Znamy już projekt ustawy o podatku od marketów. Ministerstwo Finansów wydało komunikat na temat nowej daniny w poniedziałek po zamknięciu giełdy. Po otwarciu parkietu dzisiaj rano, kursy spółek dotkniętych tą daniną w większości nie zaświeciły na zielono. Chociaż wcale nie jest powiedziane, że z powodu nowego podatku na giełdzie zapanuje apokalipsa. Sytuację na warszawskim parkiecie opisuje Jakub Tomaszewski, analityk tvn24bis.pl.
Po otwarciu parkietu dzisiaj rano, kursy spółek dotkniętych tą daniną w większości nie zaświeciły na zielono. Chociaż wcale nie jest powiedziane, że z powodu nowego podatku na giełdzie zapanuje apokalipsa. PKN Orlen chwilę po otwarciu tracił niecały 1 proc., podobnie LPP. Eurocash było na minusie nieco ponad 1 proc.
Kto straci?
Po godzinie handlu sytuacja jest diametralnie inna. Inwestorzy wiedzą, że firmy handlowe nie stracą, a faktyczny koszt nowej daniny poniesie ostanie ogniwo ekonomicznego łańcucha pokarmowego – konsument.
W gospodarce wolnorynkowej, każda dodatkowa danina raczej spowalnia wzrost gospodarczy i hamuje przedsiębiorczość. Mówi się też, że giełda papierów wartościowych jest barometrem gospodarki, że to, co dzieje się teraz na parkiecie, znajdzie odbicie w kondycji finansowej sektora prywatnego i publicznego za kilka miesięcy.
Wczoraj wieczorem resort zrobił dobrą rzecz. I nie chodzi mi o samo nałożenie podatku, bo to nie powinno nikogo cieszyć. In plus dla ministerstwa należy zaliczyć, że postanowił przedstawić nową regulację po zamknięciu rynku. W ten sposób ograniczył do pewnego stopnia emocjonalne reakcje inwestorów, którzy przed dzisiejszym otwarciem rynku mieli czas na zapoznanie się z nową regulacją i podjęcie bardziej przemyślanej decyzji, co do walorów spółek dotkniętych podatkiem. Być może dzięki temu, notowania Orlenu, LPP i Eurocash tylko na pewien czas zanurkowały pod powierzchnią rynku.
Na GPW handluje się walorami całego szeregu podmiotów, na których bilansach nowy podatek odciśnie swoje piętno. W indeksie 20 największych, takimi podmiotami są Orlen, LPP i Eurocash.
Notowania tych trzech podmiotów rano zaświeciły na czerwono. W środowisku tak trudnym, jakim od kilku miesięcy jest warszawski parkiet i jego region, każda najdrobniejsza informacja o zabarwieniu innym, niż optymistyczne, może pociągnąć notowania dalej w dół. Niektórzy powiedzą, że przecież „podatek od marketów” był już zapowiadany w toku kampanii wyborczej oraz po wygranej PiS i rynki miały szansę te doniesienia przetrawić. Z tym, że nie bardzo wiedziały co mają trawić, bo dokładne informacje poznaliśmy przecież dopiero wczoraj.
Na szczęście inwestorzy mieli chwilę na oswojenie się ze stawkami nowej daniny i w większości nie podejmowali dzisiejszego poranka pochopnych decyzji, co do walorów trzech największych spółek dotkniętych nowym podatkiem, dzięki czemu ich notowania nie zanurkowały ani głęboko, ani na długo.
Na warszawskim parkiecie jest o wiele więcej podmiotów, których księgowe będą musiały w rozliczeniu podatkowym uwzględnić dodatkową pozycję. Niektóre z nich i tak już mają problemy od pewnego czasu odnotowując straty. Mimo to, nowy podatek ich nie ominie. Nastroje na globalnych rynkach, spadająca cena ropy i osuwanie się azjatyckich giełd to nie jest dobry moment na dokręcanie śruby przedsiębiorcom.
Czas pokaże, ile firm dokona swojego rynkowego żywota z powodu dodatkowego obciążenia i nie będzie płacić tak nowej daniny, jak i żadnej innej?
Materiał "Faktów" TVN:
Autor: Jakub Tomaszewski//gry / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24BiŚ