Chcemy przyciągać imigrantów potrzebnych polskiej gospodarce i jasno się z nimi komunikować. Mówić, jakich zawodów potrzebujemy, a nawet wskazywać im konkretne firmy. Chodzi o to, żeby imigranci trafiali na profesjonalną obsługę w naszym kraju - mówił w TVN24 BiS Jerzy Kwieciński, minister inwestycji i rozwoju. - Potrzeby rynku pracy w najbliższych latach będą przeogromne - uważa były minister gospodarki Jacek Piechota.
Kwieciński zapowiedział w czwartek na konferencji prasowej, że kompleksowa polityka migracyjna rządu, wynikająca z wyzwań demograficznych i potrzeb rynku pracy, będzie gotowa w połowie roku. - Pracujemy nad polityką migracyjną w wymiarze społeczno-gospodarczym - mówił.
Duży problem
W programie "Biznes dla Ludzi" Kwieciński wyjaśniał, że w Polsce brakuje rąk do pracy. - O tym bardzo wyraźnie mówią sami przedsiębiorcy. To jest najważniejszy problem, jaki wymieniają - mówił minister.
Jerzy Kwieciński podkreślił w programie Roberta Stanilewicza, że polska gospodarka "świetnie się rozwija".
- Nasze firmy i nasza gospodarka potrzebują rąk do pracy. Wykorzystujemy rezerwy, które jeszcze mamy. Takie rezerwy są wśród osób po 50. roku życia, wśród osób niepełnosprawnych i na obszarach wielkich. Ale to jest wszystko za mało, żeby zapełnić tę dziurę - powiedział szef resortu inwestycji i rozwoju.
Profesjonalne podejście
Wspomniał też o szacunkach mówiących, że w 2030 roku pracodawcy będą mieli problemy z obsadzeniem co piątego stanowiska pracy. - Jako rząd, jako państwo, musimy być w tym obszarze aktywni. Przygotowujemy program, który będzie adresowany zarówno do imigrantów zarobkowych, głównie zza naszej wschodniej granicy jak również do osób, które wyjechały z Polski, w tym repatriantów chcących wrócić do naszego kraju - mówił.
Kwieciński stwierdził, że "osoby, które napływają do Europy, w tym do Polski ze Wschodu, znacznie lepiej sprawdzają się na rynku pracy niż imigranci z Południa czyli z Afryki Północnej czy Bliskiego Wschodu". - Pomimo deklaracji, że posiadają kompetencje to są zupełnie inne zasoby pracy - zaznaczył.
- Chcemy przyciągać imigrantów potrzebnych polskiej gospodarce i jasno się z nimi komunikować. Mówić, jakich zawodów potrzebujemy, a nawet wskazywać im konkretne firmy. Chodzi o to, żeby trafiali na profesjonalną obsługę w naszym kraju - podkreślił.
Gość "Biznesu dla Ludzi" przypomniał, że w ubiegłym roku w Polsce zarejestrowało się 1,8 mln imigrantów zarobkowych, z czego 1,3 mln to Ukraińcy.
Ogromne potrzeby
Z kolei Jacek Piechota, były minister gospodarki, a teraz prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej mówił, że obecnie pracuje w Polsce około dwóch milionów Ukraińców. - Szacuje się, że w najbliższych latach będzie ich potrzebnych drugie tyle. Potrzeby będą przeogromne - mówił w programie "Bilans".
Piechota dodał, że na Ukrainie wciąż jeszcze są chętni do pracy w Polsce. - Ale są to osoby najczęściej ze słabym przygotowaniem, bez wykształcenia, do prostych prac fizycznych - zaznaczył.
Jak mówił, zarówno po stronie ukraińskiej jak i polskiej mamy do czynienia z patologią. - Na Ukrainie jest masa pośredników, którzy tych biednych Ukraińców "rejestrują" i już za to biorą pieniądze, nie gwarantując żadnego zatrudnienia i nie dbając o to, gdzie oni trafią. W Polsce też mamy do czynienia z różnymi zachowaniami - wskazywał.
Piechota zwrócił uwagę, że teraz Ukraińcy mogą podróżować po Europie i mogą zobaczyć, że gdzie indziej płacą więcej. - Dzisiaj bliskość terytorialna, językowa i kulturowa przemawia za wyborem Polski. Póki co mamy dobry klimat dla ukraińskiego pracownika - dodał.
Autor: tol / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock