Spółka PKP SA jest w stanie zapewnić sobie odpowiednie środki finansowe, by odkupić sprywatyzowaną wcześniej spółkę PKP Energetyka – poinformował wiceminister infrastruktury Andrzej Bittel. Na razie kolejowy przewoźnik toczy przed sądem batalię o stwierdzenie nieważności transakcji z 2015 roku.
- Sprawa PKP Energetyka jest na tym samym etapie co pół roku temu. Został złożony wniosek do sądu, który jest badany. Zakładam, że to jest trudna materia i w związku z tym potrzeba wnikliwego badania - dodał w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Chodzi o wniosek o stwierdzenie nieważności prywatyzacji PKP Energetyka złożony jeszcze w 2016 roku w Sądzie Okręgowym w Warszawie przez ówczesnego prezesa PKP SA Mirosława Pawłowskiego. - Celem jest odwrócenie tej złej prywatyzacji. Zakładam, że sąd rozpatrzy wszystkie argumenty i uzna, że wniosek został złożony prawidłowo i wymaga uwzględnienia. Jak uzna odwrotnie, to jest druga instancja - stwierdził Bittel.
Wkrótce po złożeniu wniosku do sądu głos w sprawie prywatyzacji zabrał Krzysztof Krawczyk, przedstawiciel CVC Capital Partners. - Proces prywatyzacji był w pełni transparentny, zgodny z obowiązującymi przepisami prawa - zapewniał na łamach branżowego Rynku Kolejowego. Zdaniem wiceministra infrastruktury Andrzeja Bittela sprzedaż PKP Energetyka była jednak niepotrzebna i zbędna.
- Nie sprzedaje się sreber rodowych. Jeśli już, to należało zachować jakieś elementy kontroli i raczej skierować się ku inwestorowi branżowemu, a nie tylko finansowemu – powiedział wiceminister.
Przypomniał, że PKP Energetyka to naturalny monopolista na kolei i również Najwyższa Izba Kontroli dostrzega, że prywatyzacja była niepotrzebna.
NIK o ryzykach
Polskie Koleje Państwowe we wrześniu 2015 roku sprzedały 100 proc. akcji PKP Energetyka funduszowi CVC Capital Partners. Ustalona cena wyniosła 1,965 mld zł, co po korekcie o zadłużenie spółki dało 1,41 mld zł.
NIK w raporcie z czerwca 2016 roku zwróciła uwagę, że wybór inwestora finansowego zamiast branżowego dla spółki PKP Energetyka, w długim okresie czasu, obarczony jest "znaczącymi ryzykami".
"Obecny właściciel PKP Energetyka SA jest inwestorem finansowym. Po osiągnięciu założonej stopy zwrotu z inwestycji może nie być zainteresowany dalszym utrzymywaniem akcji i wystawić je na sprzedaż. Kolejny nabywca natomiast może być podmiotem z różnych względów niepożądanym z punktu widzenia polskiego rynku przewozów kolejowych lub rynku energetycznego" - czytamy w raporcie.
Kolejnym zagrożeniem, według NIK, jest potencjalny brak zainteresowania długoterminowym, jakościowym rozwojem oferty produktowej spółki.
"Działalność gospodarcza w warunkach naturalnego monopolu nie stwarza bowiem przymusu szybkiego nadążania za rozwojem branżowych technologii czy tworzenia własnego know-how. Skłania raczej do poszukiwania punktu równowagi pomiędzy rozwojem a realizacją założonych bieżących zysków. W konsekwencji może to spowodować, że oferta ta w określonym momencie zacznie rozmijać się z potrzebami innych spółek grupy PKP SA" - podkreśla izba.
Trzecim z istotnych ryzyk jest ograniczony do czterech lat okres ważności umów zawartych przed prywatyzacją przez PKP Energetyka SA z innymi spółkami grupy kapitałowej PKP SA. "Umowy te zawierają wprawdzie opcję przedłużenia na kolejne cztery lata, niemniej przyszłe warunki współpracy (np. świadczenia usługi utrzymania sieci) mogą okazać się daleko mniej korzystne niż obecnie. PKP SA nie będzie miało żadnego wpływu na działania PKP Energetyka SA, gdyż podmiot ten funkcjonuje już poza strukturą grupy kapitałowej" - głosi raport.
O PKP Energetyka
PKP Energetyka to spółka, która sprzedaje i dostarcza energię klientom trakcyjnym i biznesowym. Kluczowym klientem PKP Energetyka są PKP Polskie Linie Kolejowe. Firma działa od 2001 r. Prywatyzacja spółki posiadającej wrażliwą dla kraju infrastrukturę wzbudziła wiele kontrowersji. We wrześniu 2016 roku władze PKP złożyły pozew do sądu o ustalenie, że umowa sprzedaży akcji PKP Energetyki jest "bezwzględnie nieważna".
Autor: tol//dap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PKP Energetyka