Należy przewalutować kredyty po kursie o 20 proc. wyższym od tego, jaki był w dniu zaciągnięcia kredytu. Dopóki mamy 500 tys. takich kredytów siedzimy na wulkanie - uważa Krzysztof Oppenheim z Oppenheim Enterprise. - To rozwiąże jeden problem, ale stworzy inny i spowoduje załamanie systemu bankowego i finansowego - twierdzi Mieczysław Groszek, wiceprezes Związku Banków Polskich.
Krzysztof Oppenheim z Oppenheim Enterprise uważa, że należy przewalutować kredyty we frankach po kursie o 20 proc. wyższym od tego jaki był w dniu zaciągnięcia pożyczki.
Przewalutować?
- Dopóki mamy te 500 tys. kredytów we frankach to siedzimy na wulkanie. To co wydarzyło się 15 stycznia może się w każdej chwili powtórzyć. Jestem przeciwny temu, aby przewalutować kredyty we frankach po kursie z dnia uruchomienia kredytu. Jestem za tym, aby zrobić to po kursie o 20 proc. wyższym od tego, jaki był w dniu zaciągnięcia kredytu. Wynika to z Rekomendacji S oraz tego, jak banki kalkulowały ryzyko. Mamy dwie strony umowy i obie strony powinny być odpowiedzialne za stratę - twierdzi Krzysztof Oppenheim.
Mieczysław Groszek, wiceprezes Związku Banków Polskich uważa, że nie jest to dobre rozwiązanie. - To nie jest tak, że kładziemy się tzw. Rejtanem przed przewalutowaniem. Uważamy, że portfele we frankach szwajcarskich są pewnym ryzykiem w skali kraju, ale to rozwiązanie załatwi jeden problem, ale stworzy inny i spowoduje załamanie systemu bankowego i finansowego - mówi Mieczysław Groszek.
Węgierski przykład
Jego zdaniem przykład przewalutowania kredytów na Węgrzech jest źle interpretowany.
- Na Węgrzech nie przewalutowano kredytów po kursie z dnia udzielania, lecz po kursie średnim z pewnego okresu z ubiegłego roku. Po drugie tam zagrożenie było bardzo duże, bo 30 proc. kredytów nie było spłacanych, a u nas jest to 3 proc. Po trzecie stopa procentowa, która tam była ustalona była na poziomie kilkukrotnie wyższym od stopy procentowej rynkowej. I wreszcie po czwarte kosztami przewalutowania podzieliły się banki, kredytobiorcy i bank centralny. Kosztowało to 30 proc. rezerw finansowych Węgier - argumentuje Groszek.
Odpowiedzialność
Krzysztof Oppenheim podkreśla, że wina nie leży tylko po stronie banków. - KNF wyjątkowo nie w tempo wydawał rekomendacje, sprzedawcy wciskali kredyty, także państwo jako regulator dopuściło do sprzedaży bardzo niebezpieczny produkt. A na końcu tylko kredytobiorcy ponoszą winę i odpowiedzialność. To absurd - ocenia Oppenheim.
Autor: msz/gry / Źródło: tvn24bis.pl,
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu