- Nie będzie zakazu od stycznia, bo okazało się nagle, że trzeba o to pytać Brukselę. Jakoś trudno mi w to uwierzyć, stawiam na coś zupełnie innego - mówi Robert Stanilewicz. Jego zdaniem "być może jest tak, że w szeregach PiS-u wygrywa pomysł, żeby zakaz był we wszystkie niedziele". Prowadzący cykl "3...2...1..." porusza także tematy związane z euro w Polsce oraz gospodarką współdzielenia.
- Minister dodał, że osobiście wolałby, żeby taki zakaz obowiązywał we wszystkie niedziele. Nie on jeden w Prawie i Sprawiedliwości - przypomina Robert Stanilewicz, prowadzący cykl "3...2...1...".
Jak wskazuje, "nie będzie zakazu od stycznia, bo okazało się nagle, że trzeba o to pytać Brukselę".
- Jakoś trudno mi w to uwierzyć, stawiam na coś zupełnie innego. Być może jest tak, że w szeregach PiS-u rzeczywiście wygrywa pomysł, żeby zrobić nie tak, jak teraz jest napisane w projekcie, czyli dwie niedziele handlowe, tylko żeby faktycznie zakaz był we wszystkie niedziele. Dokładnie tak, jak proponowała Solidarność. Ale przed tak radykalnym rozwiązaniem trzeba wziąć głębszy oddech - podkreśla Stanilewicz.
Euro w Polsce
Prowadzący cykl "3...2...1..." zwraca także uwagę na czwartkową wypowiedź premier Beaty Szydło na temat przystąpienia Polski do strefy euro z XV Forum Polityki Zagranicznej zorganizowanego na Zamku Królewskim w Warszawie przez Polski Instytut Spraw Międzynarodowych.
- Przystępując do Unii Europejskiej, Polska zobowiązała się do wprowadzenia euro - powiedziała szefowa rządu, wymieniając przy tym wiele zastrzeżeń. - Niby nic nadzwyczajnego. Każdy przecież wie albo wiedzieć powinien, że Polska w tej sprawie decyzję podjęła, kiedy mieliśmy referendum akcesyjne, ale ciekawy jest sam fakt, że na konferencji poświęconej polskiej polityce zagranicznej słowa o euro padają - zauważa Stanilewicz.
- Sam fakt, że premier mówi, że "przystępując do Unii Europejskiej, Polska zobowiązała się do wprowadzenia euro", koniecznie trzeba odnotować - dodaje.
Gospodarka współdzielenia
Robert Stanilewicz mówi także o gospodarce współdzielenia, która podbija Chiny. - Jeszcze niedawno nie było tam żadnych rowerów do wypożyczania, teraz jest ich 16 milionów. Co więcej, zgodnie z chińskim zwyczajem można je zostawiać gdziekolwiek, a nie tak jak u nas przypinać do specjalnych miejsc - zauważa.
Jednocześnie wskazuje, że rowery to jeszcze nic. - Tam na godziny można już wypożyczyć parasolki albo piłki do kosza. I to wszystko za pomocą smartfona - zaznacza Stanilewicz.
Dziennikarz TVN24 BiS podkreśla przy tym, że "Chińczycy zrobili nawet specjalny instytut, który ma rozwijać i promować tą gospodarkę współdzielenia, czyli technologiczną odmianę komunizmu". Zdaniem Roberta Stanilewicza na ten rozwój trzeba jednak uważać, by nie pójść za daleko.
"The Economist" pisze bowiem, czym może skończyć się współdzielenie domowych zwierząt. - Autor przesympatycznego artykułu opisuje także negatywne skutki, bo okazało się, że jego domowe stworzenie poprzez stworzenie aplikacji stało się zbyt towarzyskie i on w kwestii psich uczuć na wyłączność liczyć już nie może - zauważa Stanilewicz.
Autor: mb/gry / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 BiS