Przewodniczenie podkomisji przekracza moje możliwości - tak szef podkomisji do spraw ustaw frankowych Tadeusz Cymański (PiS) zareagował na wyjątkowo burzliwy przebieg czwartkowego posiedzenia. - Nie chcę trafić do wariatkowa - mówił. Bezpośrednio po zakończeniu posiedzenia przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że jednak nie rezygnuje.
Czwartkowe posiedzenie podkomisji, zajmującej się projektami ustaw frankowych, pierwsze pod przewodnictwem Cymańskiego, miało wyjątkowo burzliwy i emocjonalny przebieg.
Spór frankowiczów z bankami
Podczas obrad doszło do bardzo ostrego sporu między prezesem Związku Banków Polskich Krzysztofem Pietraszkiewiczem i przedstawicielami banków, a osobami reprezentującymi stowarzyszenia frankowiczów. Głównym przedmiotem prac komisji ma być prezydencki projekt o wsparciu kredytobiorców znajdujących się w trudnej sytuacji, bo to jedyny projekt, jak podkreślał Cymański i szef komisji finansów Andrzej Szlachta (PiS), do którego jest stanowisko rządu. W podkomisji są jednak także trzy inne projekty - klubów PO, Kukiz'15 i prezydencki o zwrocie części spreadów (różnicy w bankowym kursie kupna i sprzedaży danej waluty). Czwartkowe posiedzenie, jak wcześniej zapowiadał Cymański, miało służyć przedstawieniu swoich racji przez wszystkie strony, zainteresowane problemem kredytów frankowych. Od początku obrad obecni przedstawiciele stowarzyszeń frankowiczów mieli zastrzeżenia do obecności osób związanych z ZBP, twierdząc, że są "lobbystami bankowymi".
"Nie wciskać ciemnoty"
Gwałtowny wzrost emocji wywołało wystąpienie prezesa ZBP Krzysztofa Pietraszkiewicza. Przypomniał on, że już w 2005 roku wzywał do wprowadzenia zakazu udzielania kredytów walutowych, ale dziś widzi, że mógł się wtedy mylić.
Obecnie bowiem, zwracał uwagę, 70 proc. frankowiczów nie chce nic z tym kredytami robić, kredyty te są najlepiej spłacane ze wszystkich, a w wielu przypadkach są najbardziej opłacalne. Przedstawiał też szczegółowe dane statystyczne, m.in. dowodzące, że najwięcej umów kredytów "frankowych" wypowiedzianych było np. w 2012 roku, a znacznie mniej w latach 2016 i 2017. Prezes ZBP zwracał się do frankowiczów, by "nie wciskać ciemnoty". Apelował też, by do prezydenckiego projektu wnieść pewne modyfikacje, bo w obecnej jego formie największymi beneficjentami, zwłaszcza tzw. Funduszu Restrukturyzacyjnego, mogą być najbogatsi kredytobiorcy.
Chaos na sali
Wystąpienie Pietraszkiewicza wywołało bardzo gwałtowną reakcję frankowiczów. - Panie prezesie Pietraszkiewicz, chciałabym prosić o zdjęcie różowych okularów i zaprzestanie napuszczania na siebie kredytobiorców jednych na drugich. W bardzo nieuczciwy i bardzo kłamliwy sposób przedstawiacie państwo sytuację, licząc na to, że nagłówki gazet, opłacanych przez banki, będą mówiły, że jesteśmy cwaniakami, widziały gały co brały etc. - mówiła Barbara Husiew ze Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu. Frankowicze uzyskali wsparcie posła Janusza Szewczaka (PiS), który przypomniał, że są wyroki sądów, korzystne dla kredytobiorców, które są sprzeczne z tym, co mówi "organizacja lobbystyczna ZBP". W pewnym momencie uczestnicy posiedzenia wzajemnie się przekrzykiwali i w ogólnym chaosie nic nie było słychać. Tadeusz Cymański zareagował słowami, że "nie chce trafić do wariatkowa". - Przykro mi, że strony wzajemnie się obrażają - mówił. - Nie możemy się wzajemnie obrzucać epitetami - dodał. - Powiem tyle, że wydaje mi się, że funkcja przewodniczącego podkomisji, choć kiedyś pracowałem w banku, chyba przerasta moje możliwości - powiedział w pewnym momencie. Po posiedzeniu jednak przyznał, że nie rezygnuje, a następne posiedzenie podkomisji odbędzie się prawdopodobnie za dwa tygodnie.
"Wsparcie tych, którzy mają cienko"
Cymański stwierdził, że nie można nazywać ZBP "lobbystami", bo lobbysta to jest ktoś, kto musi się specjalnie zarejestrować, tymczasem przedstawiciele ZBP byli na posiedzeniu na jego zaproszenie. Stąd padające podczas obrad epitety potraktował, jakby ktoś "dał mu w twarz". Przekonywał zarazem, że w każdej dyskusji powinny być "dwie strony, i czarna, i biała".
- Poinformowałem zebranych, że jestem przewodniczącym podkomisji, a nie składu orzekającego. Co chciałem przez to powiedzieć? Kwestie prawne, zarzutów typu karnego, przekraczają zakres prac tej podkomisji - zaznaczył Cymański.
Podkreślał zarazem, że w prezydenckim projekcie o wsparciu kredytobiorców, którym ma się zająć podkomisja, nie chodzi o rozwiązanie całego problemu frankowiczów, ale "o wsparcie dla tych, którzy mają naprawdę cienko". Kolejne posiedzenie podkomisji najprawdopodobniej za dwa tygodnie.
Autor: tol//dap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24