, nie tylko nie pozwalają utrzymać się osobom starszym, ale również są sporym kosztem dla systemu. Na ten problem zwrócił uwagę sam ZUS w tzw. Białej księdze ZUS opublikowanej jesienią 2016 roku. Rozwiązaniem problemu zdaniem Zakładu może być na przykład ustalenie progu kwotowego określającego prawo do otrzymania comiesięcznego świadczenia. Innym rekomendowanym rozwiązaniem jest wprowadzenie wymogu posiadania 5 lat okresów ubezpieczenia oraz uzyskanie, po podziale łącznej kwoty z konta przez średnie dalsze trwanie życia, świadczenia wyższego niż 1/3 najniższej emerytury. Dziś jest to około 330 złotych. Kolejny pomysł to wprowadzenie kryterium znanego ze starego systemu emerytalnego, czyli posiadania minimum 15-20 letniego stażu pracy. Za likwidacją groszowych emerytur jest też Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej. - Nie będzie już świadczeń za cztery grosze. One kompromitują państwo i podnoszą koszty administracyjne systemu. To naraża nas na śmieszność, a dodatkowo pozwala na nabywanie prawa do innych świadczeń - mówiła w przed rokiem w "Dzienniku Gazecie Prawnej" Elżbieta Rafalska. Jak dowiedzieliśmy się w biurze prasowym MRPiPS problem emerytur groszowych resort chce rozwiązać m.in. poprzez uzależnienie prawa do emerytury od stażu pracy. Taka propozycja została wpisana do "Przeglądu systemu emerytalnego", który w lutym zeszłego roku przyjął Sejm. "Należy rozważyć kwestię prawa do emerytury dopiero po przepracowaniu określonego okresu pracy, tj. 15 lat składkowych" - czytamy w dokumencie.
Autor: msz//sta / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock