Prezes Pekao miał jeździć do siedziby Prawa i Sprawiedliwości i rozmawiać z szefem tej partii oraz austriackim biznesmenem o "atrakcyjnym" kredycie na budowę wieżowców. Kim jest Michał Krupiński - o tym w materiale programu TVN24 "Czarno na białym".
Bankiem Pekao SA kieruje Michał Krupiński, który według "Gazety Wyborczej" spotkał się z Jarosławem Kaczyńskim i austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem ws. finansowania inwestycji spółki powiązanej z politykami PiS. Siedzibę banku od siedziby partii dzieli zaledwie kilka minut drogi - jedną ulicą. Do spotkania Kaczyńskiego, Krupińskiego i Birgfellnera miało dojść 21 marca ubiegłego roku.
Krupiński milczy
Redakcja "Czarno na białym" oficjalnie zapytała o możliwość rozmowy z prezesem Krupińskim. Do tej pory nie uzyskała jednak odpowiedzi.
Dzień po publikacji nagrań bank wydał oświadczenie, z którego wynika, że przyznawanie kredytów na inwestycje takie jak ta, której dotyczą nagrania, wykracza poza kompetencje prezesa banku.
Cztery dni później z kolejnego oświadczenia Pekao dowiadujemy się, że "w przypadku transakcji o dużej skali, standardem jest, że prezesi zarządów banków spotykają się z inwestorami i biorą udział w omawianiu takich przedsięwzięć".
- Nie lubię, jak robi się ze mnie idiotę, a całe oświadczenie Pekao to jest próba zrobienia ze mnie idioty. Nie mam przekonania, żeby Michał Krupiński był prezesem cierpiącym z tego powodu, że rozmawia z najważniejszą osobą w państwie, prezesem Jarosławem Kaczyńskim, o jakichś inwestycjach. Prezes Kaczyński mógł wezwać innych, natomiast wezwał Krupińskiego z jakiegoś powodu – komentuje dziennikarz Onet.pl Andrzej Stankiewicz.
Cymański o Krupińskim: "bardzo zdolny"
Od lat prasa nazywa Krupińskiego "złotym dzieckiem PiS". - Był bardzo zdolny, pamiętam pewien epizod, który jest wart przypomnienia. Prosił mnie, czy może skorzystać z mojego prawa jako posła, żeby korzystać z biblioteki sejmowej, był chłonny, uczył się – wspomina poseł PiS Tadeusz Cymański.
Karierę zaczynał w 2003 roku, gdy - jeszcze przed wejściem Polski do Unii Europejskiej - jako 22-latek dostał pracę w Parlamencie Europejskim. To tam miała rozpocząć się trwająca do dziś znajomość.
- Michała Krupińskiego przyprowadził Witold Ziobro, bodaj poznali się na pizzy - wspominał Michał Kamiński, po wejściu Polski do UE szef europarlamentarnej frakcji, dla której pracowali brat Zbigniewa Ziobry - Witold oraz Krupiński. Ten ostatni już w 2006 roku został wiceministrem skarbu w pierwszym rządzie PiS.
- W tej sprawie osobiście interweniował Jarosław Kaczyński. Potrzebował wtyczki niezwiązanej ze mną. Większość ministerstw obsadzałem zgodnie z kwalifikacjami ludzi i to nie byli politycy, więc musiał być taki trochę człowiek, który będzie informował o tym, co dzieje się wewnątrz, od tej strony politycznej – wyjaśnia były premier Kazimierz Marcinkiewicz.
Po latach to właśnie do swojego pierwszego politycznego protektora Krupiński miał pojechać, by rozmawiać o kredycie na inwestycję spółki związanej z prezesem PiS.
- Urósł w tym rozdaniu dzięki ekipie, która jest w PiS-ie nazywana spółdzielnią. Spółdzielnia to jest Ziobro, Glapiński i Bierecki. Słyszę wszędzie od lat "złote dziecko, złote dziecko" – ocenia Stankiewicz.
Krupiński robił karierę w Banku Światowym i PZU
W 2008 roku trafił do Banku Światowego, później pracował dla amerykańskiej instytucji finansowej. Po powrocie PiS-u do władzy został prezesem PZU, gdzie jako doradcę zatrudniono Witolda Ziobrę. Stracił stanowisko w wyniku starcia o wpływy w gospodarce pomiędzy frakcjami Zbigniewa Ziobry i Mateusza Morawieckiego. Ale już po kilku miesiącach został wiceprezesem, a następnie prezesem odkupionego przez Skarb Państwa od Włochów banku Pekao SA.
- Stracił jedno stanowisko, ale zyskał drugie. Oczywiście bardzo szybko w jego otoczeniu pojawia się Witold Ziobro. Bardzo duże pieniądze Krupiński zarabia dlatego, że jest w pewnym układzie personalnym Zbigniewa Ziobry i korzysta z jego koneksji. Ale z drugiej strony zawsze ministrowi i jego rodzinie coś tam da - tutaj Witolda Ziobrę zatrudni, tu żonę ministra – opisywał Stankiewicz.
W czasie, gdy Krupiński kierował PZU, małżonka ministra sprawiedliwości objęła dyrektorską posadę w należącej do ubezpieczeniowego giganta spółce LINK4. Na oficjalne zapytanie o charakter i warunki zatrudnienia Witolda Ziobry Pekao SA nie odpowiedział.
Jak wynika z opublikowanych przez "Gazetę Wyborczą" nagrań, na pomoc ze strony zrepolonizowanego banku Pekao liczył szef rządzącej partii.
- W tej chwili mamy dwa duże banki w Polsce - PKO BP i Pekao S.A. i obaj prezesi tych banków ścigają się na usłużność wobec partii rządzącej, a wiadomo, czym jest usłużność w sektorze bankowym - tanim kredytem, dofinansowaniem rozmaitych inicjatyw politycznych z funduszy marketingowych, kupowaniem reklam w określonych czasopismach. Zresztą nazwisko Krupińskiego i nazwa jego banku pojawia się przy kilku innych operacjach, gdzie jest bardzo wyraźny podtekst polityczny - na przykład plany przejmowania mediów, które miało być kredytowane przez Pekao S.A. – wylicza Stankiewicz.
Kredyt Pekao dla Srebrnej
Ogromne wątpliwości budzą właśnie warunki, na jakich miał zostać udzielony kredyt dla powiązanej z liderami PiS-u spółki. Srebrna na preferencyjnych warunkach miała dostać 4,5 miliona euro pożyczki tylko na przygotowanie przyszłej inwestycji.
Spółka, która nie ma żadnego doświadczenia deweloperskiego, otrzymała warunki wyjątkowe, jak na standardy rynku: kredytowane odsetki, raty i odsetki spłacane nie co miesiąc, tylko w całości na koniec umowy kredytu.
- Mnie powiedział jeden z menedżerów, zajmujący się od kilkunastu lat na topowym poziomie tego typu inwestycjami, że w swoim życiu widział podobny kontrakt tylko raz. I dotyczył on firmy, z którą bank współpracował wcześniej przez bardzo wiele lat, a ona zbudowała bardzo wiele inwestycji i była wiarygodna. Srebrna nigdy niczego nie zbudowała – podkreśla Stankiewicz.
Choć i te zarzuty bank odpiera w swoim oświadczeniu: "Tego rodzaju warunki są w pełni rynkowe i stosowane w polskiej i międzynarodowej bankowości. Spłata całej kwoty finansowania pod koniec umowy nosi nazwę tzw. raty balonowej i stosowana jest także dla finansowania przedsięwzięć deweloperskich".
- To jest niecodzienna sytuacja. To się w slangu bankowym nazywa kredyt balonowy. Nawiasem mówiąc, tego rodzaju kredytów dość powszechnie udzielały, może nawet udzielają SKOK-i. To uniemożliwia praktycznie przez cały okres trwania kredytu zbadanie sytuacji kredytobiorcy – wyjaśnia były prezes NBP Marek Belka.
"Krupiński był prezesem na telefon"
Reporterzy "Czarno na białym" zapytali Urząd Komisji Nadzoru Finansowego o to, czy podjął lub zamierza podjąć kontrolę w związku z doniesieniami dotyczącymi prezesa Pekao SA
"Z uwagi na obowiązek zachowania tajemnicy zawodowej [...] KNF nie może przekazywać informacji na temat czynności przeprowadzanych wobec konkretnych podmiotów nadzorowanych" – brzmi odpowiedź KNF.
- Jednym z największych skandali w ramach taśm Kaczyńskiego jest to, że kolega Krupiński był prezesem na telefon, którego można było wezwać i osobiście uczestniczył w rozmowach, w których w ogóle nie powinien uczestniczyć – zauważa Stankiewicz.
Autor: kris / Źródło: Czarno na białym
Źródło zdjęcia głównego: tvn24