331 tysięcy - tylu dodatkowych chętnych do przejścia na emeryturę w 2017 roku spodziewa się Zakład Ubezpieczeń Społecznych w związku z obniżeniem od października wieku emerytalnego. W sumie prawo do przejścia w tym roku na emeryturę uzyska rekordowa liczba około 550 tysięcy osób - ocenił Wojciech Andrusiewicz, rzecznik ZUS, gość programu "Bilans" w TVN24BiS.
Tak wielu chętnych, żeby przejść na emeryturę w ciągu jednego roku nie było od lat. To dwa razy więcej niż liczba osób, którym przyznano emeryturę w ubiegłym roku. Ostateczna liczba osób, które przejdą na emeryturę, zależy od samych uprawnionych.
- Szacujemy około 331 tysięcy w ostatnim kwartale dodatkowo, razem w tym roku jest to w granicach 540-550 tysięcy, więc proszę zwrócić uwagę, że dla Zakładu jest to olbrzymie wyzwanie logistyczne, ponieważ obsłużymy ponad dwa razy więcej klientów niż rokrocznie - powiedział Andrusiewicz w programie "Bilans".
Przejścia na emeryturę
Jak wynika z danych przedstawionych przez ZUS, w 2015 r. na emeryturę przeszło 224,4 tys., a np. w 2013 r. tylko 104,4 tys. Podobnie dużą liczbę przyznanych emerytur odnotowano w 2008 r. Wtedy było ich 340,5 tys.
Rekordowa liczba osób, które nabędą prawo do przejść na emeryturę, to efekt reformy wprowadzającej niższy wiek emerytalny. Od października kobiety, które skończą 60 lat i mężczyźni w wieku 65 lat będą mogli zacząć pobierać świadczenie z Zakładu.
ZUS doradza
Dla tych ponad trzystu tysięcy osób, które zrezygnują z pracy na nowych warunkach, wysokość emerytury może przynieść zawód. Dłuższy staż pracy to naturalnie wyższe świadczenie. - Im dłużej pracujemy, tym nasza emerytura jest wyższa - zaznaczył Andrusiewicz.
W 2016 roku wysokość średniego świadczenia wypłacanego przez ZUS wynosiła 2,1 tys. zł. Czyli stanowiła ok. 57 proc. średniego wynagrodzenia z ubiegłego roku.
- Kobieta, która przepracuje siedem lat dłużej, na przykład nie zdecyduje się na przejście na emeryturę w wieku 60 lat, tylko 67 lat, w niektórych wariantach ma możliwość zyskania, tak naprawdę, drugiej emerytury - mówił rzecznik ZUS-u w TVN24 BiS.
Jednak, jak podkreślał Andrusiewicz, ZUS nie namawia do dłuższej pracy, a ma jedynie "doradzić, co zrobić, żeby emerytura była wyższa".
W ramach tego doradzania, w punktach obsługi ZUS mają pojawić się doradcy emerytalni, który pomogą ubezpieczonym w wyliczeniu przyszłego świadczenia. Tak wyliczona emerytura będzie dobrze oddawać rzeczywisty jej stan, ponieważ doradcy uwzględnią m.in. waloryzacje składek czy rzeczywiste zarobki, wynika z wypowiedzi Andrusiewicza.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych prowadzi też kampanie informacyjna odnośnie przyszłej wysokości emerytur. ZUS planuje wysłać 19 mln listów do osób zarejestrowanych. W piśmie znajdą się informacje o przewidywanych kwotach emerytur. Prognoza powstanie na postawie środków zgromadzonych na koncie emerytalnym, subkoncie i składek odłożonych w ciągu ostatniego roku.
List od ZUS - na co zwrócić uwagę?
Rzecznik przedstawiał, na jakie informacje zawarte w liście od ZUS warto szczególnie zwrócić uwagę.
Przede wszystkim jest to kapitał początkowy. Jeżeli w liście jest równy 0, a ubezpieczony pracował przed 1999r, powinien udać się do ZUS, żeby wyjaśnić sytuację. Warto ze sobą zabrać dokumenty potrzebne do udowodnienia zatrudnienia, wyjaśnia Andrusiewicz.
Kapitał początkowy to jedna z kwot, od których oblicza się późniejszą emeryturę.
Oprócz tego Andrusiewicz radzi, żeby monitorować wysokość składek, które zostały w imieniu ubezpieczonego odprowadzone. Listy wysłane przez ZUS zawierają spis każdej kolejnej wpłaty, która wpłynęła na konto.
Trzecią częścią listu jest tzw. emerytura hipotetyczna. Jak wynika z wypowiedzi, ZUS oblicza ją przy założeniu, że ubezpieczony będzie aż do czasu odejścia na emeryturę pracował podobnie i odprowadzał podobne składki jak dotychczas.
Jednak ZUS nie uwzględnia obniżonego wieku emerytalnego, kierując się obecnie obowiązującymi regulacjami. Oznacza to, że rzeczywiste emerytury mogą być niższe niż hipotetyczne.
Autor: ps/ms / Źródło: TVN24 BiS