Pierwszy tankowiec z katarskim gazem nie zdąży wpłynąć do Świnoujścia przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi - dowiedział się portal tvn24.pl. Pierwsza realna data to koniec grudnia tego roku.
Ostatnie dni na budowie terminalu były naprawdę gorące. Nie chodzi jednak o pogodę, lecz o serię kluczowych spotkań, w których brali udział: minister skarbu państwa Adam Czerwiński, jego zastępca Zdzisław Gawlik, władze koordynującej budowę spółki Polskie LNG i przedstawiciele głównego wykonawcy czyli włoskiego koncernu Saipem.
Kalendarz polityczny?
Rozmawialiśmy z niektórymi uczestnikami tych spotkań. Zgodnie wskazują, że najważniejsze miało miejsce w miniony poniedziałek. To na nim minister Czerwiński poinformował, że rząd jest zdeterminowany, by pierwszy tankowiec wpłynął do portu w Świnoujściu już 15 października.
- Włosi byli przygotowani. Odpowiedzieli prezentacją. Na slajdzie dotyczącym opcji z datą 15 października wskazali, że niesie to za sobą zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi - mówią nasi rozmówcy.
Tu warto dodać, że terminal jest niemal ukończony. Zaczynają się testy poszczególnych instalacji, ich skomplikowane odbiory - tak by gazoport funkcjonował bezpiecznie. I to ten proces potrwa jeszcze kilka miesięcy, o ile nie zostaną odkryte jakieś poważniejsze wady.
Zapytaliśmy oficjalnie Ministerstwo Skarbu Państwa czy - tak jak mówią nasze źródła - Włosi z Saipem wskazali, że data 15 października wiąże się z realnym zagrożeniem. - W takcie ostatniego spotkania z przedstawicielami Saipemu rozmawiano na temat harmonogramu na budowie terminalu LNG i ryzyk technologicznych z pozostałymi do wykonania czynnościami rozruchowymi. Bezpieczeństwo jest najważniejszym czynnikiem branym pod uwagę. Ani inwestor, ani wykonawca nie wezmą na siebie żadnego niepotrzebnego ryzyka, z pewnością nie narażą zdrowia i życia ludzi - odpisał nam rzecznik MSP Emil Górecki.
Realny kalendarz
Zapytaliśmy również oficjalnie o realną datę "rozładowania" pierwszego tankowca z gazem w Świnoujściu. - Według deklaracji wykonawcy pierwszy transport przypłynie do Polski jeszcze w tym roku - odpisał nam rzecznik resortu. Nieoficjalnie nasze źródła związane z urzędem precyzują, że będzie to w "połowie grudnia".
- To walka dwóch kalendarzy: politycznego z merytorycznym. I chęci polityków muszą tutaj przegrać, bo to jest po prostu niebezpieczne - mówi jeden z naszych rozmówców, już od wielu lat związany z budową strategicznej dla bezpieczeństwa energetycznego Polski inwestycji.
Przypomnijmy: decyzja o budowie gazoportu zapadła pod koniec roku 2006. Budowa terminalu LNG została uznana przez Radę Ministrów za inwestycję strategiczną dla Polski. Kamień węgielny położył w Świnoujściu premier Donald Tusk 23 marca 2011 r. Gazoport miał początkowo ruszyć we wrześniu 2013 roku.
Jednak oficjalnym terminem startu projektu, zgodnie z umową z włoskim wykonawcą, miał być czerwiec 2014 roku. Od tamtej pory spółka Polskie LNG podpisała aneks z wykonawcą, w którym opóźnienie zostało zapisane. Włosi jako główną przyczynę opóźnień podawali serię bankructw w polskim sektorze budowlanym. To skomplikowało sytuację o tyle, że jednocześnie inna państwowa spółka - PGNiG - miała zawartą umowę z Qatargas. Tu także było konieczne renegocjowanie umowy dotyczącej dostaw gazu. Ostatecznie ustalono, że jeśli w tym roku nie będziemy mogli odebrać zakontraktowanego gazu, to Katarczycy sprzedadzą go na wolnym rynku, a ewentualną różnicę w cenie będziemy musieli im dopłacić.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: polskielng.pl