Główne amerykańskie indeksy po wtorkowej sesji wzrostowej zakończyły dzień spadkami. Stało sie to m.in. po ostrej wypowiedzi prezydenta Donalda Trumpa w sprawie Korei Północnej.
Dow Jones Industrial spadł o 0,15 proc. do 22.085,34 pkt., Nasdaq Composite stracił 0,21 proc. do 6.370,46 pkt., a S&P 500 spadł o 0,24 proc. do 2.474,92 pkt.
Ultimatum
Prezydent USA Donald Trump zapowiedział we wtorek, że jeśli Korea Północna będzie dalej grozić Stanom Zjednoczonym, spotka ją "ogień i gniew". Mimo sprzeciwu Zachodu Pjongjang kontynuuje rozwój programu balistycznego i nuklearnego.
Wśród spółek sezon wynikowy powoli dobiega końca. Przed rozpoczęciem notowań dane przedstawiły m. in. Michael Kors, Ralph Lauren, CVS Health i Time Inc. Z kolei po zamknięciu sesji na Wall Street wyniki opublikują Walt Dinsey, TripAdvisor i Hertz Global.
Deprecjacja dolara
Od początku roku indeks US Dollar spadł o ok. 9 proc., ale deprecjacja amerykańskiej waluty może powoli dobiegać końca - oceniają analitycy z Wells Fargo.
"Sądzimy, że wyprzedaż jest już za nami i w drugiej części roku spodziewamy się odbicia w górę notowań dolara od obecnych poziomów, tj. odwrócenia trwającego teraz trendu" - ocenił w nocie Sameer Samana, strateg z Wells Fargo.
W ostatnim czasie dolar mocno stracił na wartości w ślad za rozczarowującymi danymi makro z USA i polityczną niepewnością. W ciągu ostatniego miesiąca euro umocniło się wobec dolara o ok. 3,2 proc. ustanawiając ponad 2,5-letnie szczyty.
Wśród czynników, które skłoniły Wells Fargo do podwyżki prognoz dla dolara, analitycy wymieniają m. in. różnice w poziomie stóp procentowych na świecie, wzrost gospodarczy i inflację oraz wciąż istniejące ryzyka polityczne w strefie euro.
Dane z gospodarki
W ich ocenie, podczas gdy w USA Fed podnosi stopy procentowe i w najbliższym czasie planuje rozpoczęcie redukcji sumy bilansowej, Europejski Bank Centralny "z małym prawdopodobieństwem w krótkim czasie zejdzie z drogi ujemnych stóp procentowych". Tymczasem, wzrost gospodarczy i inflacja w USA odbijają wyraźniej niż ma to miejsce w Europie - oceniają analitycy Wells Fargo.
Zdaniem Sameera Samany, po wielu negatywnych informacjach obecnie oczekiwania rynkowe wobec administracji Donalda Trumpa są niskie, zaś w przypadku Europy są znacznie wyższe, co może w końcu doprowadzić do rozczarowania.
Uwagę rynku przykuwają też obawy przedstawicieli amerykańskiej Rezerwy Federalnej o sytuację inflacyjną w Stanach Zjednoczonych. W poniedziałek wieczorem głos zabrali James Bullard (prezes Fed z St. Louis) i Neel Kashkari (prezesa Fed z Minneapolis).
James Bullard ocenił, że ostatnie odczyty inflacji w USA zaskoczyły i były "nieoczekiwanie niskie", co stawia pod znakiem zapytania, czy inflacja rzeczywiście powraca do 2-proc. celu. Tym samym, jego zdaniem, stopy procentowe w USA powinny pozostać na obecnym poziomie w krótkim terminie. Dodał, że 4,3-proc. bezrobocie, najniższe od 16 lat, nie jest w stanie wygenerować znaczącej presji inflacyjnej.
Inflacja
Z kolei zdaniem Neela Kashkari'ego, dynamika inflacji w USA jest "nieco niska", co ma znaczenie w kontekście wiarygodności banku centralnego.
Odnosząc się do słabnącego dolara Bullard ocenił, że jest to wypadkowa poprawy perspektyw dla wzrostu gospodarczego w Europie oraz oczekiwań na bardziej jastrzębią politykę monetarną Europejskiego Banku Centralnego.
Zdaniem bankiera z St. Louis, decyzja o redukcji sumy bilansowej Fed powinna zostać ogłoszona we wrześniu, a cały proces będzie "bardzo powolny", bez większego wpływu na rynek.
Ponadto, w dalszej części tygodnia głos zabierze jeszcze kilku przedstawicieli amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Na czwartek zaplanowano wystąpienie Jamesa Dudley’a, wiceprezesa Fed. Tydzień zakończą wypowiedzi Roberta Kaplana z Fed Dallas oraz ponownie Kashkari’ego.
W kontekście komentarzy bankierów z Fed w najbliższych dniach dla rynku istotne będą piątkowe dane z USA o dynamice cen konsumenta (CPI) za lipiec.
Autor: gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: CBS